[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było już żadnej struktury ani klarowności czy niespodzianek. I miały już nigdy nie wrócić.
Patrząc na liście za oknem, poczuł się strasznie bezradny. Czuł, że odkładające się w nim
pokłady smutku przyrastają w takim tempie i wypełniają go tak bezgranicznie, jakby chciały go
rozerwać od środka. Poczuł, że oczy zaczynają go szczypać od łez.
Cześć szepnęła gardłowo, suchym głosem.
Obudziłaś się, mamo odparł, pospieszenie wycierając oczy.
Pochylił się ku niej. Wargi znów miała wyschnięte. Teraz już zawsze były suche. Wziął z tacy
wacik, zmoczył go wodą i delikatnie nawilżył jej usta, jak robiła to pielęgniarka. Matka szybko
oblizała wargi, ale zaraz odchyliła głowę na poduszkę, jakby wysiłek zlizywania wilgoci ją
wyczerpał.
Nie smuć się, kochanie powiedziała.
Wcale się nie smucę odparł, przybierając tę głupią fałszywą pozę, jaką wszyscy
przyjmowali w tym pokoju.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, nie mogąc znalezć słów adekwatnych do tego,
o czym oboje wiedzieli.
Zaopiekujesz siÄ™ ojcem, prawda?
Nie mów tak.
W jednej chwili nie zdołał nad sobą zapanować i łzy rzęsiście popłynęły mu po twarzy.
Och, skarbie& mruknęła ze współczuciem, próbując mu pomóc i lekko ściskając palcami
jego dłoń.
Zaczerpnął głęboko powietrza, próbując nad sobą zapanować, ale nie było to łatwe.
Nie wierzę, że dam sobie ze wszystkim radę, mamo, bez ciebie&
Jonts szepnęła, ze wszystkich sił zaciskając palce na jego dłoni. Mój dzielny, wspaniały
chłopaku, masz przed sobą całe życie! Musisz je przeżyć na maksa! Mówienie przychodziło jej
z trudem, usta znowu jej wyschły. Ciężkie powieki opadły, a spod nich wytoczyła się i spłynęła
po skroni pojedyncza łza. Musisz być mężczyzną, skarbie.
Tak odparł, starając się zachowywać po męsku. Ale wciąż nie mógł nad sobą zapanować
i zaszlochał jak mały chłopiec. Nie umieraj, mamo!
Zwiesił głowę na piersi i zaniósł się płaczem, po czym wtulił twarz w jej szyję, ściskając jej
dłoń.
Jeszcze cię przeżyję, kochanie szepnęła.
Nie umieraj, mamo. ProszÄ™, nie umieraj.
Przywarł czołem do jej piersi, a łzy popłynęły mu strumieniami i szybko utworzyły mokrą
plamę na jej cienkiej bawełnianej koszuli nocnej.
Mój kochany odparła, gładząc po głowie w oczekiwaniu, aż przestanie płakać.
Któregoś dnia znów się spotkamy. Obiecuję.
Nie spotkamy siÄ™.
Próbował się pozbierać, bo przecież musiał być silny. Wziął kilka głębszych oddechów
i wyprostował się w fotelu. Za oknem śpiewały ptaki, z głębi osiedla dolatywał sygnał
obwoznego sprzedawcy lodów. %7łycie toczyło się swoim torem. Poczuł, jak smutek opuszcza go
z wolna, jak gdyby wyczerpał już zapas łez. Popatrzył na wychudzoną, wymęczoną twarz matki
i po raz kolejny zwilżył wodą jej wargi, uradowany, że chociaż tak może jej pomóc. Przyglądała
mu się z dziwnym wyrazem twarzy, do tego wzrokiem, którego nie widział u niej od dawna,
powoli mrugając ciężkimi powiekami.
Chcesz czegoś? zapytał. Ociężale pokręciła głową, wciąż leżąc nieruchomo.
Najwyrazniej chciała mu coś powiedzieć. O co chodzi, mamo?
Nie odpowiedziała jednak. Pochylił się w jej stronę.
Boisz się? zapytał szeptem.
Przygryzła dolną wargę, a po chwili lekko skinęła głową.
Owszem, Jonts. BojÄ™ siÄ™.
Ucałował jej dłoń z pobrzękującymi na wychudzonych palcach pierścionkami i nie wyszedł
z pokoju, dopóki znowu nie zapadła w sen.
