[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale król nie chciał już wierzyć lwu i nie wystawiał wj^. , odpowiada:
myśliwych na próbę. J __ juz ja Waszego syna nauczę, czego należy; przyjdzcie
tu za
Dwunastu myśliwych stale towarzyszyło królowi na polowani jfe a Jeśli
rozPoznacie swoJ eg syna>to nie będe. od was żądał żadnej
a król lubił ich coraz bardziej. Pewnego razu podczas polowanU' .płaty za
naukę, jeśli go zaś nie rozpoznacie, to będziecie mi musieli
nadeszła wieść, że narzeczona króla przyjeżdża do niego. Gdy f iacić dwieście
talarów.
usłyszała prawdziwa narzeczona, uczuła taki ból w sercu, że padła be OJciec
wraca do domu, syn zaś uczy się złodziejstwa i czarowa-
zmysłow na ziemię. Król myślał, że ulubionego myśliwego spotka} " po roku
Jciec wyrusza w drogę i duma, zatroskany, jakim
jakiś nieszczęśliwy wypadek, i chciał mu przyjść z pomocą. Ale kiedy josobem
ma rozpoznać syna. Idąc tak i dumając spotyka krasnolud-
sciągnął mu z dłoni rękawiczki, ujrzał na palcu pierścień, który a który go
pyta:
podarował swej pierwszej narzeczonej. Wówczas wzruszył się tak- Człowieku, co
wam się przytrafiło? Taką macie zakłopotaną
bardzo, ze ucałował ją, a gdy otwarła oczy, rzekł: linq.
Ty jesteś moja, a ja jestem twój i nikt na świecie już nas nie - Acri -
odpowiada Jan - przed rokiem pozostawiłem mego
roz ączy. na u mjslTza złodziejskiego na nauce; ten mi kazał przyjść po roku
Do drugiej zaś narzeczonej posłał król gońca, aby wróciła do jeśli wtedy nie
rozpoznam mego syna, to będę musiał mu zapłacić
swego zamku, gdyż on odnalazł swą ukochaną, a kto znalazł starywieścić
talarów, jeśli go zaś rozpoznam, to nic nie zapłacę; a teraz
klucz, temu nowy już nie potrzebny. Wkrótce potem wyprawiono i się martwię,
że syna nie rozpoznam, i nie wiem skąd wezmę tyle
wesele, a lew został znowu przywrócony do łaski, gdyż, jak się leniędzy.
okazało, powiedział prawdę. Krasnoludek poradził mu wziąć ze sobą skórkę
chleba i trzyma-
' * ^ ją w ręku stanąć pod okapem; na belce, gdzie wiszą garnki, będzie
lał koszyk, z którego wyjrzy ptaszek, i to będzie właśnie jego syn.
s Q r^j, _, .... . Jan wchodzi do izby, staje pod koszykiem i ucina skórkę
.^ - Hej, mój synu, to ty tam siedzisz!-woła ojciec.
T an chciał nauczyć syna jakiegoś rzemiosła; idzie więc do kościoła, Syn
cieszy się, że widzi ojca; a=mistrz złodziejski powiada:
J modli- się do Pana Boga i pyta, co przyniosłoby mu największy _ Diabeł cię
tego nauczył; jakżebyś inaczej syna rozpoznał?
pożytek; za ołtarzem zaś stoi zakrystian i szepcze: - Złodziejstwo, __ Qjcze
chodzmy stąd _ rzekł syn
złodziejstwo. - Wraca więc Jan do syna i powiada, że powinien uczyć Qjdec z
synem mszają wi(?c z powrotem do domu; po drodze
się złodziejstwa, bo taka jest wola Pana Boga. Rusza zatem wraz >otykają
nadjeżdzającą karet(? j syn mówi do ojca:
z synem na poszukiwanie człowieka, który zna się na złodziejstwie. _
Zamienię się w wielkiego charta, a wtedy będziesz mógł za
Idą, idą już bardzo długo, aż zachodzą do wielkiego lasu. Stoi tamlnie ^^
^Q *
mały domek, a w domku siedzi stara baba. Jan zwraca się do niej: ^ k^^ ^^^ się
pan.
Czy nieSptkałapaniczłowieka'którybys^znałnazłodZier - Hej, człowieku,
sprzedajcie mi tego psa.
~~ A dobrze, panie - odpowiada ojciec.
Do. ZylOdZiej l JCgO miStrZ izowego chleba; z koszyka wychyla się ptaszek i
przygląda mu się.
