[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zerknęła w wizjer, zachłysnęła się z zaskoczenia. Sebastian?
Otworzyła drzwi. Oboje stali przez chwilę na progu, nie mówiąc ani
słowa. Sebastian zmierzył ją wzrokiem, na jego twarzy pojawił się dziwny
wyraz.
Och, najwyrazniej przyszedłem nie w porę... zaczął, ale przerwała
mu od razu, odsuwając się na bok. Nie mogła przecież zachować się
niegościnnie.
W porządku, Sebastianie, wejdz powiedziała szybko. Ale nie
wystrasz się.
83
R
L
T
Wszedł, lecz stanął nieruchomo i przyglądał się jej przez chwilkę. Nie
mogła nic poradzić na to, że wyglądała niechlujnie. Jednak on pomyślał tylko,
że ona wygląda ogromnie uwodzicielsko. Było coś wzruszającego w
pośpiesznie odgarniętych do tyłu włosach, nieporządnie zawiązanej chustce,
smugach białej farby na jej skórze. Nie mógł nie pamiętać, jak stała wtedy na
szczycie schodów, wyglądając niczym ulubienica wielkiego świata. Wiedział,
który obraz przypadł mu bardziej do serca.
Nie pytam, co robisz, bo sam widzę powiedział swobodnie, idąc za
nią do salonu. Nie miałem pojęcia, że jesteś malarzem pokojowym i
dekoratorem wnętrz.
Moja kuchnia od dawna nie była remontowana i uznałam, że początek
roku to odpowiednia pora na zmiany.
Miał na sobie dobrze skrojone spodnie, niezapiętą pod szyją fioletową
koszulę i długi, bardzo drogi ciemny płaszcz. Ale zauważyła również więcej
srebrnych nitek w jego włosach. Dzisiaj wyglądał, jakby był starszy od niej o
siedem lat.
Pojawiło się między nimi pewne skrępowanie oboje to czuli. Fleur
zaczęła mówić z pośpiechem:
Więc... jesteś w Londynie. Kiedy zamierzasz wracać do Pengarroth
Hall? Usiądz dodała, wskazując jeden z foteli. Mogę zaproponować ci
coś do picia? Albo do jedzenia?
Ratunku, pomyślała, co ja wygaduję? Niełatwo będzie teraz
przygotować coś w kuchni.
Sebastian nie usiadł, lecz szedł powoli ku niej. Przez chwilę sądziła, że
zamierza wziąć ją w ramiona. Ale...
Fleur...
Odruchowo wyciągnęła rękę.
84
R
L
T
Co... Co się stało, Sebastianie?
Zapadło dłuższe milczenie, gdy starał się wydobyć z siebie głos.
Benson... umarł dwa dni temu. Odczekał chwilę, zanim zaczął
mówić dalej. Pochowaliśmy go wczoraj.
Och, nie! Benson! Zakryła twarz rękami, gorące łzy napłynęły jej
do oczu. Co...?
Oczywiście, nie powinno nas to dziwić. Był stary... Rano wydawał się
taki jak zwykle. Potem nagle nie mógł podnieść się z podłogi i tylko patrzył
na nas, jakby próbował wyjaśnić, co się dzieje. Ale zanim zdążyliśmy wezwać
weterynarza, położył głowę na moich kolanach i... odszedł. Przynajmniej
mogliśmy się z nim pożegnać. Przełknął głośno ślinę. Ale mocno to
przeżywamy. Pat płacze, Frank snuje się z nachmurzoną miną...
Było jasne, że Sebastian jest okropnie przygnębiony i dokłada starań, by
nie wyglądało, że się roztkliwia. Nie myśląc o tym, co robi, Fleur podeszła
do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła twarz w jego ramię.
Biedny, biedny Benson wyszeptała. %7łałuję, że mnie też tam nie
było. %7łe nie mogłam go przytulić.
Tak, też tego żałuję. Benson cię kochał, widzieliśmy to. Dlatego nie
chciał wracać do domu po tamtym spacerze. Chciał, żebyś została z nim w
lesie.
Zduszony szloch wyrwał się jej z ust. Spojrzała Sebastianowi w twarz.
Ten pies znał tylko miłość i wygody. A z tego, co mówiłeś, wcale nie
cierpiał. Nawet na końcu.
Nie.
Więc... był szczęściarzem, prawda? Miał was wszystkich przez całe
swoje życie.
85
R
L
T
Stali nieruchomo, nadal wtuleni w siebie. W końcu Sebastian
powiedział:
Przepraszam, że tak tu wtargnąłem, ale nie mogłem się zmusić, by
powiedzieć ci o tym przez telefon. Chciałem zrobić to twarzą w twarz, bo
wiedziałem, że i ciebie to zasmuci.
