[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z pewnym siebie uśmieszkiem i mrużąc oczy.
- Zarozumialec! - zaśmiała się i pacnęła go w dłoń
swoją łyżeczką. - Byłeś oczywiście słodki i dobrze
o tym wiedziałeś.
- Tak właśnie myślałem! - Kiwnął głową usatysfak
cjonowany odpowiedziÄ….
- Każda dziewczyna w szkole miała na ciebie chrap
kę i najwyrazniej przewróciło ci się w głowie!
- Ty też?
Nie odpowiadała, przez chwilę udając, że jest bardzo
zajęta wyskrobywaniem z pucharka resztek lodów.
- Jestem sierotą, nie pamiętasz? Nigdzie nie byłam
RS
dostatecznie długo, by zdążyć się w kimś zakochać - wy
brnęła w końcu.
- Kłamczucha - powiedział z bardzo zarozumiałym
uśmieszkiem. - Byłem tak słodki, że wystarczyło pięć
minut, bym zawrócił ci w głowie.
- Nie łudz się, pięć minut to za mało, żebym straciła
głowę dla największego szkolnego przystojniaka.
- Ranisz mi serce! Naprawdę nie podziałał na ciebie
mój słynny urok? - zawołał zrozpaczony. - Ani trochę?
- No, może troszeczkę.
- Wiedziałem! - Odwrócił się do Evana i poklepał
go łyżeczką po brzuszku. - Widzisz, stary, była we mnie
na zabój zakochana.
- Nawet jeśli byłam trochę pod wrażeniem twojego
uroku, tonie miało żadnego znaczenia. Byłam straszliwie
nieśmiała, a ciebie otaczał nieustannie twój harem.
- Harem, powiadasz... - powtórzył z wyraznym za
dowoleniem. - Może rzeczywiście kręciło się koło mnie
kilka dziewczyn - zakończył z fałszywą skromnością.
- Kilka?! Byłeś w tej szkole legendą! Zawsze się dzi
wiłam, że żadna nie złapała cię wreszcie na lasso i nie
usidliła!
Nie wiedzieć czemu nagle wyraz jego twarzy zmienił
się zupełnie. Zdecydowanym ruchem wbił łyżeczkę w lo
dy i powiedział:
- Nigdy nie chciałem być usidlony, jak to określiłaś.
Zrozumiała, że to aluzja do ich nietypowej umowy.
Na szczęście atmosfera szybko się poprawiła.
Teraz jednak musiała znowu mu o tym przypomnieć.
Mieszkała u niego już ponad miesiąc i nadal nie było
wiadomo, co z matką Evana. Z całego serca chciała, aby
mały był szczęśliwy, ale równie gorąco pragnęła spełnić
RS
własne marzenia. Małżeństwo z Coltem stanowiło jedyną
drogę do osiągnięcia tego celu.
- Cezar, kochany, trzymaj za mnie kciuki - mruknęła,
biorąc kota na ręce i wtulając twarz w miękkie futro. -
Czas zacząć tę zabawę.
Wyjęła z portfela kartkę i starannie ją rozłożyła. Je
szcze raz przeczytała oświadczenie. Colt czarno na białym
obiecywał, że ją poślubi. Oczywiście, o ile starczy jej
odwagi, by mu o tym przypomnieć.
- Ale ja wcale nie chcę się żenić! - Colt krążył po
gabinecie jak rozjuszony byk.
- Natosha Parker nie znalazła się, a ja jestem tu już
ponad miesiÄ…c...
Jej ton był spokojny i rzeczowy, ale Colt miał wra
żenie, że siedzi przed nim szalona kobieta. Jak jej się
udało wpakować go w tę kabałę? Przypomniał sobie - był
wtedy śmiertelnie zmęczony. Podpisałby wszystko, byle
tylko ktoś zaopiekował się dzieckiem.
- Nie byłem do końca świadomy, co robię - próbował
się wykręcić.
- Byłeś tylko zmęczony, to nie jest dostateczny po
wód, żeby unieważnić naszą umowę.
Siedziała wygodnie na sofie ubrana w swój zwykły
strój - dżinsowe szorty i krótką bluzeczkę. Założyła jed
ną długą nogę na drugą i machała nią bezwiednie, co
wcale nie pomagało mu się skupić.
- Posłuchaj, Kati - jęknął załamany. - Jesteś bardzo
miłą osobą. Doskonale opiekujesz się Evanem i naprawdę
cię lubię, ale po prostu nie wierzę w małżeństwo.
Postawiła nogę na ziemi, oparła się łokciami na ko
lanach i popatrzyła na niego zdziwiona.
RS
- Ale ja nie mówię przecież o prawdziwym związku.
To tylko interes. Wszystko się skończy, kiedy dostanę
kredyt i zrealizujÄ™ swoje marzenia. Wtedy zniknÄ™ z two
jego życia i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
- A co gdybym ci zaproponował długoterminową, ko
rzystną pożyczkę? - zapytał z entuzjazmem.
Właśnie wpadł na ten genialny pomysł i poczuł się,
jakby nagle zobaczył światło w tunelu. To pozwoli jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]