[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gabrielle wsiadająca do pociągu w Wiedniu, z włosami rozwiewanymi przez wiatr.
Hale idący przez hol hotelowy w Las Vegas.
Jej ojciec popijający kawę na zatłoczonym paryskim placu.
Wujek Eddie na ławce w parku na Brooklynie.
Ludzie, których kochała najbardziej, byli na tych zdjęciach, a przesłanie było jasne: Arturo Taccone
wiedział, jak odnalezć ludzi, którzy byli dla niej ważni, więc jeśli Kat nie odnajdzie rzeczy, które są
ważne dla niego, nie on jeden straci coś, co kocha.
Po raz pierwszy w życiu Katarina Bishop naprawdę zrozumiała, że jeden obraz wystarczy za tysiąc
słów.
ROZDZIAA 20
Kat wróciła do domu bardzo pózno. To znaczy do wiejskiego domu Hale'a. Jej prawdziwy dom
znajdował się w nowojorskiej kamienicy, a człowiek, który był jego panem, stanowczo zabronił jej
tego, co właśnie robiła.
Koperta ze zdjęciami ocierała się jej o goły brzuch, bo wetknęła ją sobie za pasek dżinsów. Ukryła ją.
Hol był wielki, zimny i pusty. Obwieszony portretami dawno zmarłych członków rodziny Hale'ów.
Wyobraziła sobie, że trwają na straży, czekają, aż do domu wróci wreszcie jakiś żyjący krewny.
Tęskniła za wujkiem Eddiem.
Nagle nabrała ochoty na zupę.
Chciała porozmawiać ze swoim ojcem.
Zrobiła krok i znów poczuła kopertę na brzuchu; niespodziewanie zapragnęła wezwać wszystkich,
których znała, i kazać im stąd znikać - ukryć się. Ale wszyscy, których znała, byli zawodowymi
złodziejami. Całe życie się ukrywali.
- Angus, wróciła! - Głos Hamisha Bagshawa był zmieniony, nie miała co do tego wątpliwości. Hamish
siedział na szczycie schodów i na nią czekał.
Kiedy żując gumę, wyszczerzył się w uśmiechu, na korytarz wyszedł jego brat z miską z lodem.
- Cudownie - powiedział Angus.
Kat chciała go minąć, ale on zastąpił jej drogę.
- Mieliśmy nadzieję, że poświęcisz nam minutkę swojego cennego czasu - powiedział.
Hamish rozejrzał się szybko po pustym korytarzu i dodał:
- Na osobności.
Angus był jedenaście miesięcy starszy od brata i odrobinę wyższy. Obydwaj mieli rudoblond włosy i
skórę, która wyglądała, jakby mogła ulec poparzeniu nawet w pochmurny dzień. Mieli szerokie
ramiona, ale chude ręce, a Kat uświadomiła sobie, że nadal rosną - że nadal daleko im do męskości.
- O co chodzi? - spytała.
- Chcieliśmy pogadać z tobą o... hm... niedawnych, dość pechowych wydarzeniach i chcieliśmy ci
tylko powiedzieć...
- Zaraz - przerwała. - Jakich niedawnych, dość pechowych wydarzeniach?
- No... - zaczął Hamish. - Jakiś czas temu mieliśmy trochę kłopotów w robocie.
- W Luksemburgu?
- Hale ci już o wszystkim powiedział? To był dobry przekręt, to...
- Hamish! - powiedziała ostro Kat. Bracia pokręcili głowami.
- Po Luksemburgu - wyjaśnił Angus.
- Co... - zaczęła, ale Hamish już objął ją ramieniem i powiedział:
- Wiesz co w tobie uwielbiam?
- Poza urodą - wtrącił Angus, choć z tego, co wiedziała, żaden z nich nigdy nie zauważył, że była
dziewczyną.
- Poza urodą - potwierdził tamten, kiwając głową.
- I intelektem - dodał Angus.
- Naprawdę nieprzeciętnym intelektem.
- Chłopaki. - Czuła, że traci cierpliwość. - Co się stało?
- Bo wiesz, nie tyle chodzi o to, co... - Angus zawiesił głos.
- Ale o to, kto - dokończył jego brat. Angus odsunął się i przyjrzał Kat.
- Naprawdę nic nie wiesz? - Kiedy pokręciła głową, wbił wzrok w podłogę. - Rany, zniknęłaś na
dobre, co?
Miny braci znacznie wyrazniej niż powrót do kuchni wujka Eddiego pozwoliły jej odczuć, że taka
była prawda -że zniknęła. Katarina Bishop naprawdę porzuciła to życie. Raz. Na jakiś czas. To nie był
sen.
- Co się stało? - spytała.
- Tak naprawdę nie było aż tak zle - wyjaśnił Hamish. - Nie powinniśmy byli...
- Czy będę musiała zadzwonić do wujka Eddiego? -zagroziła.
- Nie mieliśmy pojęcia, że to zakonnice!
Istnieje zasada starsza niż Człowiek Pseudonim - prawda, której nie może podważyć nawet
największy kłamca: nie można oszukać uczciwego człowieka. A jeśli to zrobisz...
Będziesz tego żałować.
- Zostaliśmy wpisani na czarną listę, Kat - wyznał Angus i spojrzał przepraszająco na brata. - Wujek
Eddie mówi, że przez jakiś czas nie możemy pracować, ale twój tata był zawsze dla nas taki dobry,
więc jeśli każesz nam zrezygnować, zrezygnujemy. A jeśli powiesz, że mamy zostać...
Stała i patrzyła na chłopaków, którzy ukradli pierwszy ząb, który jej wypadł, i zażądali za niego okupu
od wróżki zębuszki; na dwóch młodych mężczyzn, którzy ukradli kiedyś tyranozaura z Muzeum
Historii Naturalnej - wynosząc po jednej kości.
- Wujek Eddie nie chce, żeby ktokolwiek to robił. - Odwróciła się i ruszyła w głąb wielkiego,
obszernego domu, po czym rzuciła przez ramię: - Zostajecie!
Kiedy chwilę pózniej weszła do biblioteki, wiedziała, że coś jest nie tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]