[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cudownie by o siedzie obok uprzejmego doktora ze wiadomo ci , e nie jest ju sama.
- Czy mog aby opowiedzie , co takiego odkry , próbuj c sobie wszystko przypomnie ? - spyta . - Dziwnie by ubrana, kiedy trafi do szpitala.
Wybiera si na pogrzeb?
Marie - Louise d ugo zwleka a z odpowiedzi , rozdarta pomi dzy uczuciem lojalno ci wobec Andreja i wdzi cz-no ci dla lekarza. Tak ch tnie
zrzuci aby z siebie cho cz odpowiedzialno ci.
Ale przypomnia a sobie pewien szczegó i to j po-wstrzyma o od zwierze . Nie wiadomie odsun a si od lekarza.
- Doktorze Monier... Charles, chcia am powiedzie . Jest co w twoim szpitalu, czego nie rozumiem.
miechn si . W pó mroku wygl da naprawd bardzo sympatycznie, kiedy tak prowadzi wóz, spokojnie i pewnie. M ody, sumienny lekarz, z
udawan ironi na twarzy. Marie - Louise, wiedzia a, e to tylko mask maj ca ukry niepewno i brak do wiadczenia. W gruncie rzeczy by chyba
cz owiekiem bezpo rednim i yczliwym. Marie - Louise bardzo podoba y si jego piegi, które niejako demaskowa y tego m odego medyka.
- Masz na my li szyld? - spyta , odgaduj c jej my li. - Droga Marie - Louise. Szpital, do którego trafi , nie jest zwyczajn lecznic . To prywatna
klinika dla osób dobrze sytuowanych, cierpi cych na schorzenia uk adu nerwowego. Sami przed sob nie chc przyzna , e potrzebuj pomocy.
Okre lenie hotel lepiej odbieraj .
- Ach, tak - odetchn a z wyra ulg . - Ale jest jeszcze co ...
- Tak?
- Pod moim kiem sta o pude ko z nieprzyjemnie pachn cym proszkiem. Tak, jakby kto celowo chcia wprowadzi do pokoju szpitalny zapach.
- O Bo e! Czy ono ci gle tam stoi? Nie mia em takiego zamiaru. Moja droga, to nie ch odna Pó noc, lecz Riwiera. Nieustannie walczymy z insektami.
Mamy ich miliony. Kilka dni temu prze yli my prawdziw inwazj mrówek w pokoju, w którym si znalaz , i w desperacji umie cili my tam to pude ko,
eby je odstraszy . Nie zamierzali my odstrasza tak e pacjentów. Siostra Claire musia a o nim zapomnie .
Roze mia si beztrosko. Jechali w milczeniu, on jednak wyra nie czeka , e dziewczyna zacznie opowiada . Marie - Louise nadal si waha a.
- Charles, nie rozumiem jeszcze czego ... Czy naprawd stwierdzono u mnie niedokrwisto ? - spyta a nie.
Spowa nia .
- To wprost nieprawdopodobne! Nie mog poj , jak mo na normalnie funkcjonowa z tak nisk liczb czerwonych cia ek. To by jeden z powodów,
dla których pojecha em ci szuka . Nie zd yli my ci przetoczy krwi przed twoim znikni ciem.
- Czy jest a tak le? - spyta a cicho.
- Nawet bardzo le.
Zmartwi a si . Widz c to, uj jej r w swoj ciep d .
- Chcia bym, eby wiedzia a, e nie wyruszam na poszukiwanie wszystkich pacjentów, uciekaj cych ze szpitala.
Poczu a ciep o wokó serca. Niski g os lekarza budzi zaufanie i sympati .
Och, Andrej... Co zak o j w sercu. Ale Andrej ma przecie t bosk Svetle. !
Doktor spojrza na zegarek.
- Czy zd ysz za atwi swoj spraw w ci gu pó godziny?
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
- Tak, s dz , e tak. Je eli znajd osob , z któr mia am si spotka .
- Marie - Louise, mówi , e co przera aj cego wi za o si z t du will , Chateau Germaine. Czy przypomnia sobie, co to by o? Co si
wydarzy o?
Prosz , nie utrudniaj mi, poprosi a w my li. Co po-winnam powiedzie ? Och, gdybym tylko mog a zwierzy ci si ze wszystkiego!
Ale Marie - Louise ju postanowi a. Powinna ga jak nigdy przedtem, eby tylko ochroni Andreja i jego ta-jemnic .
Z uczuciem, e pali oto za sob wszystkie mosty i zapuszcza si w wiat k amstwa, okrucie stwa i strachu, wci gn a g boko powietrze, gotowa
wyprowadzi w pole tego przemi ego lekarza.
Teraz u wiadomi a sobie, jaki to z y cie wyczuwa a wokó siebie, kiedy ockn a si w szpitalu. By to cie podejrze .
ROZDZIA IV
Kiedy wschodz ce s ce zacz o barwi niebiesko zielone wzgórza na to, Marie - Louise niepewnym g osem podj a sw opowie .
- Moja pracodawczyni nagle zachorowa a i musia am j zast pi w czuwaniu przy zw okach.
- Nie brzmi to zbyt przyjemnie. Czy zmar y to jaki stary cz owiek?
- Nie, wr cz przeciwnie. To m ody, niezwykle przystojny m czyzna, w wieku mo e dwudziestu pi ciu, trzydziestu lat. Pami tam, jak pomy la am, e
to nies ychanie smutne, i kto tak pi kny musia umrze . Mia am go przebra w po miertny garnitur. Wtedy zauwa am jakie dziwne plamy na jego
ciele. Powiadomi am o tym w cicieli domu, a oni obiecali, e si zajm ca reszt . A mnie pozwolono odej . Ci pa -stwo nie s dzili, eby to by o co
gro nego i zara liwego - doda a po piesznie, gdy zreflektowa a si , i powiedzia a ju za wiele.
Charles Monier by przecie lekarzem. Móg poruszy niebo i ziemi ze wzgl du na niebezpiecze stwo epidemii. Wtedy odkopano by trumn i
odkryto, e Andrej yje.
- Nie, byli pewni, e to egzema, poniewa zmar y miewa j ju wiele razy. Pozwolili mi odej i zwolnili z dalszego czuwania przy zw okach. Widzieli
po mnie wyra nie, e nie przywyk am do tego zaj cia. Tak atwo by o k ama , kiedy si ju zacz o! Ponownie ogarn o j niemi e uczucie: eby tylko w
tym garstwie nie zabrn a za daleko i nie powiedzia a czego , czego pó niej mia aby owa . Czu a wyrzuty sumienia, e nie mówi Charlesowi ca ej
prawdy, ale przecie da a s owo i nie mog a go z ama .
A poza tym, cho nie mia a odwagi tego przyzna nawet przed sob , co niezmiernie poci ga o j w tajemniczym Andreju. To, e jej zaufa , jej,
prostej, zwyczajnej Marie - Louise Krogh z Norwegii, by o tak niepoj te w, e sama z trudem mog a w to uwierzy . Niech tam sobie t skni za t Svetl ,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]