[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wowo pociągnęła łyk coli. Czy to dobry moment, żeby mu powiedzieć, jakie wrażenie zrobiła
na niej jego praca przy sprawie między firmą Home Depot a stacją edukacyjną The Learning
Channel? Czy powinna komplementować jego garnitur? Wzięła głęboki wdech i spróbowała
się skupić. - Podoba mi się tutaj - powiedziała i natychmiast pożałowała. To był miły bar, ale
powiedziała to tak, jakby chciała się tu wprowadzić.
Owen odsunął krzesło naprzeciwko niej i gestem wskazał, żeby usiadła.
- Więc możemy zaczynać?
Blair była wdzięczna za jego rzeczowe, spokojne podejście. Usiadła na brzegu wyście-
łanego krzesła i skrzyżowała grzecznie nogi.
- Tak! - rozpromieniła się do niego z entuzjazmem. - Kiedy tylko będzie pan gotów.
Kelner zjawił się, żeby zaproponować Owenowi następnego drinka. Zamówił burbon z
whisky i uniósł brew, patrząc na Blair.
- Mogę zamówić dla ciebie coś więcej niż colę? Obiecuję, że nie powiem Yale ani
twojemu ojcu.
Blair zacisnęła palce u stóp w czarnych szpilkach Ferragamo. Jeśli powie tak, to przy-
zna, że naprawdę ma ochotę na drinka. Jeżeli odmówi, może wypaść zbyt pruderyjnie.
- Poproszę kieliszek chardonnay - powiedziała, dochodząc do wniosku, że białe wino
to najbezpieczniejszy i najbardziej elegancki wybór.
- Powiedz mi, dlaczego Yale powinno cię przyjąć - zaczął Owen, gdy już zamówił
wino. Pochylił się nad stolikiem i zniżył głos. - Naprawdę jesteś tak bystra, jak twierdzi twój
ojciec?
Blair usiadła prosto i zaczęła pod obrusem obracać pierścionek z rubinem na palcu.
- Myślę, że jestem dość bystra, żeby pójść do Yale - odparła spokojnie, przypominając
sobie swoją mowę. - Biorę udział we wszystkich zaawansowanych zajęciach w szkole. Jestem
najlepsza w klasie. Zasiadam w szkolnej radzie pomocy socjalnej i przewodniczę w klubie
francuskim. Jestem opiekunką grupy w nowym programie szkolnym .Jak równa z równą . Je-
stem notowana w krajowym rankingu tenisistek. I w ostatnim roku przewodniczyłam komite-
tom organizacyjnym pięciu imprez charytatywnych.
Zjawiły się ich drinki i Owen podniósł kieliszek.
- A dlaczego Yale? - Upił łyk. - Co Yale może dla ciebie zrobić?
To było dziwne, że Owen nie robi żadnych notatek, ale może tylko ją sprawdzał i cze-
kał, aż przestanie się pilnować i przyzna, że jest dziwadłem, które urodziło się ze srebrną ły-
żeczką w swojej dobrze wychowanej pupie i chce iść do Yale tylko po to, żeby imprezować z
chłopakami z bractwa.
- Jak pan wie. Yale ma znakomity program przygotowujący do studiów prawniczych -
zaczęła, z determinacją chcąc udzielić inteligentnej, rzeczowej odpowiedzi. - Chciałbym w
przyszłości zająć się prawem medialnym.
- Wspaniale. - Owen pokiwał głową z aprobatą. Przysunął krzesło do stolika i mrugnął
do niej. - Słuchaj, Blair, jesteś inteligentna, ambitna. Już wiem, że idealnie nadajesz się do
Yale. i obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by cię przyjęli.
Był tak przystojny i mówił tak szczerze... Blair poczuła, że się czerwieni. Upiła łyk
wina, żeby trochę się ochłodzić.
- Dziękuję. - Westchnęła głęboko z wdzięcznością i ulgą. - Dziękuję. Dziękuję, dzię-
kuję, dziękuję.
I wtedy właśnie dwie chłodne dłonie zakryły jej oczy. Blair wyczuła charakterystycz-
ny zapach patchouli i drzewa sandałowego, ulubionej mieszanki olejków pewnej osoby.
- Zgadnij kto! - usłyszała szept Sereny. Długie jasne włosy połaskotały ją w ramię. -
Co jest grane?
Za Sereną stał Aaron i głupio szczerzył zęby. Miał na sobie bordową bluzę Harvardu.
Co za denerwujący gnojek.
Blair zamrugała. Nie rozumieją, że jest w trakcie najważniejszego spotkania w jej ży-
ciu?
- Mam na imię Serena. - Serena wyciągnęła dłoń do Owena.
Owen wstał i wziął jej rękę.
- Czarująca. - Pochylił głowę. Wyglądał przy tym jeszcze bardziej jak Cary Grant.
- Blair, przyjdziesz jutro, żeby zobaczyć mnie na pokazie Lesa Besta, prawda?
- Musisz przyjść - wtrącił Aaron. - Nie pójdę sam na żaden pokaz mody. - Zgodził się
przyjść, ale nic był specjalnie zachwycony. Moda to futra i badania na zwierzętach. Wszyst-
ko, przeciwko czemu protestował.
- Twoje nazwisko jest na liście - dodała Serena.
Owen wyglądał na kompletnie zdezorientowanego przebiegiem rozmowy. Blair wes-
tchnęła rozdrażniona, wstała i odwróciła się od Owena, żeby nie mógł jej słyszeć.
- Moglibyście zostawić nas samych? - syknęła cicho. - Rozmawiamy o Yale, i to jest
cholernie ważna sprawa.
Aaron objął smukłą talię Sereny, odciągając ją.
- Przepraszamy - odpowiedział protekcjonalnym szeptem, nadal wyglądając w bluzie
Harvardu na strasznie zadowolonego z siebie. - Idziemy do nowego klubu przy Harrison, gdy-
byś chciała potem do nas dołączyć.
Tanecznym krokiem wyszli z baru. Wyglądali tak beztrosko i nonszalancko, że to było
wręcz wkurzające.
- Przepraszam - powiedziała Blair, siadając i elegancko splatając nogi w kostkach. -
Moi przyjaciele bywają naprawdę egocentryczni.
- Nic nie szkodzi. - Owen zagapił się w swój burbon i zamyślił, mieszając kostkami
lodu w szklance. W końcu podniósł wzrok. - Mogę zapytać, co tak strasznego zrobiłaś na
swojej pierwszej rozmowie w Yale, że pomyślałaś, że cię nie przyjmą?
Blair upiła łyk wina. I jeszcze jeden. Kiedy tylko to wyjaśni. Owen na pewno zmieni
zdanie na jej temat.
- Miałam zły dzień - przyznała się. Słowa popłynęły z jej ust strumieniem. Nerwowo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]