[ Pobierz całość w formacie PDF ]
umówieni na kolejne korepetycje. Chłopcy pomału opuszczali
salę. Costner uśmiechnął się w stronę Flynna.
- Przepraszam za zamieszanie.
- Taka jest cena sławy.
- Masz rację. - Ron przysiadł obok. - Grałeś dzisiaj jak
noga. Co cię gryzie? Wyglądasz na zaprzątniętego jakimś
problemem.
Russ wrzucił ręcznik do torby opatrzonej emblematem
rozgłośni WKIX.
- Naprawdę?
Ron parsknął śmiechem i klepnął kolegę po ramieniu.
- Nie próbuj się wykpić. W ciągu ostatnich kilku dni
wyglądałeś jak rozkwaszony pomidor. Co jest grane?
Russ wzruszył ramionami i zaciągnął zamek torby. Nie
umiał przyznać się nawet przed samym sobą, że jego nastrój
wynikał z powodu niepokojącej obecności pewnej tajemniczej
dziewczyny.
Jillian go nie akceptowała, a mimo to widział w jej oczach
pożądanie i czuł drżenie jej ciała. A może tylko mu się
zdawało? Może miał rację już na samym początku, gdy uznał,
że osobowość Jillian jest zbyt skomplikowana?
Rzut oka na twarz Rona przekonał go, że nie czas na
obmyślanie mało przekonujących wybiegów.
- Słyszałeś nową poranną audycję WFLA?
- Tallahassee Lassie? - Ron zagwizdał przeciągle. - A kto
o niej nie słyszał? Ona cię martwi?
Russ przeciągnął się. Wolał nie odpowiadać wprost na to
pytanie. Choć z drugiej strony, nie musiał kłamać. Podczas
dyskusji w eterze coś zwróciło jego uwagę. Coś
charakterystycznego w jej głosie...
- Nie przejmuj się, Flynn. - Ros uśmiechnął się ze
współczuciem. - Ona może być dobra przez dwadzieścia
minut, potem wysiada.
- Nie byłbym taki pewien. - W głosie Russa brzmiała nuta
niepokoju. - Nagrałem kilka jej audycji. Jest dobra. Jest...
Przerwał, szukając odpowiedniego słowa.
- Jest jaka?
Russ myślał przez chwilę.
- Nie wiem. Jest... inna.
- To pierwsze poważne wyzwanie, jakie rzucono ci w
ciągu ostatnich sześciu lat Nic dziwnego, że się przejmujesz.
Co prawda, zły nastrój Russa wynikał z rozmyślań o innej
tajemniczej kobiecie. Zadziwiającą J. T. nie zaprzątał sobie
głowy, lecz twarz Jillian Joyner, którą miał stale przed
oczami, powodowała, że nie mógł się skupić nawet na
przygotowaniu materiałów do kolejnej audycji.
A to przerażało go bardziej niż myśl o walce z Tallahassee
Lassie.
Przez kilka dni, długich niczym tygodnie, Russ unikał
spotkania z Jillian.
Zapomnij o niej, próbował przekonać sam siebie. Po raz
kolejny włączył telewizor, lecz nie potrafił się skupić na
oglądaniu programu. Chwycił leżącą obok fotela gazetę. Przez
chwilę bezwiednie przerzucał stronice.
Może pomogłaby krótka kąpiel? Tak póznym wieczorem
tajemnicza księżniczka bez wątpienia odpoczywa w swojej
sypialni, więc cały basen będzie miał wyłącznie dla siebie.
Solidna porcja wysiłku fizycznego na pewno pomoże
rozproszyć natrętne myśli.
Dziesięć minut pózniej Russ był już na dole. Ku jego
zdumieniu, na brzegu basenu siedziała Jillian. Podwinęła
dżinsy do kolan i zanurzyła stopy w wodzie.
Niczym nie związane włosy swobodnie opadały jej na
ramiona. Nie zauważyła nadchodzącego mężczyzny, dopóki
nie zbliżył się na odległość kilku kroków.
- Widzę, że czasem zażywasz kąpieli.
Drgnęła. Na jej twarzy Russ dostrzegł wyraz zaskoczenia,
szybko zastąpiony przez minę wyrażającą chłodne
opanowanie. Lecz tym razem nie dał się zwieść pozorom.
Zrozumiał, że ma przed sobą kobietę z krwi i kości, której nie
obce są ludzkie pragnienia i namiętności.
Nie wiedział jedynie, dlaczego tak bardzo starała się je
tłumić.
- Cześć, Russ.
Rzucił ręcznik na stojący w pobliżu leżak i zbliżył się do
dziewczyny.
- Nie wiedziałem, że wolno ci wychodzić z domu po
zapadnięciu zmroku. Myślałem...
Zerwała się, chwyciła sandały i spojrzała mu prosto w
oczy.
- Przestań. Nie mam ochoty wciąż wysłuchiwać twoich
docinków.
Chciała go wyminąć, lecz chwycił ją za rękę.
- Nie odchodz, Jill. Tęskniłem za tobą. Spłoszona,
opuściła głowę. Russ poczuł przypływ gwałtownego
pożądania.
- Ja... też za tobą tęskniłam, Russ. Ale... Próbowała
uwolnić dłoń z uścisku. Bezskutecznie.
- Więc zostań.
- Nie... Już pózno... Ja...
Russ postąpił krok naprzód i chwycił dziewczynę za drugą
rękę. Miała delikatne, smukłe nadgarstki. Wyraznie wyczuwał
przyśpieszone tętno. Jillian przesunęła końcem języka po
wargach.
- Zawsze miałem ochotę na pocałunek z nieznajomą -
odezwał się cicho Russ i pochylił głowę. Jillian nie stawiała
oporu, przeciwnie, zdawała się mięknąć pod dotykiem jego
dłoni. - Z kimś, kto byłby dla mnie całkowitą zagadką.
Gdy spojrzała mu w twarz, dostrzegł, że z jej oczu zniknął
dotychczasowy chłód i powaga.
- Nie jestem kimś nieznajomym - szepnęła. - Nie?
Zbliżył wargi do jej ust i czekał przez chwilę, lecz nie
napotkał najmniejszej próby oporu. Początkowo całował ją
delikatnie, jakby z niedowierzaniem, ale po chwili porzucił
wszelkie obawy. Puścił dłoń dziewczyny i objął jej smukłą
kibić. Poczuł drżące palce na swojej piersi. Jillian jęknęła
cicho.
- Chodzmy do wody - zaproponował szeptem. Skinęła
głową. Powoli skierowali się w stronę basenu.
- Co my robimy? - zapytała nagle głosem przepełnionym
zle skrywaną namiętnością.
- Przenosimy się w krainę baśni.
Poczuł, że jej dłoń zesztywniała lekko. Rozluznił uścisk.
- Nie. Ja... To się nie uda, Russ. To nie może się udać.
- To tylko baśń, Jillian. Nie musisz obawiać się
przyszłości. Nie poproszę cię o nic więcej. - Czuł gwałtowne
bicie serca, bardziej z desperacji niż pożądania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]