[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kowym zwiÄ…zkiem ani z sytuacjÄ…, gdyby za
bardzo się do niego przywiązała, a potem musiała
znieść rozstanie.
Nie żałowała jednak tej jednej nocy, którą
z nim spędziła. Jak mogłaby żałować czegoś tak
pięknego? Lecz gdyby ich znajomość miała prze-
rodzić się w coś więcej, chciała dostać wszystko:
człowieka, który będzie kochał ją i jej dziecko;
który poradzi sobie z przerażającą chorobą jej
matki; który będzie przy niej, tak jak mówi
przysięga małżeńska, na dobre i na złe.
Stawiała mężczyznie duże wymagania, zwła-
szcza takiemu jak Bryce który miał fortunę,
znakomitą pracę i pozycję społeczną, doskonały
wygląd i kobiety na każde zawołanie.
Czyż Bryce nie był jej najśmielszą fantazją? Ze
wszystkich kobiet, które mogły do niego należeć,
wybrał właśnie ją. Ale tylko w jej marzeniach.
Dlatego nie odebrała jego telefonu ani do niego
nie oddzwoniła.
Lily zapytała o niego trzy dni pózniej, w ponie-
działkowy wieczór, podczas rozmowy telefonicz-
nej, w czasie której miały omówić sprawę zakupu
wanienki dla Jenny.
Rezydencja na wzgórzu 81
A więc co słychać u seksownego prezesa?
zapytała Lily niby od niechcenia. Od paru dni
o nim nie wspominasz.
Rachel starała się zachowywać normalnie.
Dzwonił parę razy odrzekła beztrosko.
Ale sama wiesz, jak to jest. To nie jest facet dla
mnie.
Dlaczego nie?
Aha, czyli beztroski ton nie zadziałał. Rachel
postanowiła trochę się obruszyć.
Czy to nie jest oczywiste?
Nie, nie całkiem.
Westchnęła głęboko i zaczęła wyliczać: pienią-
dze, rodzina należąca do wyższych sfer, kobiety...
Dlaczego nie dasz szansy temu facetowi?
I co z tego, że miał wiele kobiet, skoro teraz jest
gotów się ustatkować?
Lily, spędziłam z nim tylko jedną noc. Nie
było mowy o żadnym związku.
Może powinnaś mu to zasugerować?
Nawet nie mogę sobie wyobrazić, że Bryce
Armstrong chciałby się ustatkować.
Widzisz, w tym problem. Sama doszłaś do
takiego wniosku? Nie wiesz, co interesuje jego.
Nie wiesz również, na co on ma ochotę, bo go nie
zapytałaś.
No cóż, ale mu się nie spodoba...
Skąd wiesz, co mu się spodoba? Pytałaś?
Rachel zirytowała się ponownie.
82 Christine Rimmer
Dlaczego mężatkom zawsze się wydaje, że
wiedzÄ… najlepiej, jak inne kobiety powinny trak-
tować facetów?
Lily była bystra, a poza tym jako prawdziwa
przyjaciółka wiedziała, kiedy lepiej siedzieć cicho.
I skorzystała z tej okazji.
W końcu Rachel wymamrotała:
Już dobrze. Co mam zrobić?
Och, to całkiem proste. Może dałabyś mu
szansÄ™?
Co masz na myśli? My nie... no wiesz...
Między nami nie było nic poważnego.
Może nie było. A może po prostu nie chcesz
dopuścić, żeby coś takiego było.
Dlaczego zawsze to musi być moja wina?
Jesteś moją przyjaciółką. Dlaczego nie możesz
zachować się jak zwykle i być ślepo lojalna?
Tu nie chodzi o to, czyja to wina. I jestem
lojalna. Ale wybacz, nie jestem głupia.
Nagle Rachel zauważyła na blacie plamę.
Chwyciła gąbkę i zaczęła ją szorować. Mocno,
coraz mocniej.
Pewnie i tak więcej nie zadzwoni.
To ty zadzwoń do niego.
Rachel wrzuciła gąbkę do zlewu.
Chyba powinnyśmy porozmawiać o prezen-
cie dla dziecka Jenny.
Jednak wzięła sobie do serca nalegania przyja-
Rezydencja na wzgórzu 83
ciółki. Zadzwoniła do Bryce a no, przynajmniej
próbowała do niego dzwonić. Wielokrotnie.
Podnosiła słuchawkę i zaczynała wybierać nu-
mer. Czasem nawet udawało jej się wybrać cały,
lecz ani razu nie zebrała się na odwagę, by po-
czekać na realizację połączenia.
W czwartek wieczorem, sześć dni po ostatnim
telefonie Bryce a, kiedy to była w domu, lecz nie
zdążyła podnieść słuchawki, podjęła następną
próbę. O dziwo jednak straciła odwagę.
Mocno rozczarowana swym postępowaniem,
zadzwoniła do Searsa i zamówiła zasłony, które jej
matka wybrała tego dnia z katalogu. Gdy skończy-
ła rozmawiać, jej telefon odezwał się ponownie.
Nie zastanawiając się, że to może być męż-
czyzna, do którego boi się zadzwonić, podniosła
słuchawkę.
SÅ‚ucham.
Rachel! odezwał się Bryce. Nareszcie.
ROZDZIAA SIÓDMY
Z całej siły ścisnęła w dłoni słuchawkę. Tylko
w ten sposób mogła być pewna, że ze zdener-
wowania się nie rozłączy.
Rachel, jesteÅ› tam?
Mhm...
Rachel, proszę cię, nie odkładaj słuchawki.
Dobrze. Odchrząknęła. Słucham cię.
Jesteś jakaś dziwna. Czy coś się stało? Coś
z dzieckiem?
Nie, nic jej nie jest.
CoÅ› nie tak z twojÄ… matkÄ…?
Serce nie biło jej już tak szybko, a uczucie
wszechogarniającej paniki mijało.
Matka czuje siÄ™ wreszcie lepiej. Za parÄ™ dni
wraca do domu. Właśnie zamawiałam zasłony.
Zasłony? Wydawał się zbity z tropu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]