[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powędrowała do góry, ale nie przerwał swoich zabiegów.
Jeśli któraś z moich sióstr zraniłaby się aż tak mocno, to
darłaby się teraz na całe gardło.
Kat wzruszyła prawym ramieniem, żeby przypadkiem nie
poruszyć lewą dłonią, na którą Irol nakładał właśnie gazę.
Pewnie mam wysoki próg bólu.
Jego spojrzenie zatrzymało się na krótką chwilę na
siedmiocentymetrowej pionowej bliznie, która ciągnęła się poniżej
jej mostka. Była stara i większość ludzi w ogóle jej nie zauważała.
Ale z drugiej strony większość ludzi nie miała okazji znalezć się
tak blisko jak Irol. Kat żałowała, że służbowe koszulki były tak
wydekoltowane, że praktycznie odsłaniały całą bliznę, ale Lou
lubił, kiedy dziewczyny eksponowały piersi, poza tym trzeba było
przyznać, że im bardziej to robiły, tym większe napiwki dostawały.
Irol mruknął, choć Kat nie miała pewności, co chciał przez to
wyrazić: zgodę czy niedowierzanie.
Przytrzymał jedną ręką gazę, a drugą sięgnął po rolkę
bandażu. Owinął go wokół jej dłoni i nadgarstka, zabezpieczając
prowizoryczny opatrunek.
W porządku?
Tak, dzięki. Jej oczy znów powędrowały na jego klatkę
piersiową, podczas gdy on zajął się chowaniem przyborów do
apteczki. O Brien, tak?
Jego niebieskie oczy posłały jej spod długich ciemnych rzęs
przelotne spojrzenie, po czym skoncentrowały się znów na
wykonywanym zadaniu.
Tak odparł z wyraznym wahaniem. Zagramy w takim
razie w otwarte karty i powiesz mi, jak się naprawdę nazywasz?
Kręgosłup Kat naprężył się jak struna.
A skąd przekonanie, że nie nazywam się Sydney?
Przez wczoraj. Nie powiedziałaś: Nienawidzę swojego
imienia , tylko tego imienia . Poza tym dodał, przeszywając ją
znaczącym spojrzeniem za każdym razem, kiedy ktoś się tak do
ciebie zwraca, dziwnie reagujesz.
Dziwnie? To znaczy jak?
Nie wiem, tak jakoś. Jakby ktoś cię obraził czy coś.
Wspaniale, pomyślała. Na tyle się zdało używanie
fałszywego imienia i nazwiska. Dobrze, że nigdy nie marzyła o
karierze aktorki. Najwyrazniej wcielanie się w kogoś innego słabo
jej szło.
Jeśli cię to pocieszy dodał Irol to nie sądzę, żeby
ktokolwiek inny uważał, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz.
Jasne. Poza nim.
No i gangsterami Sicoliego, którzy chcieli ją zabić.
Pokręciła głową.
Bez urazy, ale to, że jesteś bardzo spostrzegawczym
dobrym samarytaninem, nie przekłada się automatycznie na moje
zaufanie. Zagryzając wargi, spojrzała na swoją zabandażowaną
rękę i poczuła się tak, jakby właśnie go spoliczkowała po tym, gdy
z takim zaangażowaniem się nią zajął. Przepraszam.
Nie ma za co. Masz rację, nie przekłada się.
Kat podniosła z zaskoczeniem głowę, ale on tego nie
zauważył, bo zdążył się już odwrócić, żeby odłożyć na miejsce
apteczkę.
Otworzył szafę i wygrzebał po chwili z pudła służbową
koszulkę, taką, jaką nosili porządkowi.
No dobra, powiem Xanderowi, że wychodzimy
poinformował, wkładając T-shirt. Gdzieś przy stołach
bilardowych mignął mi Johnny. Poproszę go, żeby mnie dziś
zastąpił, a potem możemy się wymknąć tylnymi drzwiami.
Wymknąć tylnymi drzwiami& Cholera! Jego bliskość, na
dodatek bez koszulki, odcięła jej chyba dopływ krwi do mózgu, bo
zupełnie wyleciało jej z głowy, że owszem, miała się dziś
wieczorem wymknąć, ale ze swojego mieszkania, żeby wyrwać się
ze szponów Sicoliego. Nie miała czasu na szpital; musiała trzymać
się swojego planu. Lub jego delikatnie zmodyfikowanej wersji, w
której wychodziła wcześniej, ale bez Irola.
Pokiwała głową, udając, że się zgadza, i spojrzała spod rzęs
na szafkę, w której była jej torebka.
Nawet o tym nie myśl, kotku. Podniosła gwałtownie
wzrok. Wiem, co knujesz, ale ci na to nie pozwolę. Jeśli
dostaniesz zakażenia, a potem sepsy, i umrzesz przez to, że nie
umiem porządnie udzielić pierwszej pomocy, to poczucie winy
mnie zabije. A nie chcesz chyba być odpowiedzialna za moją
śmierć, co?
Lekki uśmieszek na jego ustach mówił, że żartuje, ale w jego
oczach malowała się śmiertelna powaga. Choć nie miał ku temu
żadnych powodów, było widać, że czuje się za nią odpowiedzialny
i że nie wierzy, że mu nie ucieknie. Kat była przyzwyczajona do
braku zaufania ze strony płci przeciwnej. Poczuła rozczarowanie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]