[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chów ciasta, po których depcze, i nieustannie potykała się
nie, kiedy wydawało im się, że nikt nie widzi. Wszyscy zaczyna
o dzieci. Nawet Ruth musiała pojmować, że dzieje się coś nie
li już myśleć o Bożym Narodzeniu.
zwykłego, bo była bardziej niespokojna niż zazwyczaj. Zaraziła
Tak jak Havard jej kazał. Mali leżała do następnego dnia. Ane tym małą Ragnhild Ane, która marudziła i całymi dniami trzy
wytrzeszczyła oczy ze zdumienia, kiedy weszła do sypialni i zrozu mała się matczynej spódnicy. A przecież nikt nie miał czasu dla
miała, o jakie to zaziębienie w gruncie rzeczy chodzi. Obiecała jed dzieci teraz, kiedy nie wiadomo, w co ręce włożyć.
nak solennie, że pary z ust nie puści, i Mali wiedziała, że tak rzeczy
Sivertowi buzia się nie zamykała. Opowiadał o choince, orze
wiście będzie. Kiedy następnego ranka zeszła na dół, blada, z mocno
chach, pomarańczach i prezentach. Oja chodził krok w krok za
48 49
nim i słuchał z wytrzeszczonymi oczyma, co chwila kogoś pytał, głęboką raną w jej duszy. Z czasem może i ta rana się trochę za
kiedy nareszcie będą te święta.' blizni, przynajmniej przestanie tak boleć, myślała Mali.
- Zwięta to się urządza przeważnie dla dzieci - powiedziała Havard był dla niej bardzo dobry w okresie po poronieniu.
Ane, patrząc z uśmiechem na kręcącą się po izbie gromad Bo on wierzył, że Mali straciła nienarodzone dziecko i rozpa
kę. - Robi mi się ciepło na sercu, kiedy widzę, jak one się cieszą. cza z tego powodu tak samo jak on. Był czuły i ostrożny, nie
Człowiek sam staje się przez to młodszy. ustannie znajdował się przy niej z uśmiechem i pomocną dłonią.
A Mali płonęła ze wstydu, kiedy okazywał jej tyle wyrozumiało
Jeśli chodzi o Mali, to niestety młodsza się nie czuła, ale
ści, przyjmowała ją i sama dawała w zamian tyle dobroci i miło
i ona wypatrywała świąt z wizytami rodziny i przyjaciół. Cieszy
ści, ile tylko mogła. Cóż innego jej pozostawało? Poza tym od
ła się zwłaszcza na wesele swojego brata i Olgi w Elvestad, któ
wzajemnianie jego dobroci przychodziło bardzo łatwo. Kochała
re miało się odbyć czwartego dnia świąt. Cała rodzina spotka
go tak, że czasami odczuwała ból w piersiach oraz lęk, że mogła
się na tej uroczystości, w związku z czym tradycyjne przedświą
by go utracić. Havard nigdy nie może się niczego dowiedzieć, ta
teczne odwiedziny w Buvika zostały odwołane. Zresztą tydzień
myśl nieustannie krążyła jej po głowie. Zachowała się haniebnie
przed świętami Anna urodziła maleńką córeczkę i rodzice wo
i niewybaczalnie, ale jeśli tylko nic się nie wyda, to będzie mogła
leli nie przyjmować teraz najazdu gości, jak to powiedział Bjar-
rozpocząć nowe życie. W końcu zdołała zrozumieć, czym jest mi
ne, kiedy zadzwonił, żeby obwieścić wielką nowinę. Mali zamie
łość, bezpieczeństwo i szczęście, i teraz już wie, jak to chronić. Od
rzała więc wstąpić z rodziną do Buvika w czwarty dzień świąt,
tej pory koniec z grzechami. Wiedziała, jaką drogą ma podążać.
przed wyjazdem do kościoła, wtedy będą mogli zobaczyć nowo
Chociaż z tymi grzechami, które już zostały popełnione, nie mo
narodzoną dziewczynkę. Dziecko zostało ochrzczone w domu
że nic zrobić. Będą jej towarzyszyć zawsze niczym mroczne cie
następnego dnia po urodzeniu, na wszelki wypadek.
nie.
- Nie jest specjalnie mała ani słabiutka - zapewniał Bjar-
ne. - Ale sama wiesz, nie można będzie jeszcze długo zawiezć
jej do kościoła. Najbezpieczniej więc postarać się, żeby została
chrześcijanką już teraz, tak w każdym razie wszyscy postanowi W Wigilię wczesnym rankiem Sivert i Oja przyszli na palcach
liśmy. Mała będzie mieć na imię Oline - dodał po chwili. -To po do sypialni Mali i Havarda.
matce Anny.
- Macie zamiar zaraz wstać? - zapytał Sivcrt, potrząsając
- A z Anną wszystko dobrze? - spytała Mali. Mali za ramię. - Przecież dzisiaj Wigilia.
- Lepiej być nie może - odpowiedział brat z dumą. - A mo - Dzisiaj Wigilia - powtarzał za nim Oja i próbował przejść
ja malutka dziewczynka jest śliczna niczym zjawisko. Tylko po przez śpiącą Mali, gramoląc się do Havarda.
czekaj, sama zobaczysz! - Co się tu dzieje? - mruknęła Mali i podniosła się w łóż
ku. - Przecież na dworze jeszcze całkiem ciemno. Która to go
dzina? Zaśniecie wieczorem, zanim zdążymy ubrać choinkę, po
Trzeba było czasu, żeby Mali znowu doszła do formy, no ale te coście tak wcześnie wstali?
raz najgorsze już minęło. W każdym razie fizycznie, myślała. - Ja nie zasnę - zapewnił Sivert i również on wślizgnął się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]