[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest w nieświadomości swojej, ale nie można zostawić go samego.
VI
Wiedz, że to przez t r a d y c j ę wyróżniony jest majestat człowieka od zwierząt polnych,
a ten, co od sumienia historii się oderwał, dziczeje na wyspie oddalonej i powoli w zwierzę
zamienia siÄ™.
VII
I ci, co nie podzielili boleści ani żalu, ani weszli kiedykolwiek w testamenta żywotów
przeszłych, wyklinają się sami na pokolenia nowe, od zwycięskiej prawdy oddalone.
53
VIII
Tak iż bywa, że na nowo proroków i na nowo apostołów posyłać im trzeba na noże ich,
ażeby powrócili w dawny prąd.
IX
Oto lepiej smutku sprawiedliwego nie chroń się, ani myśl, że boleść sprawiedliwa obrazi
cię. Oto wiedz, iż wziąłeś mię z nowego grobu, gdzie spoczął w y g n a n i e c c h r z e ś c i j-
a Å„ s k i.
X
A ten cierpiał lat wiele za ojczyzną: i jako obywatel że bezcznny, i jak rycerz iż
zmieniony był pancerz jego na pokutniczy jakiś strój, i jak pan że od włości oddalony, i jak
ojciec, i jak brat, i jak wszelki człowiek społeczny.
XI
Ale właśnie dlatego trwał przy onej chorągwi niewidzialnej, która jest sumieniem dziejów
i dani mu byli brat za brata, siostra za siostrę, kiedy piękniał od długich bólów cichych, a
oblicze jego zachodziło w apostolskiej pogody postać.
XII
Tedy nie pozostawił on dwuznacznego wspomnienia, które by drugich oszukało, bo był
rycerz. Ani umarł nie połączywszy rąk, które mogła waśń rozerwać, iż był synem POKOJU.
XIII
Oto raczej między umarłymi nie szukaj go, ale tym, co są żywi, powiedz prawdę, a grób
jego będzie im jako słup graniczny onego to niewidzialnego miasta, którego c h a r a k t e r y
l u d z i strzegÄ… .
XIV
I to mówiąc, dobiegał znów Piasek godziny swojej, a ja usłyszałem jeszcze poszept: Pax
vobiscum pokój pokój niechaj zamieszka z wami
Amen .
54
FORTEPIAN SZOPENA
Poemat przypisany A. C., b. prof. Uniwersytetu
Oh! il y a dans la rue un orgue qui joue... C est
une Valse! je veux cesser d écrire et écouter. C est
un air de valse que j ai entendu dix mille fois au
bal à Londres de 1812 15. La musique est une
étrange chose!...
B y r o n
55
I
Byłem u ciebie w te dni przed-ostatnie
Niedocieczonego wÄ…tku:
Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
Gdy koniec żyda szepce do początku:
N i e s t a r g a m c i Ä™ j a, n i e!... l e c z u-w y d a t n i Ä™ .
II
Byłem u ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś, co chwila, co chwila,
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu moc z pieśnią przesila,
I rozmawiajÄ… z sobÄ… struny cztery,
TrÄ…cajÄ…c siÄ™,
Po dwie po dwie
I szemrzÄ…c z cicha:
Zaczął-że on
Uderzać w ton?...
Czy, taki mistrz, że gra?... choć odpycha!
III
Byłem u ciebie w dni te, Fryderyku!
Którego ręka, dla swojej białości
Alabastrowej i wzięcia i szyku
I dotknięć chwiejnych jak strusiowe pióro,
Mieszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać którą
Z marmurów łona,
Nizli je kuto,
Odejmą dłuto
Geniuszu wiecznego Pigmaliona!
IV
A w tym, coÅ› graÅ‚ i co zmówiÅ‚ ton, i co powié,
Choć się echa inaczej ustroją,
Niż gdyś błogosławił ręką Twoją
Wszelkiemu akordowi:
A w tym coś grał, taka była prostota
DoskonaÅ‚oÅ›ci Peryklejskiéj,
Jakby starożytna która Cnota,
56
W modrzewiowy dom wiejski
Wchodząc rzekła do siebie:
Odrodziłam się w niebie,
I stały mi się arfą wrota;
Wstęgą ścieżka,
Hostię przez blade widzę zboże:
Emanuel już mieszka
Na Taborze!
V
I była tam Polska, od zenitu
Wszech-doskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu;
Polska przemienionych Kołodziejów,
Taż sama zgoła,
Złoto-pszczoła:
To-ć poznałbym ją na krańcach bytu!
VI
I oto pieśń skoÅ„czyÅ‚eÅ› i już wiÄ™céj
Nie oglądam cię jedno słyszę
Coś jakby spór dziecięcy:
A to jeszcze kłócą się klawisze
O nie dośpiewaną chęć:
I trÄ…cajÄ…c siÄ™ z cicha,
Po ośm po pięć...
SzemrzÄ…: C z y g r a j e s z c z e? c z y n a s o d p y c h a?
VII
O! Ty, co jesteś Miłości-profilem,
Któremu na imię D o p e ł n i e n i e...
Te, co w sztuce mianujÄ… stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie
O! Ty, co w dziejach zwiesz siÄ™ ErÄ…,
Gdzie zaÅ› ani historii zenit jest
Zwiesz siÄ™ razem: D u c h e m i l i t e r Ä…,
I consummatum est .
O! Ty zupełne Dokończenie!
Jakikolwiek Twój, i gdzie, Twój znak
Czy w Fidiasu, Dawidzie, czy w Szopenie,
Czy w Eschylesowej scenie:
Zawsze zemści się na tobie b r a k.
Piętnem globu tego niedostatek,
Dopełnienie go boli,
Rozpoczynać wciąż woli,
Wciąż wyrzucać przed siebie z a d a t e k.
Kłos, gdy dojrzał jak złoty kometa,
57
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn kruszy,
Sama doskonałość go rozmieta...
VIII
Oto, patrz, Fryderyku, to Warszawa
Pod rozpłomienioną gwiazdą,
Taka jaskrawa:
Patrz, organy u Fary, patrz, twe gniazdo,
Owdzie patrycjalne domy stare
Jak Pospolita-rzecz,
Placów bruki głuche i szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
IX
Patrz z zaułków w zaułki
Kaukaskie siÄ™ konie rwÄ…,
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając, przed pułki,
Po sto po sto
Gmach się zajął ogniem, przygasł znów,
Znów zapłonął a owdzie, pod ścianę,
Ożałobionych widzę czoła wdów
Kolbami pchane;
I znów widzę, acz dymem oślepion,
Jak, przez ganków kolumny,
Sprzęt, podobny do trumny,
Wydzwigają runął runął T w ó j F o r t e p i a n!
X
Ten, co Polskę śpiewał od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą, pieśnią zachwytu,
Polskę przemienionych Kołodziejów:
Ten sam runÄ…Å‚ na bruki z granitu!
I oto, jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi
Tak, od wieka
Wieków wszystko, co z b u d z i...
I oto, jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]