[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trzyma koło ratunkowe na linie, która łączy go ze
statkiem. Jest kilka metrów ode mnie. Dopływa. Kładzie
mi rękę na ramieniu. Czuję jego ciepły dotyk, który
przynosi otuchÄ™.
Nie ruszaj się. Pozwól mi działać. Wyciągnę cię z
tego zapewnia mnie.
Poddaję się bezwolnie. Próbuję powiedzieć, jak
bardzo się cieszę, że go widzę, ale nie udaje mi się
wydobyć słowa. Libouna Selemani Matrafi popycha mnie
w stronę statku, podtrzymując mi głowę. Wreszcie
dopływamy. Marynarze rzucają w naszą stronę drugie
koło ratunkowe. Mój wybawca przypina mnie do niego, a
pozostali mężczyzni wciągają na pokład. Ale pomagając
mi, Libouna wypuszcza z rąk swoje koło ratunkowe. Fale
i silny prÄ…d natychmiast go porywajÄ…. W jednej chwili
znosi go ponad sto metrów od statku. Akcją ratowania
mnie dowodzi z mostku kapitańskiego major. Widzę, że
jest bardzo zaniepokojony. Nakazuje mężczyznom, aby
szybko zanieśli mnie do kabiny i poczekali na niego. Boi
siÄ™ o LibounÄ™.
Zostaję przeniesiona do kabiny i położona na koi.
Zimno mi i cała się trzęsę. Nie mogę przestać myśleć o
tym, jak wszystko mogło się skończyć. Ubranie
przesiąknięte morską wodą przyklej a się do mojej skóry.
Buty niemal przyrosły mi do stóp. Wszystko wydaje mi
się takie nierealne. Nadal nie wierzę, że udało mi się
wydostać z wody. Słyszę jak metalowy kadłub statku
trzeszczy pod naporem fal. Z poziomu wody burza nie
wydawała się tak silna.
Na zewnątrz major i część załogi próbują wyłowić
Libounę, mojego wybawcę. Statek zawraca i zbliża się do
niego. Rzucają mu koło ratunkowe, ale fale są coraz
wyższe i Libouna musi walczyć z żywiołem, aby złapać
koło. W końcu wyczerpany, resztkami sił chwyta koło i
załoga natychmiast wyciąga go z wody, zanim będzie za
pózno. Nigdy nie zapomnę, że jego poświęcenie i
gotowość niesienia mi pomocy mogła kosztować go życie.
Kiedy Libouna zostaje wciągnięty na pokład, ktoś z
załogi zauważa kolejne dwa ciała unoszące się na wodzie
w odległości kilku metrów od statku. To biały mężczyzna
w jasnej koszuli i Komoryjczyk w krótkich, czarnych
spodenkach. Nie dają oznak życia. Major nie ma wyboru,
musi odpłynąć. W panujących warunkach pogodowych
nie zaryzykuje ponownym wysłaniem kogoś do wody, aby
wyłowił ciała. Podjęcie takiej decyzji jest bardzo trudne,
ale nie zastanawia się długo. Jego najważniejszym
zadaniem jest uratowanie wszystkich żyjących ofiar
katastrofy, które mogą jeszcze gdzieś dryfować... Dla
żyjących każda minuta może mieć znaczenie. Major
zawiadamia przez radio zaÅ‚ogÄ™ statku »A1 Marwal«, że
wyciągnęli z wody żywą dziewczynkę, i podaje
kapitanowi dokładne współrzędne dryfujących ciał, żeby
spróbował do nich dotrzeć, jeżeli stan morza na to
pozwoli. Jednak »A1 Marwal« nie dopÅ‚ynie na miejsce i
ciała tych dwóch mężczyzn już na zawsze pozostaną na
dnie oceanu...
Godzina jedenasta trzydzieÅ›ci. Kapitan statku »A1
Marwal« powiadamia wÅ‚adze komoryjskie o odnalezieniu
dziewczynki. Podczas przekazywania informacji
omyłkowo podano, że uratowano niemowlę. Dopiero o
trzynastej czterdzieÅ›ci osiem kapitan statku »A1 Marwal«
prostuje, że wyciągnięto z wody żywą dziewczynkę.
* * *
Drzwi do kabiny, w której leżę, otwierają się i
wchodzi major. Jest wzruszony. DÅ‚ugo mi siÄ™ przyglÄ…da.
Mówi spokojnie, jak bardzo są szczęśliwi, że mnie
odnalezli. Nie powinnam się martwić, teraz już wszystko
będzie dobrze. Jestem bezpieczna, niedługo dopłyniemy
do portu, skąd zabiorą mnie do szpitala, aby opatrzyć mi
rany. Major pyta, jak siÄ™ nazywam?
Bahia Bakari.
Bahia Bakari. Z której wioski?
Bahia Bakari z Nioumadzaha Bambao.
Do dzisiaj jestem zdumiona, że jako miejsce mojego
pochodzenia odruchowo podałam nazwę rodzinnej wioski
rodziców na Komorach. Normalnie odpowiedziałabym, że
jestem z Corbeil-Essonnes, ale trzeba było aż tak wielkiej
tragedii, żebym zdała sobie sprawę z mojego
komoryjskiego pochodzenia.
* * *
Stanowisko pomocy medycznej dla ofiar katastrofy
zorganizowano w pobliżu Mitsamiouli. Zmobilizowano
[ Pobierz całość w formacie PDF ]