[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zjawiska.
Małżonkowie nie mogli spać w spokoju. Zmęczenie doprowadzało ich do stanu
irytacji, który kończył się zawsze kłótniami, rzecz, która nigdy wcześniej się nie
zdarzała. Na początku kłótnie nie były gwałtowne i pozostawały w granicach dobrego
wychowania, nie niszcząc wzajemnego szacunku, ale z dnia na dzień ich temperatura
wzrastała. Przeszli do obelg, słów obrazliwych i wulgarnych, do bijatyk, rozbijania
przedmiotów. Podstawą relacji między nimi była już tylko przemoc.
Arrnida pewnego dnia zwróciła się do kapłana katolickiego, wyliczyła mu
nieszczęścia, powiedziała, że czuje naprawdę potrzebę egzorcyzmu. Odpowiedz była
prosta: "Ta sprawa nie podlega dyskusji, Kościół nie robi już tych rzeczy". Kapłan
ograniczył się do wezwania do modlitwy.
Na próżno Arrnida twierdziła, że już próbowała to robić, ale nie pamiętała nawet
modlitw najprostszych i zawsze powtarzanych. Różne wyrażenia z Ojcze Nasz plątały
się jej w głowie, tak że nie mogła ani myśleć, ani tym bardziej ich wymówić.
Niekiedy Armida szła do kościoła i ustawiała się w kolejce do Komunii, ale atakowana
była przez najdziwniejsze myśli, które przeszkadzały jej w zbliżeniu się do balustrady,
gdzie stał kapłan z kielichem w ręku. Myślała na przykład: "Ksiądz może mieć jakąś
zarazliwą chorobę i zarazić mnie podając mi hostię". I dyskretnie wycofywała się z
kościoła. Już osiągnęła taki stan, że przekonana, iż Bóg jej nie chce, myślała o
porzuceniu Kościoła. W jej głowie rodziły się dziwne myśli, że św. Michał Archanioł
zdradził Pana, być może nawet przeszedł do przeciwnego obozu i przeszkadza jej
modlitwom w osiągnięciu celu.
W domu atmosfera stawała się nie do zniesienia. Kłótnie były coraz gwałtowniejsze.
Nie wystarczała do powstrzymania agresji małżonków obecność syna, który sam był
męczony koszmarami: budził się niespodziewanie w nocy i ukazywały mu się osoby
bez twarzy, które go przerażały. Również Armida zaczęła mieć podobne "halucynacje":
widziała przede wszystkim twarz złośliwego człowieka, który ją wyśmiewał.
Zdesperowana, myślała o samobójstwie jako jedynej drodze wyjścia. Tylko miłość i
troska o syna dawały jej siły do przetrwania.
Każdego lata matka i syn zazwyczaj spędzali miesiącw Londynie, uczęszczając na
kurs angielskiego. Tak samo zrobili w 1980 r. Pewnego dnia, podczas gdy zastanawiała
się nad absurdalnymi kłótniami ze swoim mężem, Armida spotkała kapłana
anglikańskiego. Pomyślała: "Jeśli kapłan katolicki nie chciał mi wierzyć, ten tutaj pośle
mnie gdzie pieprz rośnie. Ale to nic, przynajmniej będę mogła wykrzyczeć mu, co
myślę o chrześcijaństwie..." I wyłożyła mu swoje nieszczęścia, opowiadając mu
najbardziej absurdalne rzeczy, przeczące zdrowemu rozsądkowi. Z wielkim
zdziwieniem spostrzegła, że zamiast zdenerwować się, kapłan ten wysłuchał jej
opowiadania z pełnym zainteresowaniem i przyrzekł, że zrobi, co tylko możliwe, aby jej
pomóc. Poprosił, aby powróciła następnego dnia razem ze swoim synem, a on odprawi
nad nimi egzorcyzm. Powiedział również, że wezwie innego kapłana egzorcystę do
pomocy.
Egzorcyzm został odprawiony po celebracji Mszy św. przez dwóch pełnych miłości
pasterzy. W czasie rytu Armida nie ujawniała szczególnych reakcji. Poczuła jedynie
wielkie zmęczenie i wyszła z kościoła, czując utrudzenie.
Również jej synowi przydarzyło się to samo, chociaż z mniejszym natężeniem.
Zdecydowali zatem zrezygnować tego dnia z lekcji angielskiego i wrócili odpocząć do
hotelu. Armida szybko zasnęła. Zniła, że ma przed sobą jakiegoś człowieka, Araba z
raną na nosie, który umarł gwałtowną śmiercią. Stał teraz przed nią ogłupiały, nie
wiedząc, co robić. Po przebudzeniu Armida zobaczyła, że ten człowiek stał naprawdę
przed jej łóżkiem. Nie czuła żadnego strachu, wręcz przeciwnie - wypędziła go siłą.
Od tego momentu matka z synem poczuli nadzwyczajny spokój. Wydawało się im, że
mają skrzydła u rąk. Cieszyli się razem z różnych drobiazgów, co nie zdarzało się im
już od dłuższego czasu. Postanowili wrócić do tego kościoła, aby podziękować
kapłanowi anglikańskiemu. Ten okazał zadowolenie z powodu dobrego wyniku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]