[ Pobierz całość w formacie PDF ]
angielski pilot, Larry Fletcher, mieszkaj¹cy na farmie ko³o Bahii.
Uprawia& jak on to ostatnio mówi³? Brody zmarszczy³ brwi i skrzy-
¿owa³ rêce Guavy! Uprawia guavy na farmie ko³o Bahii i chce za-
braæ ciê samolotem do d¿ungli. Przypuszczam, ¿e jego samolot to
amfibia i mo¿e l¹dowaæ na rzekach i jeziorach.
Sk¹d wiesz o tym facecie, Marcus?
Pomóg³ mi aeroklub angielski. Ludzie stamt¹d skontaktowali
siê z tym pilotem.
Przypuszczam, ¿e to mog³oby oszczêdziæ trochê czasu. Ale w dal-
szym ci¹gu ca³a sprawa wydaje siê przedsiêwziêciem czasoch³onnym.
Dlaczego nie zabierzesz ze sob¹ Deirdre?
Deirdre? Nie wydaje mi siê, aby by³o j¹ na to staæ.
Nie przejmuj siê. Pokryjê wszelkie wydatki. Widzisz, czujê
siê nieswojo, poniewa¿ kilka lat temu, kiedy Jack potrzebowa³ pie-
niêdzy na tê ekspedycjê, odes³a³em go z niczym. Od tamtego czasu
otrzyma³em skromny spadek i, có¿, sam bym pojecha³, ale to jest dla
mnie bardzo z³a pora ze wzglêdu na sprawy dotycz¹ce muzeum,
a przede wszystkim wystawy.
Problem z zabraniem Deirdre polega³ na tym, ¿e dziewczyna
w³aSnie zerwa³a ich zwi¹zek. Ale mo¿e, je¿eli zaproponuje jej udzia³
w wyprawie do Brazylii, Deirdre ponownie wszystko przemySli i da
mu jeszcze jedn¹ szansê.
Powiem ci coS, Marcus. Zapytam j¹. Je¿eli Deirdre zdecyduje
siê na wyjazd, wyruszymy natychmiast. Lecz nie zaczniemy przetrz¹saæ
55
Amazonii, dopóki nie znajdê osoby, która wys³a³a ten dziennik, albo
kogoS innego, kto bêdzie wiedzia³, gdzie szukaæ Fawcetta.
Doskonale. Zatelegrafujê do Fletchera, ¿e jesteScie w drodze.
Brody wsta³, uScisn¹³ Indy emu rêkê i poklepa³ go po plecach. Je-
stem pewien, ¿e Deirdre bêdzie szczêSliwa, mog¹c ci towarzyszyæ. To
prawdziwa podró¿niczka, s¹dz¹c z tego, co mi o niej opowiada³eS.
RzeczywiScie taka by³a. Indy jednak zastanawia³ siê nad tym,
czy dziewczyna wci¹¿ jeszcze jest zainteresowana przygodami, któ-
rym sama wychodzi³a naprzeciw. Ju¿ wkrótce siê dowie.
By³a w³aSnie pora lunchu i Washington Square wype³ni³ siê ludx-
mi nios¹cymi swoje posi³ki zapakowane w torebki. Indy energicznie
zastuka³ we frontowe drzwi mieszkania w wychodz¹cym na plac
budynku z piaskowca. Je¿eli nikt nie otworzy, zamierza³ usi¹Sæ na
werandzie przed wejSciem i poczekaæ na zjawienie siê Deirdre. By³a
to ostatnia szansa na u³o¿enie ich spraw. Je¿eli dziewczyna postano-
wi nie wi¹zaæ siê z nim, to bêdzie koniec wszystkiego. Musi jednak
koniecznie j¹ zobaczyæ.
Po kilku sekundach drzwi siê uchyli³y, tworz¹c niewielk¹ szczelinê.
Deirdre?
Nie ma jej tutaj, Indy. Wysz³a.
