[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Napoleon obchodzi się z nim jak z suwerenem świeckim i pozbawia papieża tronu. Natura
odmówiła Józefinie potomstwa z Napoleonem – cesarz więc poślubia córkę cesarza
austriackiego Marię Ludwikę, która obdarza go synem. Holandia stała się wbrew wziętemu na
siebie zobowiązaniu składem towarów angielskich – Napoleon detronizuje Ludwika,
przyłączając jego królestwo do Francji.
Obszar cesarstwa Napoleona liczył teraz 130 departamentów i rozciągał się od oceanu
brytyjskiego aż po morza greckie, od rzeki Tajo po Łabę. 120 milionów ludzi, posłusznych
woli jednego człowieka i jedną drogą prowadzonych, wznosiło okrzyk w ośmiu różnych
językach:
„Niech żyje Napoleon!”
Generał zdaje się być w zenicie sławy, cesarz u szczytu szczęścia. Widzieliśmy dotąd
nieustanny wzrost jego potęgi. Teraz zatrzymuje się w miejscu, pozostając przez rok na
wyżynach swego majestatu. Musi bowiem zaczerpnąć tchu do zejścia na niziny.
Dnia l kwietnia 1810 r. Napoleon poślubił arcyksiążniczkę austriacką Marię Ludwikę, w
jedenaście zaś miesięcy potem 101 wystrzałów armatnich obwieściło światu narodziny
dziedzica tronu.
Jednym z pierwszych skutków skoligacenia się Napoleona z domem habsbursko-
lotaryńskim było oziębienie jego stosunków z carem rosyjskim, który jeśli wierzyć doktorowi
O'Meara, zaofiarował mu rękę swej siostry, wielkiej księżniczki Anny. Na widok
rozrastającego się ustawicznie cesarstwa napoleońskiego, które niby ocean coraz bliżej i
bliżej zalewa go swymi falami, Aleksander, począwszy od roku 1810, powiększa stale swe
wojska i nawiązuje z powrotem stosunki z Wielką Brytanią. Rok 1811 minął na bezowocnych
rokowaniach, co uprawdopodabniało coraz bardziej wybuch nowej wojny. Obie strony zatem
zaczęły się zbroić, zanim jeszcze wojna została wypowiedziana.
Dnia 9 marca Napoleon opuścił Paryż, polecając księciu Bassano możliwie jak najdłużej
przetrzymać paszport ambasadora rosyjskiego, księcia Kurakina. Polecenie to, pozwalające na
pozór spodziewać się raczej pokoju, miało w istocie na celu o ile możności jak najdłuższe
utrzymywanie cara Aleksandra w nieświadomości co do właściwych zamiarów jego
nieprzyjaciela, któremu tym łatwiej będzie niespodzianie napaść na armię rosyjską.
Napoleon zazwyczaj trzymał się tej taktyki, która i tym razem nie zawiodła. „Monitor”
ograniczył się jedynie do wzmianki, że cesarz opuszcza Paryż, by odwiedzić wielką armię
skupioną nad Wisłą i że towarzyszyć mu będzie aż do Drezna cesarzowa, która zamierza
złożyć wizytę swej najdostojniejszej rodzinie.
W Dreźnie Napoleon zabawił 14 dni, podczas których urządził Talmie i pannie Mars – jak
to im przyrzekł w Paryżu – przedstawienie przed widownią złożoną z królów.
Dnia 2 czerwca cesarz przybywa do Torunia, 22 zaś tego miesiąca obwieszcza armii swój
powrót do Polski w następującym rozkazie dziennym:
„Żołnierze! Rosja zaprzysięgła Francji wieczyste przymierze, Anglii zaś – wojnę. Dziś ta
sama Rosja łamie przysięgę, nie chcąc dopóty wyjaśnić swego osobliwego stanowiska,
dopóki orły francuskie nie cofną się poza Ren, by w ten sposób nasi sprzymierzeńcy wydani
zostali na łaskę Moskali. Czyż myślą sobie, że jesteśmy tak zwyrodniali? Czyżbyśmy nie byli
już żołnierzami spod Austerlitz? Mamy do wyboru między hańbą a wojną, ta zaś nie może
być dla nas wątpliwa. Naprzód! Przekroczmy Niemen i przenieśmy teren wojny do Rosji!
Armia francuska okryje się tam sławą. Pokój, który zawrzemy, musi położyć kres
nieszczęsnym wpływom, jakie wywiera gabinet moskiewski na sprawy Europy”.
Armia, do której Napoleon przemawiał tymi słowami, była najpiękniejsza, najbardziej
33
liczna, a zarazem najmocniejsza z tych, które kiedykolwiek znajdowały się pod jego
rozkazami. Podzielona była na 15 korpusów, z których każdym dowodził książę lub król.
Razem armia ta liczyła 400 000 piechoty, 70 000 kawalerii i 1000 dział.
Trzech dni wymagało przejście przez Niemen. Przeznaczono na to 23, 24 i 25 czerwca.
Napoleon stał przez chwilę nieruchomo w milczeniu, zagłębiony w myślach, na lewym
brzegu rzeki, na której przed trzema laty car Aleksander zaprzysiągł mu wieczystą przyjaźń.
Wreszcie, przeprawiając się na drugi brzeg, wyrzekł słowa: „Fatum ciągnie Moskali w dół,
niechaj rozstrzygną się losy!”
Jak zwykle, cesarz zaczyna pochód milowymi krokami. Po dwóch dniach dobrze
obmyślanego marszu, nic nie przeczuwająca armia rosyjska została rozbita. Wówczas
Aleksander polecił zawiadomić Napoleona, że gotów jest do rokowań pod warunkiem jednak,
że wojska francuskie wycofają się z okupowanych obszarów poza Niemen. Krok ten wydawał
się Napoleonowi tak dziwaczny, że odpowiedział nań wkroczeniem nazajutrz do Wilna. Tutaj
zabawił przez 20 dni, tworząc tymczasowy rząd, podczas gdy w Warszawie zebrał się Sejm,
by obradować nad wskrzeszeniem królestwa polskiego. Następnie wyruszył w dalszą drogę,
by dalej ścigać armię rosyjską.
Drugiego dnia marszu Napoleon uświadomił sobie z przerażeniem obrany przez cara
Aleksandra system obrony. W czasie swego odwrotu Moskale zniszczyli wszystko: plony,
zamki i chaty. Półmilionowa armia posuwała się naprzód wśród pustkowia, które niegdyś nie
mogło wyżywić nawet Karola XII i jego 20 000 Szwedów.
Od brzegów Niemna do Wilna maszerowali Francuzi wśród blasku łun i pożarów po
gruzach i trupach. W ostatnich dniach lipca wojska francuskie doszły do Witebska, dziwiąc
się tej niezwykłej wojnie, w której nie napotykano na żadnego wroga, mając do czynienia
jedynie z demonami zniszczenia. Napoleon – jak już wspomniano – sam był przerażony tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]