[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wooda leżącego na noszach. Obejrzał łubki założone przez sanitariusza,
uznał, że noga została unieruchomiona prawidłowo i dał rannemu
zastrzyk z morfiny. Potem wyczołgał się na szosę i znów udał się w
niewłaściwą stronę; ponownie rozległy się krzyki: Wracać, nie tam,
nieprzyjaciel!".
Powrócił więc do okopu przeznaczonego do opatrywania rannych.
Vaughan relacjonuje: Zobaczyłem Dena leżącego na plecach, wpa-
trzonego w gwiazdy. Wyglądał na kogoś niezwykle zaskoczonego, zwyczajnie
zdumionego. I dostrzegłem ranę od pocisku, który przeszył sam środek
szyi". Vaughan zrobił Brotheridge'owi zastrzyk z morfiny i opatrzył jego
ranę. Wkrótce potem Brotheridge skonał. Był pierwszym alianckim
żołnierzem, który zginął od nieprzyjacielskiej kuli podczas D-Day.
Przez cały ten czas Tappenden nadawał hasło Ham and Jam, Ham and
Jam. Kiedy Vaughan zajmował się Denem, nadszedł w zwartym szyku
pluton Foxa. Howard rzucił krótko Foxowi: Zadanie numer pięć" i
żołnierze weszli na most. Od Smitha Fox miał informacje o aktualnej
sytuacji - niewielki przyczółek był na razie zabezpieczony, ale
nieprzyjaciel ostrzeliwuje się z zabudowań w Le Port i Benou-ville, a
ponadto usłyszano silniki czołgów.
Kiedy Fox powiedział, że jego Piat uległ zniszczeniu w czasie lą-
dowania, Smith podał mu swojego Piata. Fox wręczył go z kolei sier-
żantowi Thorntonowi. Biedny Wagger Thornton dosłownie uginał się pod
ciężarem niesionego ekwipunku. Dzwigał swój plecak, chlebak z
granatami, Stena, magazynki do Brena oraz zapas amunicji do własnego
pistoletu maszynowego, a teraz doszedł mu jeszcze Piat i dwa granaty.
Jednak bez narzekań podążył za Foxem w kierunku skrzyżowania.
O godzinie 0.40 Richard Todd leciał wraz ze swoją grupą nad kanałem La
Manche. Stał okrakiem nad otworem w spodzie kadłuba bombowca
Stirling. Do każdej z nóg miał przytroczony pakunek; w jednym
znajdowała się złożona gumowa, nadmuchiwana łódka, w drugim zaś
saperka i inne przybory do okopywania się. Stena przymocował
pasami do piersi. W plecaku i chlebaku miał granaty i mnóstwo zapasowej
amunicji. Za Toddem stał jego ordynans i starał się go przytrzymywać, gdy
Stirling wykonywał uniki przed ogniem nieprzyjacielskiej artylerii
przeciwlotniczej. Faktycznie sporo ludzi wpadło wtedy do morza -
wspomina Todd. - Straciliśmy wielu ludzi, którzy wypadli, kiedy
samoloty robiły uniki". Jednak ordynans trzymał Todda mocno, gdy pod
nimi przesuwały się wody kanału La Manche.
Dokładnie o godzinie 0.50, czyli tak jak przewidywał plan, Howard
zobaczył bombowce przelatujące na małej wysokości, nieco ponad 100
metrów nad ziemią. Na wschód i północ od Ranville rozjaśniły niebo
rakiety świetlne wystrzelone przez prowadzące szyk samoloty.
Równocześnie zapaliły się niemieckie szperacze - reflektory prze-
ciwlotnicze - umiejscowione w każdej wsi w okolicy. Howard tak to
opisuje: Mieliśmy pierwszorzędny widok na nadciągającą dywizję.
Reflektory oświetlały czasze spadochronów, wzbijały się w niebo i spadały na
ziemię pociski smugowe. To było naprawdę zapierające dech widowisko.
Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy osamotnieni".
Howard zaczął co sił w płucach dmuchać w metalowy gwizdek: trzy
krótkie dzwięki, pauza i długi dzwięk. Był to uzgodniony wcześniej sygnał
- V, jak zwycięstwo. Major gwizdał tak znów i znów, a ostre dzwięki
niosły się na kilometry w nocnym powietrzu. Po latach -wspominał
Howard -weterani wojsk spadochronowych mówili mi, jak wspaniale
brzmiał dla nich ten dzwięk. Spadochroniarze, którzy lądowali w
pojedynkÄ™, na drzewach, bagnach, na terenie gospodarstw, sami, z dala od
przyjaciół, mogli usłyszeć to gwizdanie. Nie tylko oznaczało ono, że mosty
zostały zdobyte, ale i ułatwiało orientację".
Jednakże spadochroniarzom dotarcie do mostu musiało zająć od pół
do ponad godziny. Tymczasem nadal słychać było czołgi w Benou-ville.
Wallwork, który wrócił do swojego szybowca, mijał stanowisko
dowodzenia, a tam Howard dmuchał w ten swój cholerny gwizdek i
wydawał przeróżne głupie dzwięki". Howard przerwał jednak na moment
gwizdanie, aby polecić Wallworkowi, by zaniósł trochę granatów Gammon
Foxowi i jego ludziom.
Granaty Gammonl Granaty Gammonl Tego już było dla mnie za
wiele -wspomina Wallwork. - Szukałem wcześniej tych granatów i
powiedziaÅ‚em Howardowi, że ich nie ma. A on na to: «Sam je zanosiÅ‚em
do szybowca. PrzynieÅ› te przeklÄ™te granaty». WiÄ™c wróciÅ‚em do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]