[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uniosła głowę i spojrzała w piękne błękitne oczy, które patrzyły na
nią bez sympatii.
- Masz piękną suknię.
- Dziękuję.
- Strój powinien być odpowiedni do imponującego klejnotu.
- Czemu poprosiłeś mnie do tańca?
- Oboje dobrze wiemy.
48
R S
- Z powodu wisiorka?
- Tak.
- Chcesz mi opowiedzieć jego historię?
- Ojciec tego nie zrobił? - Objął ją mocniej, aby uniknąć zderzenia z
sąsiednią parą. - Niemożliwe!
- Obiecał, że opowie pózniej.
- To nie żaden wielki sekret.
- Będę zobowiązana, jeśli mnie wtajemniczysz.
Obrzucił jej twarz bacznym spojrzeniem, lecz nic z niej nie wyczytał.
- Od kilku pokoleń ustaliła się tradycja, że ten naszyjnik otrzymuje
żona właściciela Kimbary i wyłącznie ona ma prawo go nosić. Ani moja
ciotka, ani siostra nigdy go nie tknęły, a ostatni raz widziałem go na szyi
mojej matki. Chyba wiesz, że fortuną Kinrossów i Cameronów zaczęto
gromadzić w 1860 roku, gdy natrafiono na olbrzymie złoża opalu?
- Czytałam i pani Fiona też o tym mówiła.
- A o naszyjniku Cecylii nie wspomniała?
- To właśnie ten?
- Tak. Twój piękny dekolt stanowi idealne tło. Ojciec wiedział, co
robi.
- Wcale nie chciałam włożyć naszyjnika - powiedziała lodowatym
tonem - bo zorientowałam się, że jest cenny, ale twój ojciec uparł się i nie
chciałam go obrazić.
- Czy z tego samego względu włożyłabyś inną suknię, gdyby ci
kazał?
Orkiestra akurat przestała grać, więc Rebeka pomyślała, że to
najlepszy moment, aby uwolnić się od niemiłego partnera, lecz Brod
mocno ją trzymał. Czuła się jak ptak uwięziony w klatce.
49
R S
- Nie mam zamiaru słuchać twoich impertynencji - rzuciła gniewnie.
- Ale niestety musisz. Gdy skończę, będziesz mogła wrócić do ojca i
siedzieć przy nim do rana.
- Mogę odejść zaraz.
- Spróbuj.
- Nie lubię przemocy.
- A ja nie lubię kobiet przebiegłych jak Scarlett O'Hara.
- Mówisz od rzeczy.
Brod stracił nieco pewności siebie, lecz mimo to powiedział
zdecydowanym tonem:
- Nie mówię od rzeczy, bo wszyscy widzą, co się święci. Goście
rozniosą plotkę...
- Jaką?
- %7łe jesteś wysoko notowana w oczach mojego ojca, żeby nie
powiedzieć, że owinęłaś go sobie wokół małego palca.
- Jest wobec mnie bardzo miły, ale nic więcej - powiedziała, chociaż
wiedziała, że to nie jest cała prawda.
- Mój ojciec miły? - Brod zaśmiał się szyderczo. - To nie leży w jego
charakterze. Psiakrew, równie dobrze mógł ci dać ostentacyjny pierścionek
zaręczynowy. Czterokaratowy brylant po matce leży w sejfie.
Rebeka gwałtownie się odsunęła, lecz schwycił ją za rękę i
poprowadził w stronę palm koło okna.
- To, co mówisz, jest całkiem niedorzeczne! - zawołała przerażona. -
Obrażasz mnie.
- Tym, że cię rozszyfrowałem?
- Nie rozumiem.
- Chcę, żebyś traktowała mnie poważnie.
50
R S
- Ależ traktuję. - Jej oczy pociemniały z gniewu. - Rozumiem, że
boisz się powtórnego ożenku ojca, bo nie chcesz być wydziedziczony.
Brod ze złością pomyślał, że w gniewie jest jeszcze piękniejsza.
Ogarnęła go chęć, by ją pocałować.
- Przykro mi, że cię rozczaruję, ale moja pozycja jako pierworodnego
jest nienaruszalna i nie można mnie wydziedziczyć. Nawet ojciec nic tu nie
zdziała. Ale proszę, mów dalej, bo chcę poznać twoje plany.
- Po co? - Pogardliwie wzruszyła ramionami. - Przecież już
wyrobiłeś sobie opinię o mnie.
- Bo w rekordowo krótkim czasie osiągnęłaś to, czego ani moja
siostra, ani ja przez lata nie zdołaliśmy zrobić. Tak obłaskawiłaś ojca, że
gotów jest jeść ci z ręki. - Kątem oka dostrzegł pana domu. - O, już tu
idzie. Wobec tego pożegnam się, bo jeden Kinross powinien ci wystarczyć.
Rozmowa tak ją wzburzyła, że bała się, iż nie doczeka końca balu.
Musiała jednak robić dobrą minę do złej gry. Fakt, że została zmuszona do
włożenia rodowego klejnotu zepsuł jej humor, więc postanowiła zdjąć
naszyjnik, gdy tylko będzie mogła. Nie dziwiła się Brodowi, że ma do niej
pretensję, miała natomiast żal do jego ciotki, że jej nie ostrzegła. Po
namyśle doszła jednak do wniosku, że pani Fiona nic nie powiedziała ze
strachu przed bratem. Widocznie tylko syn potrafił sprzeciwić się
władczemu dziedzicowi Kimbary.
Stoły uginały się pod półmiskami z wykwintnym jedzeniem, a
Rebeka prawie nic nie mogła przełknąć. Była zbyt przygnębiona.
Najmilsze chwile spędziła w towarzystwie Rafe'a i Granta, którzy okazali
się prawdziwymi dżentelmenami i ani słowem nie napomknęli o wisiorku.
Fiona bawiła się doskonale, opowiadając gościom anegdoty i
zabawne epizody ze swego życia. W pewnej chwili podeszła do Rebeki,
51
R S
której partner poszedł po wodę mineralną. Rebeka nie piła alkoholu, w tej
sytuacji musiała mieć trzezwy umysł. Fiona z ulgą opadła na najbliższe
krzesło, uśmiechnęła się serdecznie i zapytała:
- Jak się bawisz?
Rebeka spojrzała jej prosto w oczy.
- Dlaczego pani nie uprzedziła mnie, że ten klejnot należy się tylko
żonie...
- O Boże! Myślałam, że brat ci mówił.
- Ale nie zrobił tego. Czy myśli pani, że wzięłabym naszyjnik,
gdybym o tym wiedziała?
- Nie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]