340 *l ^ Ile za mego chcecie? " -" " ,^ kto zbiiza} się 0 sto kroków do
zamku, musiał stanąć 341
- rzydziesci talarów. " iejscu i nie mógł się ruszyć, póki czarownica nie
zdjęła zeń swego
- No, no, człowieku, to bardzo dużo; ale niech tam "i Gdy jednak zbliżała się
na tę odległość niewinna dziewica, zła
z mego sztuka, więc go biorę. ' ^^zka zmieniała ją w ptaka, zamykała do klatki i
zanosiła do
Pan zabiera psa do swej karety, ale ledwie kawałek . ego zamku. Miała ona już
około siedmiu tysięcy takich klatek.
ujechali, pies tłukąc szybę wyskakuje przez okno i przybrawszy * w krainie tej
mieszkała młoda dziewica, imieniem Jorinda; była
postać człowieka wraca do swego ojca. y 2nó\v ^ piękniejsza od wszystkich
dziewcząt. Kochała zaś Jorinda uro-
I razem wracają do domu. Następnego dnia w sąsiedniej w' wtfegP młodzieńca,
Joringela, z którym była zaręczona. Pewnego
" odbywa się targ; chłopiec mówi więc do ojca: 10Sce ^ cricąc porozmawiać z
sobą poufnie wybrali się oboje na przecha-
- Zamienię się teraz w pięknego konia, a ty mnie sprzeda tekQ do lasu.
Kieay mnie już sprzedasz, musisz mi zdjąć wędzidło, bo inac/ei ; - Strzeż się -
rzekł Joringel - abyś nie podchodziła zbyt blisko
będę mógł zamienić się z powrotem w człowieka. J "le zarnku.
Ojciec prowadzi więc konia na targ; zjawia się mistrz złodziejski Był to piękny
wieczór, zachodzące słońce przez pnie drzew
zoziejski y o pęny wecz,
i kupuje od mego koma za sto talarów, ale ojciec zapomina zdjąć mnirzeświecało
zieleń leśną, a turkawka pokrzykiwała żałośnie wędzidło. Mistrz złodziejski
zabiera konia ze sobą do domu iSa ym buku.
na
a .
go w stajni. Widząc przechodzącą sługę koń przemawia do niej: Jorinda
popłakiwała często, siadała pod drzewami i skarżyła się;
- Zdejmij mi wędzidło, zdejmij mi wędzidło! loringel skarżył się także.
Oboje byli zrozpaczeni, jakby mieli
Sługa przystaje i słucha: mrzeć; rozglądali się dokoła, nie wiedząc, którędy iść
do domu, gdyż
- Co to, potrafisz gadać? ;błądzili w iesie. Słońce do połowy jeszcze stało
nad górą, a do
Podchodzi i zdejmuje mu wędzidło. I koń zamienia się we połowy zaszło już.
Joringel spojrzał przez krzaki i ujrzał w pobliżu
wróbla i przez drzwi wylatuje ze stajni; ale mistrz złodziejski staje się mury
zamku, przeraził się więc bardzo. Jorinda zaś zaśpiewała:
również wróblem i zaczyna go ścigać. Rzucają się na siebie i zaczyna-
ją się bić; mistrz przegrywa, wpada do wody i zamienia się w rybę. Ptaszynka
moja przyśpiewuje smutno,
Wówczas chłopiec również zamienia się w rybę- i znów obaj rzucają Niedola,
niedola, niedola!
się na siehi^ i mictr-? (tm)-T^,-,", n " -" " " . " i ,~ Ptaszynka moja
wieści śmierć okrutną,
*i% ud Meoie i mistrz przegrywa walkę. Zamienia się wiec w kurę, J J . .... ^'
Q r>Mn(tm)^ (tm)(tm)- " " 7^ " , """"-ma one wiv i Niedola, medo... tm, tm, tm,
fiut!
a chłopiec zamienia się w lisa i odgryza mistrzowi głowę; ten pada
martwy i nie żyje aż po dziś dzień. Joringel obejrzał się za Jorinda. Ale piękna
dziewica zamienio-
"a była w słowika, który śpiewał:
- Tiu, tiu, tiu, fiut!
'* Wielka zaś sowa o płonących oczach okrążyła ją po trzykroć
69. Jorinda i Joringel *ołaiąc:
. Szuh, hu, hu, hu!
wielkim, gęstym lesie stał stary zamek, a w nim mieszka Joringel nie mógł się
poruszyć. Stał jak głaz, nie mógł mówić, ani
samotna, stara czarownica. Za dnia zmieniała się w kota 1^ Wakać, ani unieść
ręki lub nogi.
sowę, wieczorem zaś przybierała znowu ludzką postać. Umiała i& ^ Tymczasem
słońce zaszło. Sowa zaszyła się w jakimś krzaku,
zwabiać zwierzęta i ptaki, a potem zabijała je, gotowała i zjada P chwili
wyszła z niego stara, zgarbiona kobieta, żółta i chuda,
343
342 o wielkich, czerwonych oczach i długim nosie, zwisający
podbródka. Zamruczała, złapała słowika i zaniosła go n ^ ^ domu. Joringel nie
mógł przemówić ani słowa, nie mógł no r^u z miejsca. Wreszcie kobieta powróciła
i rzekła chrapliwym T^
- Witaj, Joringelu, gdy księżyc spojrzy na ciebie, b* wolny, Joringelu.
W tej chwili księżyc wyjrzał zza chmur i Joringel uczuł si Padł na kolana przed
czarownicą błagając ją, aby mu oddała Jo ' Ale zła kobieta odparła, że nigdy mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]