[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Audrey go wykorzystała...
Ona nigdy nic takiego by nie zrobiła. Ona...
Lady Tresilian powstrzymała go gestem uniesionej dłoni.
Tak czy owak, nie zrobisz tego, Nevile u. Kay jest twoją żoną i posiada pewne prawa, których nie
możesz jej pozbawić. W tej sprawie jestem całkowicie po stronie Kay. Nawarzyłeś sobie piwa i
musisz je teraz wypić. Twoim obowiązkiem jest trwać przy Kay, a ja po prostu każę ci...
Nevile postąpił krok. Podniósł głos:
Proszę się nie wtrącać w moje...
Co więcej nie dała sobie przerwać lady Tresilian Audrey opuszcza mój dom jutro...
Nie możesz tego zrobić! Nie zniosę tego...
Nevile u! Przestań na mnie wrzeszczeć.
Mówię tylko, że nie pozwolę...
Gdzieś w korytarzu trzasnęły jakieś drzwi...
80
81
12
Alice Bentham, wścibska posługaczka, pojawiła się u pani Spicer, kucharki, wielce poruszona.
Ach, pani Spicer, nie mam pojęcia, co robić!
Co się stało, Alice?
Chodzi o pannę Barrett. Zaniosłam jej poranną filiżankę herbaty ponad godzinę temu. Spała mocno
i nie obudziła się, ale nie chciałam jej przeszkadzać. Poszłam znowu pięć minut temu, bo nie zeszła
na dół, a herbata jej lordowskiej mości jest gotowa i powinna ją zanieść. Więc weszłam znów, a ona
dalej śpi. Nie dałam rady jej obudzić.
Potrząsnęłaś nią?
Tak, pani Spicer. Tarmosiłam ją. Ani drgnie. I ma taki okropny kolor.
O mój Boże! Chyba nie umarła?
O, nie, oddycha. Ale jakoś dziwnie. Może jest chora albo co?
Dobrze, pójdę na górę i sama zobaczę. Zanieś pani jej herbatę. Lepiej zrób świeżą.
Będzie się dziwić, co się stało.
Alice posłusznie zaczęła wypełniać polecenie, a pani Spicer pośpieszyła na piętro.
Alice, z tacą w ręku, zapukała do drzwi lady Tresilian. Zapukała raz i drugi, nie było odpowiedzi.
Wreszcie weszła. W chwilę pózniej rozległ się brzęk tłuczonej porcelany i rozpaczliwe krzyki
Alice wyskoczyła z pokoju i zbiegła do holu. Tam wpadła na Hurstalla, który kroczył w kierunku
jadalni.
Och! Panie Hurstall, było włamanie, bandyci, pani nie żyje, zamordowana, z wielką dziurą w
głowie, wszędzie krew...
83
Zakulisowa intryga
1
Nadkomisarzowi Battle udał się urlop. Zostały mu do końca jeszcze trzy dni i był
odrobinę rozczarowany, że pogoda popsuła się i zaczęło padać, ale czegóż można się było
spodziewać w Anglii. Trzeba przyznać, że jak dotąd sprzyjało mu szczęście.
Właśnie jadł śniadanie z inspektorem Jamesem Leachem, swoim siostrzeńcem, kiedy odezwał się
dzwonek telefonu.
Zaraz będę, sir Jim odłożył słuchawkę.
Coś poważnego? spytał nadkomisarz Battle, widząc minę siostrzeńca.
Mamy morderstwo. Lady Tresilian. Starsza pani, szacowna osoba, inwalidka.
Właścicielka tego domu w Saltcreek nad samym urwiskiem.
Battle pokiwał głową.
Idę spotkać się ze starym w ten pozbawiony respektu sposób Leach mówił
o swoim przełożonym, komisarzu okręgowym to znajomy Tresilianów. Chodzmy tam razem. Wuju,
czy chciałbyś mi trochę pomóc w tej sprawie? To pierwszy przypadek tego rodzaju w mojej karierze.
Dopóki tu jestem, oczywiście. Czy to rabunek z włamaniem?
Jeszcze nie wiem.
2
Pół godziny pózniej major Robert Mitchell, komisarz okręgowy, tonem najwyższej powagi trzymał
przemowę do obu, wuja i siostrzeńca.
Jest za wcześnie na konkrety, ale jedna rzecz nie ulega wątpliwości. To nie jest robota kogoś z
zewnątrz. Nic nie zginęło, nie ma żadnych śladów włamania. Wszystkie okna i drzwi rano były
zamknięte.
Spojrzał wprost na Battle a.
83
Gdybym miał wezwać Scotland Yard, czy sądzi pan, że mogliby dać tę sprawę wła-
śnie panu? Jest pan na miejscu, no i zna pan tu Leacha. To znaczy, oczywiście, jeżeli pan się zgodzi.
To oznaczałoby skrócenie urlopu.
Nie ma problemu. Niech pan się zwróci do sir Edgara rzekł Battle (sir Edgar Cotton był
zastępcą komisarza głównego) to zdaje się pański przyjaciel.
Mitchell potwierdził.
Tak. Myślę, że z Edgarem nie będzie kłopotu. No, to ustalone. Zaraz się z nimi skontaktuję.
Wziął słuchawkę i powiedział:
Połączcie mnie ze Scotland Yardem.
Myśli pan, że to będzie poważna sprawa, sir? spytał nadkomisarz Battle.
Mitchell odpowiedział ponuro.
W tej sprawie nie możemy sobie pozwolić na popełnienie nawet cienia błędu.
Musimy mieć stuprocentowe dowody przeciwko naszemu kandydatowi na oskarżonego. Lub
kandydatce.
Battle przytaknął. Zrozumiał dobrze, że za tymi słowami kryło się coś więcej. Wydaje mu się, że wie,
kto to zrobił pomyślał. I nie bardzo mu to w smak, bo to ktoś dobrze znany i popularny, dam
sobie głowę uciąć.
3
Battle i Leach stali w drzwiach pięknie umeblowanej sypialni. Na podłodze przed nimi policjant na
kolanach starannie zbierał odciski palców z uchwytu ciężkiego kija golfowego. Na główce kija
widniały plamy krwi i było do niej przyklejonych kilka siwych włosów.
Koło łóżka, pochylony nad ciałem lady Tresilian, stał doktor Lazenby, pełniący w tym okręgu funkcję
lekarza sądowego.
Wyprostował się z westchnieniem.
To nieskomplikowana sprawa. Została uderzona od przodu z wielką siłą. Już pierwszy cios
zmiażdżył czaszkę i spowodował śmierć, ale zabójca uderzył jeszcze raz.
Nie będę się zagłębiał w medyczną terminologię mówiąc najprościej, tak to wy-gląda.
Od jak dawna nie żyje? spytał Leach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]