[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jasne.
Joy zaczęła pocieszać najmłodszego Halla, a Ed wręcz siłą odciągnął dwóch jego braci.
- Czasami rozpiera mnie duma, ale kiedy indziej po prostu mam ochotÄ™...
Nie zdążył skończyć, kiedy obaj powiedzieli chórem:
346
- Przepraszam, tato.
- Bardzo mnie rozczarowaliście.
- Przecież żartowaliśmy.
- Jeśli wy dwaj się śmiejecie, a on nie, to już nie są żarty. Zasada dziewiąta?
- Zachowuj się przyzwoicie i bądz życzliwy dla innych" - wyrecytował Jake.
- A byliście?
Nie musieli odpowiadać. Wiedzieli już, że zachowali się niewłaściwie. Wystarczyło na nich
spojrzeć.
- I co teraz powinniście zrobić? - zapytał dla porządku Ed.
- Przeprosić TJ. - Tim spojrzał na najmłodszego brata ze skruchą.
- A jeszcze?
Jake westchnął z udręką.
- I pannÄ™ Joy,
- Zgadza się. Więc zróbcie to jak najszybciej, a potem dokończmy zakupy, żeby panna
0'Connell mogła wrócić do pracy i zdążyła wyjść stąd o zwykłej porze.
Chłopcy podbiegli do Joy i do najmłodszego brata. Ed został z tyłu i obserwował, jak Joy
pomaga zmyć lakier T.J. i z uwagą wysłuchuje, co dwaj pozostali mają jej do powiedzenia.
Po chwili pokiwała głową i z uśmiechem poczochrała im włosy. Również T.J. przyjął prze-
prosiny.
347
Teraz wszyscy czworo zbili siÄ™ w ciasnÄ… grupkÄ™ i wyraznie siÄ™ nad czymÅ› naradzali. Kiedy
Ed zbliżył się do nich, mówili już prawie szeptem.
- O co chodzi? - zapytał.
- Zastanawiamy się, czy nie masz przypadkiem jakichś indywidualnych zakupów do
zrobienia - wyjaśniła Joy.
Miała przy tym identyczną minę, jak jego synkowie, kiedy szykowali jakiś kawał.
- Co wy kombinujecie?
- Nie wiesz, że nie zadaje się takich pytań przed Bożym Narodzeniem? skarciła go Joy.
- Potrzebujemy pół godziny, więc nie masz wyboru, doktorze Hall. Spływaj.
- Właśnie, tato, spływaj - powtórzył jak papuga T.J.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz z nimi trzema? - zapytał Ed, mając jeszcze w oczach
incydent sprzed paru minut.
- Będą grzeczni.
Ed spojrzał na chłopców, którzy równocześnie pokiwali głowami.
- Doszliśmy do porozumienia, tato - zapewnił ojca T.J. - Jake i Tim powiedzieli, że jest im
przykro, więc przez cały najbliższy tydzień będę mógł jako pierwszy korzystać z Xbox-a.
- No cóż, zgoda. Joy, chyba wiesz, co robisz.
- Zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż jak przyzwolenie.
348
Zauważył, że się zjeżyła, i musiał przyznać, że wygląda uroczo, kiedy się wścieka, że ktoś
podaje w wątpliwość jej kompetencje.
Zebrała się w sobie, wyprostowała plecy i ramiona, i wycelowała w jego stronę palec.
- Doktorze Hall... - zaczęła.
- Mam na imiÄ™ Ed.
Zmrużyła oczy i skrzyżowała ramiona na piersi.
- Ed, radzę sobie z prowadzeniem całego sklepu, przeżyłam przeprowadzkę z drugiego
końca kraju, porzucając ludzi, z którymi się zżyłam, miejsce, gdzie dorastałam. Myślę więc,
że dam sobie radę z trzema chłopcami. A więc do zobaczenia za dwadzieścia minut przy
sprzęcie elektronicznym.
Patrząc na nią, taką wzburzoną i złą, nabrał znów nieodpartej ochoty na pocałunek. Rozu-
miał jednak, że to nierealne ze względu na chłopcowi tłum kręcących się wokół ludzi.
Rzucił więc tylko chłopcom ostrzegawcze, ojcowskie spojrzenie i ze słowami, bawcie się
dobrze", uśmiechnął się do Joy.
ROZDZIAA ÓSMY
Co Joy miała na myśli, mówiąc:
- Radzę sobie z prowadzeniem całego sklepu, przeżyłam przeprowadzkę z drugiego krańca
kraju... Myślę więc, że dam sobie radę z trzema chłopcami...