Próbowała powstrzymać łzy. Włożył rękę do kieszeni i podał jej
chustkę.
Proszę powiedział. Mówiłem ci, że mam ich dużo.
Mimo wszystko udało im się uśmiechnąć. Fleur wzięła chustkę,
wydmuchała nos i otarła oczy, ciężko wzdychając.
Ojej. Nie mam już dziś ochoty malować. Prawdę mówiąc, nie mam
ochoty na nic. Nie znoszę złych wieści.
Wiem, bardzo mi przykro. Przyciągnął ją jeszcze bliżej do. siebie.
Chciałem, żeby ktoś smucił się ze mną. I byłaś pierwszą osobą, o której
pomyślałem.
Czy to miał być komplement? spytała, zaczynając dochodzić do
siebie.
Pomyślała, że od czasu poznania Sebastiana wylała więcej łez niż przez
połowę swego życia. Zawsze jej mówiono, że zbytnie uleganie emocjom
świadczy o słabości charakteru.
Mam nadzieję, że tak to potraktujesz odparł. Nie powiedziałem
jeszcze Mii.
Spojrzała na niego szybko. No cóż, to jest komplement, pomyślała.
Znalezć się na pierwszym miejscu w takich okolicznościach. Poczuła się aż
absurdalnie ważna i wyjątkowa. Podeszła do małej szafki, w której trzymała
skromne zapasy alkoholu.
86
R
L
T
Sądzę, że oboje potrzebujemy drinka powiedziała, zerkając na
niego z ukosa. Mam trochę whisky, a może wołałbyś wino?
Naprawdę byłbym wdzięczny za filiżankę mocnej herbaty
odpowiedział nieoczekiwanie. To znaczy, jeśli możesz ją przygotować,
biorąc pod uwagę stan twojej kuchni?
Uśmiechnęła się.
Z całą pewnością zdołam to zrobić. I znajdzie się jeszcze nieotwarte
pudełko herbatników w czekoladzie. Ale najpierw doprowadzę się trochę do
porządku.
Poszedł za nią do kuchni i rozejrzał się dokoła uważnie.
Słuchaj, pomalowałaś już połowę sufitu i dobrze sobie poradziłaś...
szkoda by było tak to zostawić. Zrzucił z siebie płaszcz i spojrzał na nią.
Pozwól, że ja to za ciebie skończę, a ty zajmiesz się herbatą.
Doprawdy, Sebastianie... Nie chcę cię fatygować. Mogę to zrobić
jutro.
Nie, skończymy to dzisiaj nalegał stanowczo. Jeśli pożyczysz mi
ten wielki fartuch, uwinę się w pół godziny. I myślę, że herbata może po-
czekać. Posłał jej szeroki uśmiech. No, nie sprzeczaj się. Dobrze mi
zrobi, gdy zajmę się czymś konkretnym.
Zrozumiała znaczenie tej uwagi i, nie mówiąc więcej ani słowa, zdjęła z
siebie wielki fartuch i podała go Sebastianowi.
To bardziej twój rozmiar niż mój. I muszę przyznać, że rozbolała
mnie szyja od tego spoglądania w górę. Zajęło mi to więcej czasu, niż
sądziłam.
A więc dobrze, że się zjawiłem. Jak to mówią; nie ma tego złego, co
by na dobre nie wyszło.
87
R
L
T
Przyglądała się, jak machał pędzlem, i była pod wrażeniem szybkości, z
jaką pokrywał farbą sufit.
Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, poczekałabym, żebyś mógł
wykonać całą robotę zażartowała. Ale skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?
Wszystkie twoje dane były zapisane w kuchennym notesie.
Najwidoczniej podałaś je Pat, bo poznałem jej charakter pisma.
Och, tak, rzeczywiście. Przypomniałam sobie. Chciała, żebyśmy
utrzymywały ze sobą kontakt.
Za niecałe czterdzieści minut praca została ukończona. Sebastian
przyjrzał się krytycznie swojemu dziełu.
Zamknął starannie puszkę z farbą i podszedł do zlewu, by umyć pędzel.
Fleur przyglądała mu się przez chwilę, Jakie to niesamowite, że był tutaj i
malował jej sufit, podczas gdy ona sądziła, że nigdy go już nie zobaczy, a
przynajmniej nieprędko.
Odwrócił się i, patrząc na nią, zdejmował fartuch.
Przeszła mi ochota na herbatę powiedział.
Byłbym wdzięczny za szklaneczkę whisky, jeśli propozycja jest
aktualna.
Uśmiechnęła się do niego.
Oczywiście. A potem przygotuję kolację, chyba że musisz dokądś iść?
Potrząsnął głową.
Nie, nie mam żadnych planów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]