[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkie urządzenia państwowe, społeczne i polityczne. Są to terminy zawleczone z
literatury francuskiej. MajÄ… one wprawdzie swoje anteriora w polityce starogreckiej, jak sam
wyraz wskazuje - laicos", laik", jednak wyrażenia ecole laique", morale laique", pocho-
dzą z okresu, gdy masoneria i liberalizm polityczno-ekonomiczny, nie licząc się z żadnymi
zasadami moralnymi, umacniał taką właśnie dążność głównie we Francji.
Jeżeli więc dzisiaj tyle się słyszy, czyta i pisze o państwie laickim i wychowaniu laickim, to
jest to odgrzewanie starych, zadawnionych postaw, które współczesnemu człowiekowi
absolutnie przez gardło przejść nie mogą. Są to pojęcia przestarzałe. Władza państwowa nie
ma takiego prawa, aby siłą - z pomocą urządzeń społecznych i publicznych - propagować tak
zwaną moralność laicką czy też obrzędowość laicką, zwłaszcza w społeczeństwie na wskroś
katolickim.
CZAOWIEK WIERZCY WOBEC URZDNIKÓW NIEWIERZCYCH
Cóż wobec tego człowiek wierzący może uczynić wobec urzędników deklarujących swoją
niewiarę? Może ze smutkiem przyjąć do wiadomości fakt niewiary, ale musi stwierdzić, że w
urzędzie jest to deklaracja zbędna. W imię bowiem takiego oświadczenia urzędnik
państwowy nie może nic czynić przeciwko obywatelowi wierzącemu. Nie może też w imię
takiej deklaracji organizować przywilejów dla ludzi niewierzących.
Nieraz mówi się: Niech katolicy dadzą spokój ludziom niewierzącym". My w tym kierunku
czynimy co możemy - świadczy o tym cały ruch ekumeniczny. Ale prosimy: Niech raczej
niewierzący dadzą święty spokój wierzącym. Idzie o to, aby swojej władzy nie nadużywali
dla propagowania własnej niewiary, a człowiek wierzący nie ucierpiał z tytułu swej wiary,
gdy stanie przed niewierzÄ…cym.
Postęp nie jest i nie może być przywilejem niewiary - jak nieraz się głosi. Nadużyto tego
wyrazu, określając wszystko co łączy się z niewiarą jako postępowe, natomiast wierność
Bogu Chrystusowi i Kościołowi - ma być przejawem uwstecznienia.
Przeżyliśmy już raz szaloną pychę niewierzących ignorantów którzy uważali, że mają
monopol na postęp i postępowość. Trzeba jasno powiedzieć, że niewiara nie daje patentu ani
kwalifikacji do mądrości i władzy. Oczekujemy więc, aby zaniechano wreszcie wszelkiej
formy dyskryminacji w imię niewiary wobec ludzi, których wiarę rozpoznano, aby nie
ośmieszano ludzi wierzących, nie zamykano im drogi do awansu społecznego, zawodowego i
politycznego. Byłoby to niezgodne z kierunkami rozwojowymi współczesnego życia - i to na
całym świecie.
Niestety, w Ojczyznie naszej, do ostatniej niemal chwili nie brak oznak nadużywania władzy
przeciwko człowiekowi wierzącemu tylko z tego tytułu, że on pełniąc obowiązki zawodowe,
kulturalne czy społeczne, został gdzieś, kiedyś, przez kogoś rozpoznany jako wierzący i
praktykujący katolik. Rosną u nas akta świadczące o wielkiej liczbie ludzi zalęknionych,
zastraszonych, którzy mimo wszystko upominają się o swoje prawa, o to, aby mogli bez
przeszkód przyjąć sakrament małżeństwa, ochrzcić swoje dziecko, towarzyszyć mu przy l Ko-
munii świętej, brać udział w pogrzebach chrześcijańskich, podać Biskupowi kwiaty, gdy
przyjeżdża do parafii; aby mogli w pełni uczestniczyć w życiu religijnym - jeśli im to dyktuje
sumienie i nakazy religii. Pragnęlibyśmy, aby z tego powodu nikt w Ojczyznie naszej nie
cierpiał.
Osiągnięciem pozytywnym byłoby utrzymanie równości praw i awansu społecznego czy
zawodowego, uszanowanie wszystkich ludzi jednakowo. Wierzący, wdzięczni Bogu za dar
wiary, prędzej wtedy uchronią się wobec tych, którzy uważają się za niewierzących, od
wyniosłości, od jakichkolwiek wyrażeń i zwrotów, którymi mogliby pomniejszyć w swojej
opinii ludzi wyznajÄ…cych swojÄ… niewiarÄ™.
Stojąc na stanowisku uszanowania ludzkiego sumienia, choćby błędnego, obywatele wierzący
mają prawo oczekiwać dla siebie poszanowania ich przekonań, ich wiary i Kościoła, którego
dziesięciowiekowe zasługi w Ojczyznie są faktycznie i historycznie - bezsporne. Mają prawo
do spokojnego życia religijnego w Ojczyznie na wszystkich stopniach, w rodzinie, w
społeczności zawodowej, kulturalnej i politycznej.
WAADZA - SAU%7Å‚B
Najmilsi! Na wstępie dzisiejszej konferencji ukazaliśmy Chrystusa, który uklęknąwszy przy
nogach Apostoła umywa je, choć Piotr się broni. Wytłumaczył mu Chrystus: Tego, co Ja
czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale pózniej będziesz wiedział..." - Jeżeli więc Ja, Pan i
Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi" (J 13, 7,
14). Pan Jezus chciał przez to pouczyć, że gdy Piotr Apostoł stanie kiedyś na czele Kościoła
Powszechnego jako zastępca Chrystusa na ziemi, ma być servus servorum Dei" - sługą sług
Bożych".
Tak pojmowana władza oznacza miłość, a nie postrach. Dlatego też pozyskiwanie obywatela
do posłuszeństwa winno się odbywać przez apelowanie do jego sumienia, a nie do władzy
karania. Każda forma kary staje się niepopularna, a często zbędna. Właściwie dziś trzeba
myśleć o takim klimacie społecznym, który byłby wolny od strachu przed karą. Klimat
zastraszania powinien wreszcie zniknąć, aby władza państwowa zyskiwała sobie miłość
obywateli przez poszanowanie ich praw. Im bardziej uszanowane będą podstawowe prawa
obywateli, a szczególnie prawo do wolności osoby ludzkiej, prawo do prawdy, miłości i
sprawiedliwości, prawo do równego startu społecznego, zawodowego czy kulturalnego,
prawo do wolności wierzenie i wyznania - tym bardziej okaże się zbędny klimat zastraszania i
tym szybciej można będzie ograniczyć fantastycznie rozbudowany aparat bezpieczeństwa,
który dla wielu obywateli jest prawdziwym niebezpieczeństwem.
Pragniemy, aby cała atmosfera społeczna - nawet w sądownictwie, wśród prokuratorów
Rzeczpospolitej, wśród tych, do których należy wymierzyć słuszną karę dla zapewnienia ładu
społecznego - była wolna od terroru; aby kary były proporcjonalne do win i przekroczeń, aby
nie stosowano najwyższego wymiaru kar, zwłaszcza za praktyki religijne. Pragniemy, aby
władza państwowa zdobywała sobie miłość w społeczeństwie nie przez postrach i kary, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]