[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sztandary, broń i bagaże, lecz musiał się zobowiązać, że przez rok nie będzie walczył
przeciwko koalicji monarchów. Bardzo wprawne ręce tych żołnierzy były więc wolne.
Postanowiono je zatrudnić na froncie wewnętrznym.
19 września, w bitwie pod wsią Torfou, powstańcy zadali dotkliwą porażkę
moguntczykom, zmusili do odwrotu rannego Klebera. Nie byliby Francuzami, gdyby
natychmiast nie wyzyskali współdzwieczenia słów: Mayence faïerice... CaÅ‚Ä… WandeÄ™
obleciało powiedzenie o armii z fajansu, która nie wytrzymuje ognia. Któryś z
wyśmiewanych w ten sposób oficerów oddał zwycięzcom spod Torfou należny szacunek:
Te diabły w sabotach biją się równie dobrze jak my, lecz lepiej strzelają powiedział.
W przeddzień zwycięstwa pod Torfou biali ciężko poszkodowali błękitnych koło
wsi Coron, 20 września porazili pod Montaigu siły generała Beysser, który przypłacił to
niepowodzenie śmiercią na gilotynie, następnego dnia pokonali pod Saint-Fulgent generała
Mieszkowskiego.
Wandea wydawała się grozna jak nigdy dotychczas. Pomimo zawiści i intryg wśród
dowódców zaczęto nadawać zdobytemu przez powstanie obszarowi organizację, ustanawiać
władze cywilne. Wyznaczono podatki, ogłoszono zasadę swobody religijnej pod warunkiem
zaprzysiężenia wierności ośmioletniemu Ludwikowi XVII, którego los więzienny uległ przed
kilku tygodniami niejakiej odmianie. Stróżem i wychowawcą dziecka został powroznik
paryski, Antoni Simon.
W sierpniu przed obliczem zgromadzonych w zamku La Boulaye wodzów
wandejskich stanÄ…Å‚ osobnik podajÄ…cy siÄ™ za kawalera de Tinténiac i pokazaÅ‚ pismo, wÅ›ród
mnóstwa przygód i niebezpieczeństw przywiezione wprost z Londynu. Anglia obiecywała
pomoc, o której powstańcy zaczęli marzyć już grubo wcześniej, bo w kwietniu.
Wystylizowana natychmiast odpowiedz zawierała przyjęcie propozycji, lecz wysuwała
również stanowcze żądanie, by na czele korpusu ekspedycyjnego stanął któryś z burbońskich
książąt krwi, sam zaś korpus składał się przede wszystkim z emigrantów francuskich. Wandea
obiecywała pomóc przy lądowaniu, a to przez zdobycie któregoś z portów i skupienie w tym
wybranym miejscu co najmniej dwudziestu tysięcy zbrojnych.
Dotychczasowy stan rzeczy nie przedstawiał się zbyt dogodnie dla zamierzeń
desantowych. Republikanie, którzy stracili tak znaczne obszary przymorskie, utrzymali
jednak w swym ręku samo wybrzeże oceanu. Próba zdobycia Sables-d Olonne nie powiodła
się białym , pod blisko morza położonym Lucon doznali oni klęski.
Kawaler de Tinteniac zabrał odpowiedz i ruszył w drogę powrotną. Powstanie już się
nie doczekało żadnych dowodów zainteresowania ani ze strony Anglii, ani od emigracji.
Politycy republikańscy gorliwie zabrali się do naprawiania skutków klęsk
wrześniowych oraz do zapobiegania dalszym nieszczęściom. Składali z godności generałów i
spisywali przeciwko nim akty oskarżenia. Republice pomogła jednak inna zupełnie
okoliczność, to mianowicie, że fajans moguncki okazał się odporny na ogień. Wyszkolony
38
żołnierz doznał pod Torfou porażki, zeszedł jednak z pola bitwy w regularnym szyku,
ustępując krok za krokiem. Pozostał siłą zdolną do wysiłków nie tylko bohaterskich, lecz i
systematycznych. Był dość odporny moralnie, by nie załamać się, kiedy stojąc twarz w twarz
z wrogiem dowiadywał się o niełasce i usuwaniu dowódców, którym ufał.
Nie wszystkich jednak wyższych oficerów spotkał ten los i 17 pazdziernika 1793 roku
skoncentrowaną pod Cholet armią republikańską nominalnie tylko dowodził polityczny
rzeczoznawca Lechelle, faktycznie zaÅ› Kleber, majÄ…cy pod rozkazami Marceau. Po raz
pierwszy w swej karierze wojennej Wandejczycy poszli do walki w szykach zwartych i po raz
pierwszy również doznali klÄ™ski tak strasznej. D Elbée i de Bonchamps odnieÅ›li rany
śmiertelne, wieczorem zmasakrowany, zmieszany tłum rzucił się w ucieczce ku północy, w
kierunku Loary i dokonał tutaj wyczynu, który wzbudzał pózniej podziw Napoleona. Około
czterdziestu tysięcy ludzi zdołało się przeprawić przez szeroką rzekę, schronić się na jej
prawym brzegu, więc już w Bretanii.
Buntownicy bili się jak tygrysy, nasi żołnierze jak lwy napisał w swym raporcie
Kléber. Z trudem wywalczone zwyciÄ™stwo zmÄ™czyÅ‚o jednak nawet lwy, skoro dopiero w dwa
dni pózniej komisarz Merlin donosił znad Loary: ...przybyłem za pózno, by wytopić rozbitki
bandytów. Ta armia papieża, która wyrządziła nam tyle zła i którą ścigano z zapałem
niedostatecznie rewolucyjnym, na razie się nam wymknęła... Pełen czerwonego ognia
działacz, w niedalekiej przyszłości biały terrorysta, kreślił te słowa w Saint-Florent, w którym
dnia poprzedniego konający de Bonchamps ocalił życie czterem tysiącom jeńców.
Zamiar przejścia na prawy brzeg Loary istniał już od pewnego czasu wśród
powstańców. Gorąco zalecało ten plan stronnictwo księcia de Talmont, który pochodził z
Bretanii i był pewien poparcia ze strony jej mieszkańców. Przeważyły jednak inne względy.
O ich charakterze dobitnie świadczył wygląd i skład tłumu, który w barkach rybackich, w
czółnach lub konno przeprawił się przez rzekę.
Liczebność jego określano w sposób dość fantastyczny, lecz wystarczy i tego, na co
godzą się fachowi historycy. Według nich na prawym brzegu Loary znalazło się czterdzieści
tysięcy Wandejczyków, z czego jedna czwarta zaledwie nosiła broń. Cała ogromnie
przeważająca reszta składała się ze starców, kobiet i dzieci unoszących głowy z pogromu,
ratujących życie. Wandea, ojcowizna tej ciżby, jak długa i szeroka zaczynała cuchnąć
spaleniznÄ… i trupim odorem.
Szkic niniejszy wymienił kilka zaledwie batalii, tymczasem zaś Armel de Wismes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]