[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazwisko pani matki. Gdy nasza umowa wygaśnie, dopilnuję, by płacono, pani co miesiąc
sumę zapewniającą warunki zbliżone do tych, jakie miałyście za życia ojca.
Z tego co o niej wiedział, mógł być pewien, że pomaganie jej nie uszczupli zbytnio jego
zasobów. Poza tym markizowi Kildonon łatwo będzie przeznaczyć taki fundusz z wielkiej
pensji, jaką ojciec zapewne wyznaczy swemu dziedzicowi. Nie miał wprawdzie pojęcia,
jak wielka jest ojcowska fortuna, zawsze jednak uważał go za człowieka bardzo bogatego.
Gdy wielu szkockich naczelników klanów zbiedniało po bezwzględnym stłumieniu
powstania Karola Edwarda Stuarta, pochodzące z wielu zródeł dochody księcia sprawiły,
że nie dotknęła go powszechna w Szkocji bieda.
Opieka nad panią i jej matką będzie sprawowana do chwili, gdy wyjdzie pani za
jakiegoś bogatego człowieka zakończył.
Uważam, że to raczej mało prawdopodobne
odparła Arina. Prowadziliśmy zawsze bardzo skromne życie, a nasi przyjaciele, choć
lojalni i dobrzy, są ludzmi równie biednymi jak my. Zamilkła, lecz po chwili uśmiech
rozjaśnił jej twarz.
Ale byliśmy szczęśliwi... i tylko to było ważne.
To zrozumiałe zgodził się lord Alistair.
Teraz jednak musimy wrócić do naszych pla-
nów. Kiedy pani matka może udać się do domu opieki?
_ Choćby już... gdybym miała pieniądze. Dlatego właśnie poszłam do lady Beverley...
Każdy dzień oddalający operację mamy to... Guz rośnie coraz większy i... jest coraz
gorszy.
Mimo że dziewczyna mówiła bardzo cicho, lord Alistair słyszał czające się w jej głosie
przerażenie.
W takim razie proponuję, by zawiezć ją tam jutro z samego rana powiedział.
Tylko proszę nie mówić jej, co panią czeka. Nie trzeba jej martwić. Niech pani powie, że
lady Beverley nie tylko pożyczyła pieniądze na operację, ale była tak dobra, że umieściła
panią u przyjaciół poza Londynem.
Mama na pewno w to uwierzy skinęła głową Arina. Jest taka słaba i chora, że nie
potrafi w tej chwili zbyt jasno... myśleć.
To wszystko znacznie upraszcza stwierdził lord Alistair. Kiedy już pani matka
znajdzie się w domu opieki, wróci pani tutaj. Przyjadę, żeby zabrać panią na zakupy przed
podróżą do Szkocji.
Arina nie odpowiedziała. Gdy opuściła oczy pod jego spojrzeniem, zrozumiał, że jest
speszona myślą o kupowaniu przez niego odzieży dla niej. Wydawała się też zakłopotana,
gdy proponował zapłacenie za operację matki, ale ponieważ nie odezwała się ani słowem,
wywnioskował, że dziewczyna jest do-
brze wychowana. Była damą nie tylko z urodzenia, lecz i z edukacji odebranej w
konwencjonalnych manierach, a tego właśnie oczekiwał od kobiety mającej uchodzić za
jego żonę.
Muszę panią uprzedzić, że trzeba jeszcze podjąć pewne środki ostrożności, żeby
zabezpieczyć się przed czymś, o czym dopiero w tej chwili, sobie przypomniałem.
Przed czym?
W Szkocji istnieje prawo znane jako małżeństwo przez oświadczenie przed
świadkami". Oznacza ono, że jeśli dwoje ludzi oświadczy w obecności innych, że są
małżeństwem, są w istocie prawnie poślubieni.
Co w takim razie zrobimy, gdy pan przedstawi mnie... jako swoją... żonę, a ja
przytaknę? To może się okazać bardzo... trudne dla pana... w przyszłości.
Będzie trudne tylko wtedy, jeśli nie dotrzyma pani naszej umowy odparł lord
Alistair. Dlatego właśnie powinniśmy podpisać obowiązującą obie strony umowę, w
której zawarte będą instrukcje dla pani i zastrzeżenie, że żadne z nas, bez względu na
okoliczności, nie będzie pózniej twierdzić, iż jesteśmy prawnie mężem i żoną.
Brzmi to tak, jakby podejrzewał pan, że ja... mogłabym... nie dotrzymać naszej umowy
zauważyła Arina.
Uderzyło go, jak szybko pojęła, że broni się przed wszelkimi roszczeniami, które mogłaby
przedstawić mu w przyszłości.
Nie myślałem o pani skłamał ani o mnie, tylko o kimś, kto mógłby robić mi
kłopoty po pani odejściu.
Dostrzegł na jej twarzy ulgę i pomyślał, że dziewczyna jest bardzo wrażliwa. Będzie
musiał odnosić się do niej z większą rozwagą.
Cieszę się bardzo zaczęła Arina z wahaniem na podpisanie tej umowy, jak pan...
to nazywa... i chcę zapewnić pana... że nigdy, pod żadnym pozorem... nie będę tak
niewdzięczna, by zrobić coś... czego pan nie będzie sobie życzył.
Dziękuję powiedział. Przyniosę ją ze sobą jutro, jak już będę wiedział, że jest
dobrze sformułowana pod względem prawnym.
Przy tych słowach wstał z fotela. Arina podniosła się również, jakby przypomniała sobie
nagle, do czego została zobowiązana.
Czy pan całkowicie... całkowicie jest pewien, że potrafię to dla pana zrobić? spytała.
Proszę zrozumieć, że nic nie wiem o... świecie, w którym pan żyje. Będę... popełniać
błędy... może nawet narobię panu... wstydu.
Na pewno nie uspokoił ją. A jeśli chodzi o wdzięczność, jest ona obopólna, Arino.
Do-
myślą się pani zapewne, jakie poniżające byłoby dla mnie zawarcie małżeństwa z nieznaną
osobą.
Tak... naturalnie... myślę, że papa... zrozumiałby... że robi pan wszystko, by... uciec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]