[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagiej skórze chłód gładkiego prześcieradła. Oparł głowę na zgiętej ręce i cicho westchnął.
Przebiegł pamięcią wszystkie dotychczas rozważane sposoby, które miałyby zmusić Eden do
małżeństwa. Jakże inaczej miałby ją przekonać, skoro nie chciała go widzieć i nie przyjmowała
jego listów? Sama zawiniła, doprowadzając go do tak desperackiego kroku.
Kości zostały rzucone. Goły jak go pan Bóg stworzył, leżał z Eden w jej łóżku. Gdy mieszkańcy
domu się obudzą, któryś z nich go na tym przyłapie. Damy lubią się długo wysypiać, więc wreszcie
przyjdzie ją obudzić pokojówka. Ta, zaalarmowana widokiem, pobiegnie do swego pana,
wrzeszcząc co sił w płucach. Wszyscy się dowiedzą. Ona będzie wściekła, mama i papa będą
przerażeni, James zagrozi, że go obije albo że go wyrzuci na zbity pysk. Pozostali bracia, Ethan i
Chase, także zapragną się z nim bić, ale żaden z paniczyków nie dorównuje mu siłą. Zamieszanie
potrwa z pół dnia, a w końcu ktoś wpadnie najedyne właściwe rozwiązanie tej straszliwej sytuacji i
wypowie słowo "małżeństwo".
Małżeństwo. Po muskularnych plecach Rama przebiegł dreszcz.
Poślubi Eden Marlow, posiądzie ją i będzie miał dziecko ... oraz Skyelt. Zabierze ją do Szkocji, da
jakąś pensję czy coś w tym rodzaju i pozbędzie się kłopotu. Bo cała sprawa bardzo się
skomplikowała. Wyobrażał sobie, że dziewczyna jest prostytutką, okazało się, że nie miał racji.
Spodziewał się, że swoim wdziękiem lub pieniędzmi łatwo ją przekona, omylił się jednak. Jedynym
sposobem, by z tym raz na zawsze skończyć, było zdobycie Eden! A potem będzie mógł wrócić do
swoich książek, swojej ziemi, swoich stad ... a kiedyś, być może, zasiądzie w parlamencie. Ale teraz
nie miał czasu, by to roztrząsać.
Odwrócił głowę, by zerknąć na Eden. A może to właśnie odpowiedni czas na rozmyślania o
parlamencie i przyszłości ... o czymkolwiek, co pozwoli mu zapomnieć o śpiącej obok niewinnej
piękności. Zamknął oczy, zmuszając się, by jego myśli poszybowały jak naj dalej od Bostonu ...
Nie potrafił zapomnieć o gładkiej skórze, o ciemnych włosach rozsypanych na poduszce. Czas
wlókł się niemiłosiernie, zanim pokój wypełnił się szarym światłem świtu, wnikającym poprzez
ciężkie zasłony.
Eden poruszyła się we śnie, ocierając się o nagie ciało Rama. Co będzie, jeśli wyczuje zmianę i
obudzi się wcześniej? - myślał. Prawdopodobnie narobi wrzasku i skutek będzie taki, jak
przewi¬dziaÅ‚. Nic siÄ™ nie zmieni. BÄ™dzie zmuszona go poÅ›lubić i, zgodnie z planem, prÄ™dzej czy
pózniej da mu dziecko ... Przeklęty stary łajdak HaskeJl! Nie może znieść myśli o tym, że jego ród
może wygasnąć z powodu zasad moralnych własnego syna.
Dziewczyna znów się poruszyła, wpierając pośladki w biodro Rama, który z wrażenia wstrzymał
oddech.
NienawidziÅ‚ sposobu, w jaki pozbawiaÅ‚a go opanowania i parali¬Å¼owaÅ‚a jego skÄ…dinÄ…d silnÄ… wolÄ™.
OdsunÄ…Å‚ siÄ™ na brzeg łóżka. PoczuÅ‚ pod ramieniem twardÄ… krawÄ™dz. OdetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i pod¬Å‚ożyÅ‚
sobie ręce pod głowę. Utkwił wzrok w baldachimie, aby nie spoglądać na kuszące ciało obok.
Eden odwróciła się na bok, ściągając z niego kołdrę. Sięgnął, by się nią okryć na nowo, lecz zmienił
zamiar. Musnął dłonią jej cienką koszulę i poczuł gładkie, ciepłe ciało.
Serce załomotało mu w piersi. Począł przesuwać rękę. Pięknie zaokrąglone biodro, jedwabiste udo.
Na wspomnienie wieczoru w altanie poczuł suchość w gardle. Jego dłoń powędrowała w górę, ku
pełnym piersiom Eden. Musnął palcami różane sutki, sterczące pod cienką tkaniną nocnej koszuli.
Eden. Nomen omen. Ta dziewczyna to prawdziwy ogród rozkoszy ...
* * *
- Charity! - James zatrzymał podstarzałą służącą u szczytu schodów. - Czy to dla panny Eden? -
spytał, wskazując srebrną tacę w jej rękach.
- Tak, sir. Właśnie do niej idę.
- Daj mi tacę. Ja zaniosę - powiedział, odbierając tacę. - Muszę z Eden zamienić słówko, a to będzie
doskonały pretekst. Jest na mnie wściekła od czasu balu ...
- Dobrze, sir - odparła Charity, uśmiechając się na widok wyrazu twarzy Jamesa. - Lepiej działać od
razu i nie zasypiać gruszek w popiele. Mam mnóstwo roboty na dole.
Odeszła, stukając obcasami. James wyprostował się, odetchnął głęboko i ruszył ku sypialni siostry.
- Dede! - zawołał radośnie, podzwaniając naczyniami. - Wstawaj, śpiochu, musimy poroz ...
Stanął jak wryty. Nie wierzył własnym oczom. W łóżku był mężczyzna, nagi mężczyzna, na nagiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]