[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głosów z innych cel: Zwie\a rybka, rybeńka, świe\a rybka, świe\a, mamy dziś świe\ą rybkę!".
Andy nie załamał się po przyjściu do The Shank w tysiąc dziewięćset czterdziestym ósmym, co
nie oznacza, \e nie czuł się podobnie. Mógł być bliski utraty zmysłów; niektórzy więzniowie
wariują. Dawne \ycie znika w mgnieniu oka, a przed nimi tylko nie kończący się koszmar
piekielnej udręki.
Có\ więc zrobił, pytam was? Rozpaczliwie szukał czegoś, czym mógłby zająć swój
niespokojny umysł. Och, mo\na chwytać się rozmaitych zajęć, nawet w więzieniu; wydaje się, \e
jeśli o to chodzi, pomysłowość ludzka jest wprost nieograniczona.
Mówiłem wam o rzezbiarzu i jego Trzech postaciach Jezusa". Byli kolekcjonerzy monet, które
wcią\ padały ofiarą złodziei, zbieracze znaczków, facet mający pocztówki z trzydziestu pięciu
ró\nych krajów i powiem wam, \e udusiłby, gdyby przyłapał was na ich dotykaniu.
Andy zajął się kamieniami. I ścianami swojej celi.
Sądzę, \e początkowo chciał tylko wyryć swoje inicjały na ścianie, w miejscu, gdzie niebawem
zawisła Rita Hayworth. Inicjały, a mo\e kilka wersów jakiegoś wiersza. Tymczasem odkrył
interesująco słaby beton. Mo\e zaczął ryć litery, przy czym odpadł spory kawał muru. Jakbym
widział Andy'ego, le\ącego na pryczy, patrzącego na ten kawałek betonu, obracającego go w
palcach. Niewa\ne, \e twoje \ycie legło w gruzach i wylądowałeś tutaj w wyniku splotu
nieprawdopodobnie pechowych okoliczności. Zapomnij o tym wszystkim i przyjrzyj się temu
kawałkowi betonu.
Mo\e kilka miesięcy pózniej uznał, \e warto sprawdzić, jak głęboki otwór w ścianie zdoła
wybić. Jednak nie mo\na tak po prostu zacząć kuć dziury, a potem, podczas tygodniowej
inspekcji (albo jednej z tych niespodziewanych kontroli, które zawsze odkrywają schowaną
wódę, narkotyki, pornograficzne zdjęcia lub broń) powiedzieć klawiszowi:
To? Mała dziurka w ścianie celi. Nie ma powodu do obaw.
Nie, nie mógł tego zrobić. Tak więc przyszedł do mnie i zapytał, czy mógłbym mu załatwić
plakat z Ritą Hayworth. Nie ten mały, ale większy.
Ponadto, oczywiście, miał młotek skalny. Rzecz jasna, pamiętam, \e kiedy załatwiłem mu to
narzędzie w tysiąc dziewięćset czterdziestym ósmym roku, pomyślałem, \e człowiek
potrzebowałby sześćset lat, \eby czymś takim przebić się przez ścianę celi. To prawda. Chocia\
Andy musiał przebić tylko połowę tej ściany nawet przy tak miękkim betonie zu\ył na to dwa
młotki oraz dwadzieścia siedem lat.
Jasne, większą część jednego roku stracił przez Normadena i mógł pracować tylko nocami,
najlepiej pózną nocą, kiedy prawie wszyscy śpią włącznie ze stra\nikami z nocnej zmiany.
Jednak podejrzewam, \e najbardziej spowalniała go konieczność pozbywania się kawałków
odłupywanego betonu. Mógł stłumić odgłosy pracy owijając główkę młotka w płachty polerskie,
ale co robić ze sproszkowanym betonem i kawałkami ściany?
Sądzę, \e rozbijał kawałki na proszek i...
Pamiętam pewną niedzielę wkrótce po tym, jak wręczyłem mu młotek. Przyglądałem mu się,
gdy szedł po dziedzińcu; twarz miał opuchniętą po ostatniej potyczce z siostrami. Widziałem, jak
pochylił się, podniósł kamyk... który potem zniknął w jego rękawie. Taka kieszeń w rękawie to
stara więzienna sztuczka. W rękawie albo w nogawce spodni. I przechowałem w pamięci jeszcze
jedno wspomnienie, chocia\ niezbyt wyrazne, czegoś, co widziałem nieraz. Andy Dufresne idzie
po spacerniaku w gorący letni dzień, kiedy nie ma wiatru. Nie ma... oprócz słabej bryzy, która
zdaje się wzbijać kurz wokół nóg Andy'ego.