Tak, Joy wypowiedziała te słowa z pełnym przekonaniem.
I święcie w nie wierzyła.
Jest mądrą i odpowiedzialną kobietą. To chyba oczywiste, że sobie poradzi z trzema
chłopcami przy kupowaniu prezentu dla ich taty.
W każdym razie nikt, kto choć trochę ją zna, nie miałby wątpliwości.
W dodatku jego synowie na razie zachowywali siÄ™ przyzwoicie. %7Å‚adnego popychania siÄ™,
szturchania, czy malowania paznokci.
Jedyne, co można im było zarzucić, to tylko głośne, nieustanne sprzeczanie się o to, co
byłoby idealnym prezentem dla ojca.
350
Czy coś się stało złego, kiedy zabrała ich na górę do stoiska z porcelaną i kryształami? Jasne,
że próbowała nimi tak pokierować, żeby ominęli ten dział, ale problem polegał na tym, że
znajdował się on akurat na samym początku ich trasy, na wprost wyjścia z windy.
- To się wkrótce zmieni - mruknęła Joy, bardziej do siebie niż do chłopców.
A w dodatku, po wyczerpującej wędrówce, nic tam nie znalezli.
- Tacie trudno coś kupić - powiedział Jake filozoficznie.
- Może spróbuję wam coś podpowiedzieć? Czy on chodzi na siłownię?- - Rozbawione spoj-
rzenia chłopców wystarczyły Joy za odpowiedz.
- A narzędzia? To znaczy, czy interesuje się samochodami albo majsterkuje?
To pytanie wywołało głośny śmiech.
- Piżama?- - zaryzykowała bez przekonania. -W nawiązaniu do tradycji babci. - Zrobiło jej
się trochę głupio, że proponuje coś tak prozaicznego, podczas kiedy chłopcy spodziewają
się, że podsunie im jakiś nadzwyczajny i wyjątkowy pomysł. - Chodzi mi o to, że każdemu
się przyda nowa piżama.
- Tata śpi nago - wyjaśnił T.J.
Obraz nagiego doktora Halla mignął Joy przed oczami... i nie chciał zniknąć. Ocknęła się
dopiero, kiedy Jake trzepnął młodszego brata po głowie.
351
- Nie rozmawia się o tym publicznie - prychnął Jake. - Zasada numer dwadzieścia.
- Przepraszam, Joy. - T.J. wyglądał na skruszonego.
Jake skarcił brata wzrokiem, przypominającym do złudzenia ojcowskie spojrzenie Eda.
- O rany! Przepraszam, panno Joy - natychmiast poprawił się T.J.
- Wychodzi na to, że dalej nic nie wiemy. Nie pozostaje nam nic...
- Słuchajcie, mam pomysł - zawołał Tim.
- Możemy mu kupić...
Joy już wiedziała, co zaraz usłyszy.
- Pozwól, że zgadnę. Czy to ma coś wspólnego z elektroniką?
- Jeden z tych elektronicznych organizerów
- ciągnął podekscytowany Tim. - Można w nim zapisywać wszystkie ważne sprawy...
telefony, spotkania i daty urodzin, tak, żeby o niczym nie zapominać...
- Jemu chodzi o to, żeby tata nie zapomniał o jego urodzinach, które są w styczniu -
poinformował Jake. - To głupi pomysł. Tata dotąd nie nauczył się posługiwać swoim
iPodem. Tym bardziej nie poradzi sobie z czymÅ› bardziej skomplikowanym.
- iPody są przecież proste - jęknął T.J. - Tata po prostu nie lubi się grzebać w komputerze, a
przecież ma pełno płyt CD, które mógłby sobie
352
przegrać z komputera na iPoda. Twierdzi, że to mu zajmie za dużo czasu.
- No właśnie, czasami bardziej liczy się pomysł niż to, ile wydasz pieniędzy na prezent. A
gdybyście jeszcze raz ofiarowali mu jego iPoda i położyli mu pod choinkę zobowiązanie na
piśmie, że przegracie mu płyty CD z komputera na iPoda?- To nie kosztuje wiele, a może go
bardzo ucieszyć.
- Chyba da się zrobić - zgodził się Jake. - Stale narzeka na naszą muzykę. Gdybyśmy mu
przegrali wszystkie jego starocie, mógłby sobie ich słuchać.
- Co macie na myśli, mówiąc o starociach?
- To słowo kojarzyło się Joy z Lawrencem Wel-kiem, ale jakoś nie wyobrażała sobie, żeby Ed
lubił piosenkę o puszczaniu baniek mydlanych.
- Na przykład Meat Loaf - podpowiedział Tim.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]