Clem leżała na łóżku w salonie obok śpiącej przy niej Kleks. Słyszała krzątaninę Johnny ego
na pokładzie podczas zmiany położenia żagli, jak również wszelkie poskrzypywania i łopot żagli.
Ale sam ją prosił, żeby położyła się do łóżka z małą. Nie mogła jednak zasnąć, w głowie miała
mętlik, jej myśli zdawały się identyfikować poszczególne zdarzenia z wcześniejszych doznań, ale
sama już nie wiedziała, co naprawdę czuje. Póznym popołudniem, kiedy wyszła na pokład ze
szkicownikiem i usiadła na dziobie, przelotnie rzuciła okiem przez otwarty luk w głąb kajuty
i zobaczyła, że Annie śpi spokojnie, wyciągnięta na swoim łóżku, z obandażowanym
nadgarstkami przy twarzy, pokrytymi szarym nalotem i fragmentami kruszącej się, zakrzepłej na
brązowo krwi. Poszła dalej, usiadła przy luku przedziału kotwicznego i popatrzyła w kierunku
lądu, nie mając pewności, co powinna uwiecznić na rysunku: maszt z postawionym żaglem,
wypełnionym przez wiatr, czy też Annie śpiącą w kajucie dziobowej albo Johnny ego lub Franka
w sterówce. Johnny jak zwykle patrzył albo na żagle, albo na horyzont, a Frank siedział z nosem
w książce. Postanowiła skupić się na żaglach, które miała bezpośrednio nad głową, więc
otworzyła szkicownik i zaczęła temperować ołówki, odprowadzając obojętnym wzrokiem
drewniane wiórki spadające za pokład dziobowy. Chwilę pózniej Frank wyjrzał z otwartego luku
forpiku, trzymając w rękach kubeczki z gorącą słodką herbatą, z których jeden podał jej.
Cześć powiedział. Pokaż nam swój rysunek
Posłusznie odwróciła wzrok i pokazała blok. Była raczej zadowolona z tego szkicu
przedstawiającego błękit nieba, niżej duży biały żagiel i ciemne sylwetki krzątających się pod
nim ludzi Johnny powinien być z niego bardzo zadowolony, gdyż ukazywała za jego pomocą,
że niedoskonałość jest nieodłącznym elementem ich życia. Frank popatrzył na niego, uśmiechnął
się i pokiwał głową, zadowolony z wyników jej pracy.
Naprawdę świetnie rysujesz, Clem. Myślałaś kiedykolwiek o studiach artystycznych?
Zaśmiała się, lecz nie odpowiedziała, bo w rzeczywistości myślała o studiach w akademii
sztuk pięknych, ale jeszcze przed ślubem, zanim uświadomiła sobie, że u boku Johnny ego nie
będzie możliwe życie według klasycznych kanonów. On musiał być w ciągłym ruchu. Ale gdy
Frank oddawał jej szkicownik, mimowolnie musnął palcami jej dłoń i poczuła, jakby tym samym
wykradał jej tożsamość.
O mało cię nie straciłem, Clemency powiedział cicho, a jej serce się ścisnęło, jakby tylko
jego bliska obecność pozbawiła ją tchu.
Obejrzała się na Johnny ego siedzącego przy rumplu, ale on wpatrywał się w żagle. Miała
nadzieję, że Annie wciąż śpi i nie słyszy swojego męża.
Nie chcę, żeby to się zdarzyło po raz drugi powiedział, wbijając spojrzenie w jej oczy, tak
napięte i poważne, że w jednej chwili przestało ją obchodzić, czy Annie to słyszy, czy nie.
Pragnę ciebie, Clem. Ale ty przecież i tak o tym wiesz.
Jego słowa ją podniecały. Poczuła, jak ślina napływa jej do ust, oddech przyspiesza, a całe
ciało przeszywa elektryzujący dreszcz. Wyczuła jednak, że to zdradzieckie uczucia, zwłaszcza
pod okiem Johnny ego, który bacznie się jej przyglądał, toteż zaczęła udawać, że jest całkowicie
pochłonięta rysowaniem.
ObiecaÅ‚am mu, że w Datçy zejdziemy na lÄ…d szepnęła, rzucajÄ…c mu przelotne spojrzenie.
Skinął głową i powoli odwrócił się od niej, zapatrzył na morze, oparty na łokciach, z dłońmi
ułożonymi płasko na pokładzie. Po chwili westchnął i uśmiechnął się do niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]