Tak więc prawdopodobnie miał ukryte kieszenie w spodniach, pod kolanami. Napełniał je
gruzem i chodził sobie, z rękami w kieszeniach, a kiedy czuł, \e jest bezpieczny i nikt go nie
obserwuje, lekko pociągał za podszewkę. Ona, rzecz jasna, była połączona sznurkiem lub mocną
nitką z sekretnymi kieszeniami. Gruz wysypywał się z nogawek, kiedy Andy chodził po
dziedzińcu. Tej sztuczki u\ywali podczas drugiej wojny światowej jeńcy wojenni kopiący tunele.
Mijały lata i Andy po trosze przeniósł cały gruz na dziedziniec więzienia. Prowadził grę ze
wszystkimi kolejnymi dyrektorami, którzy myśleli, \e zale\y mu tylko na powiększaniu zbiorów
bibliotecznych. Nie wątpię, \e Andy'emu zale\ało na tym, ale przede wszystkim chciał, aby cela
numer czternaście na oddziale piątym miała tylko jednego lokatora.
Wątpię, czy miał jakieś sprecyzowane plany ucieczki, przynajmniej nie od początku. Zapewne
zakładał, \e ściana ma dziesięć stóp litego betonu, więc gdyby zdołał ją przebić, znalazłby się
trzydzieści stóp nad podwórzem więzienia. Jednak, jak ju\ mówiłem, nie jestem przekonany, czy
specjalnie przejmował się taką ewentualnością. Zapewne rozumował następująco: posuwam się o
stopę w ciągu mniej więcej siedmiu lat; musiałbym do\yć setki, \eby w tym tempie przebić się na
zewnątrz.
Oto drugie zało\enie, jakie przyjąłbym na miejscu Andy'ego: \e w końcu mnie przyłapią i
wlepią dłu\szą odsiadkę w karcerze, nie wykluczając nagany wpisanej do akt. W końcu co
tydzień przeprowadzano inspekcje, nie mówiąc o wyrywkowych kontrolach zwykle w nocy
mniej więcej co dwa tygodnie. Musiał dojść do wniosku, \e taka zabawa nie mo\e trwać
długo. Prędzej czy pózniej jakiś klawisz mógł zajrzeć za plakat
Rity Hayworth, \eby sprawdzić, czy Andy nie przykleił tam taśmą zaostrzonej rączki od ły\ki
czy kilku skrętów z marihuaną.
Tę drugą ewentualność musiał skwitować uwagą Do diabła z tym". Mo\e nawet traktował to
jak dobrą zabawę. Jak daleko zdołam dojść, zanim mnie przyłapią? Więzienie to cholernie nudne
miejsce i ryzyko zaskoczenia przez wyrywkową kontrolę w środku nocy zapewne wywoływało
lekki dreszczyk emocji.
Jestem przekonany, \e to niemo\liwe, by udało mu się tylko dzięki ślepemu trafowi. Nie przez
dwadzieścia lat. Mimo wszystko jestem przekonany, \e przez pierwsze dwa do połowy maja
tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego, kiedy pomógł Byronowi Hadleyowi obejść przepisy
podatkowe po otrzymaniu spadku właśnie tak było.
A mo\e ju\ wtedy polegał nie tylko na szczęściu. Miał pieniądze, więc mo\e co tydzień odpalał
komuś dolę, \eby przymykali oko. Większość stra\ników pójdzie na to, jeśli cena jest
odpowiednia; oni mają pieniądze, a więzień mo\e sobie zatrzymać swoją kolekcję
nieprzyzwoitych obrazków albo parę skrętów. Ponadto Andy był wzorowym więzniem
cichym, spokojnym, pokornym i nie mającym skłonności do przemocy. Czubkom i histerykom
przetrząsają cele co najmniej raz na pół roku, bebesząc materace, rozcinając poduszki, dokładnie
sprawdzając otwory wlotowe rur kanalizacyjnych.
Potem, w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym, Andy stał się kimś więcej ni\ tylko modelowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]