[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Durbin i Stacey nawijają już w najlepsze.
Janie korzysta z chwili spokoju, żeby odlać trochę piwa do
zlewu, zanim rozdzwoni się dzwonek. Dzwonek nie przestaje dzwonić
przez następną godzinę. Janie gra rolę gospodyni.
Godzina 20.17
Wszyscy już są i impreza zaczyna się rozkręcać. Janie krząta się
po kuchni, rozstawiając jedzenie przyniesione przez gości. Stawia
przystawki na stole w jadalni, a w pewnym momencie wymawia się
poszukiwaniem przedłużacza, żeby pomyszkować w pozostałych
pomieszczeniach.
Jest w gabinecie/kryjówce na tyłach kuchni, gdy Durbin ją
nakrywa.
- Co tu robisz? Coś podniecającego? Janie odwraca się i
uśmiecha, starając się ukryć zawstydzenie.
- Szukam przedłużacza, żeby przystawki nie wystygły. Ma pan
zapasowy?
Stoi bardzo blisko niej.
- Na dole. Chodz, pokażę ci. - Ma zmysłowy głos. Janie oblizuje
wargi, patrząc mu w oczy.
- Prowadz - mówi, wskazując kierunek puszką z piwem. Serce
wali jej mocno.
Drzwi do piwnicy znajdują się w kuchni. Piwnica jest
wykończona i wyposażona w barek, telewizor z wielkim ekranem oraz
dwie gigantyczne kanapy. Janie wchodzi za Durbinem do warsztatu z
niewielkim roboczym stołem. Na stoliku stoi palnik Bunsena oraz
kilka butelek i zlewek. Na półkach nad stołem stoją najróżniejsze
chemikalia. Janie podchodzi bliżej i szybko przebiega wzrokiem
etykiety.
- Ale czad! Ja też chcę mieć w domu własne laboratorium! -
jęczy.
Durbin staje za nią i delikatnie obejmuje ją w talii. Przesuwa
lekko kciukiem po jej boku, w górę i w dół. Janie wtula się w niego
nieznacznie, nie odrywając wzroku od półki.
A potem on bierze ją za rękę i ciągnie za sobą.
- Muszę zabawiać gości - mówi. Wspinają się po schodach,
gdzie znów słychać głośną muzykę. - Tu masz przedłużacz. -Wręczaj
jej kabel. - Chodz, musisz się trochę rozerwać. Wyłącz tryb praca" i
trochę się zabaw. To impreza, na miłość boską. - Uśmiecha się i
szczypie ją w pupę. - Napij się trochę ponczu, Janie - zachęca,
unosząc swój pusty kubek. - Obiecuję ci, rozchmurzysz się i będziesz
się świetnie bawiła.
Odstawia swój kubek na kuchenny blat i kiedy Janie udaje się
rozpracować plątaninę kabli i wtyczek tak żeby nikt się o nie nie
potykał, rozgląda się, łapie kubek i biegnie do łazienki.
Do łazienki jest kolejka. Janie nie chce czekać.
Przemyka korytarzem, zagląda do ciemnej sypialni, wślizguje się
do środka i zamyka za sobą drzwi. Zapala lampę na nocnej szafce i
wyciąga z kieszeni paczuszkę. Rozrywa ją, wyjmuje papierowe kółko
i przechyla prawie pusty kubek tak, że pojedyncza kropla zatrzymuje
się na brzegu, po czym spada na papierek.
Wciera ją i czeka.
Trzydzieści sekund i papierek jest suchy.
Nic się nie dzieje.
Bierze następny papierowy krążek i ponawia próbę.
Wciąż nic.
- Hm - mruczy. Zgniata oba papierki i wciska do jednej kieszeni,
paczuszkę chowa do drugiej, bierze kubek, piwo i wraca do salonu.
Wrzuca kubek do śmieci i zerka do środka. Na dnie torby ze
śmieciami leżą dwie puste butelki po absolucie. Zamyka kubeł i myje
ręce. Słyszy uczniów, którzy śmieją się coraz głośniej i tańczą.
Godzina 21.45
Janie jest znudzona. I umiera z pragnienia. Wszystkie napoje
bezalkoholowe stoją w otwartych dwulitrowych butelkach, których
nie pilnowała, i może ma paranoję, ale nie chce napić się wody z
kranu, bo jest do niego podłączony filtr. Patrzy na opróżnioną do
połowy butelkę ciepłego piwa. Wie, że to prawdopodobnie jedyny
bezpieczny napój w domu, gdyż nie rozstawała się z nią od chwili,
gdy ją otworzyła.
Wielu chłopców, a także kilka dziewczyn, zeszło na dół oglądać
mecz koszykówki. Ale większość dziewczyn podryguje ze śmiechem
w salonie, a pan Wang zabawia je swoimi tanecznymi ruchami. Cztery
siedzą na podłodze i grają w sportowego pokera. Jedzenie jest prawie
nietknięte. Każdy ma w ręku piwo albo jakiś kubek. Janie nabija na
wykałaczkę mięsną kulkę i zaczyna ją pogryzać. Jest pyszna, ale tylko
wzmaga pragnienie.
A potem Durbin wychodzi z kuchni z nową misą ponczu.
Ogłasza to wszem wobec i połowa dziewczyn gromadzi się wokół
niego, wyciągając swoje kubki. Nalewa hojnie im, a także sobie i panu
Wangowi. Pan Wang, spocony od tańca, wychyla swój kubek jednym
haustem i unosi go patrząc na Janie, która siedzi na kanapie z Desiree
i gada o pierdołach. Desiree jest przyjemnie wstawiona, jeszcze nie
bełkocze, i Janie zdążyła ją naprawdę polubić. Jest bystra i zabawna.
Pan Wang nalewa kolejny kubek ponczu i przynosi Janie.
- To dla ciebie - mówi. Jego ciemne oczy lśnią. Siada obok Janie
i odchyla się na oparcie, zamykając oczy.
- Długi dzień, Chris? - pyta Janie, kiedy Desiree wymyka się,
żeby znowu napełnić szklankę.
Wang otwiera leniwie jedno oko.
- Długi i potem napięcia - odpowiada perfidnie.
Janie kiwa głową.
- Dzięki za zaufanie. - Trzyma kubek. Słucha muzyki. Akurat
leci Black Eyed Peas.
- Jest tam może Mos Def? - pyta Janie.
- Definitywnie - odpowiada Wang, śmiejąc się z własne głupiego
żartu. Przesuwa się chwiejnie w jej stronę. - Ooj -mamrocze, opierając
się na jej udzie. - Pózniej to puszczę. Hej, rozchmurz się, księżniczko
- zagaduje, przechylając pytająco głowę. - Takie dziewczyny jak ty
powinny się wstawiać na tego rodzaju imprezach. No, wiesz,
darmowy alkohol. - Nachyla się i wącha jej szyję. - Cudownie
pachniesz - szepcze. Opiera spoconą głowę na jej ramieniu.
Dziewczyny takie jak ja? Janie gotuje się ze złości. Nie może nic
na to poradzić. Ma ochotę skopać Wangowi tyłek.
- Jezu Chryste - mamrocze. - Chcesz wiedzieć, co lubią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]