Angie, je¿eli ona tam jest, pozwól mi z ni¹ porozmawiaæ. Nie
odejdê st¹d, zanim siê z ni¹ nie zobaczê.
Chwileczkê Angie zamknê³a drzwi.
Wreszcie pomySla³ Indy.
Kiedy drzwi otworzy³y siê ponownie, znowu sta³a za nimi An-
gie. Wysunê³a rêkê, podaj¹c coS Indy emu.
Gdzie ona jest?
Powiedzia³am ci, wysz³a. Zostawi³a ten list.
Indy wzi¹³ kartkê papieru i roz³o¿y³ j¹.
Pos³uchaj, muszê siê przygotowaæ do pracy powiedzia³a
Angie. Powodzenia zamknê³a drzwi. Indy jednak ju¿ jej nie s³u-
cha³, zacz¹³ czytaæ list.
Drogi Indy
W razie gdybyS znowu przyszed³, pomySla³am, ¿e bêdzie najle-
piej, jak zostawiê ci jak¹S kartkê, by powtórzyæ dok³adnie to, co po-
wiedzia³am wczoraj wieczorem. Miêdzy nami wszystko skoñczone.
Postanowi³am wróciæ do Londynu. Zamierzam opuSciæ uniwersytet
56
i przenieSæ siê w rodzinne strony, do Szkocji. Mam nadziejê, ¿e zro-
zumiesz. To nie twoja wina poza Katherine. Tak po prostu posta-
nowi³am.
Chcia³am ci to powiedzieæ osobiScie dzisiaj rano, kiedy przy-
szed³eS, ale nie mog³am siê na to zdobyæ. Wystarczaj¹co ciê¿kie by³o
po¿egnanie w muzeum. Bêdê za tob¹ têskniæ, ale uwa¿am, ¿e tak
jest lepiej. Mam nadziejê, ¿e podjê³am w³aSciw¹ decyzjê.
No có¿, mój statek odchodzi o pierwszej. Muszê iSæ. ¯yczê ci
wszystkiego dobrego.
Deirdre
Indy wyci¹gn¹³ z kieszonki spodni zegarek. Je¿eli siê poSpie-
szy, mo¿e jeszcze zd¹¿y. Nie wiedzia³, co zamierza jej powiedzieæ,
ale musi siê z ni¹ zobaczyæ, zanim Deirdre na dobre odejdzie z jego
¿ycia. Z³apa³ taksówkê i prosi³ kierowcê, by jecha³ do doków tak
szybko, jak tylko potrafi.
Wydawa³o siê, ¿e to zabiera ca³¹ wiecznoSæ.
Wreszcie dojechali. Indy rzuci³ na przednie siedzenie jakieS pie-
ni¹dze i pêdem wypad³ z taksówki. Us³ysza³ niski, wibruj¹cy dxwiêk
syreny sygnalizuj¹cej, ¿e statek w³aSnie opuszcza port.
Nie. Ona nie mog³a odjechaæ w taki sposób.
Zbiera³ siê t³um. Wszyscy machali rêkami i statek powoli odda-
la³ siê od pomostu. Serce Indy ego wali³o jak m³otem, ale jednocze-
Snie zamiera³o wraz z pojawieniem siê nadziei na ponowne ujrzenie
Deirdre.
Indy puSci³ siê pêdem przez t³um i popatrzy³ w górê na pasa¿e-
rów ustawionych wzd³u¿ barierki. Widzia³ ich uSmiechy, gdy wska-
zywali rêkami i machali. Indy przebieg³ wzrokiem po twarzach, ale
nie zobaczy³ Deirdre. Mo¿e nie zd¹¿y³a? JeSli jednak sama wysz³a
z domu, nie mia³a do kogo machaæ z pok³adu. Prawdopodobnie by³a
ju¿ w swojej kabinie.
Statek oddala³ siê cal po calu. Indy czu³ siê zagubiony, samotny.
Nigdy nie przypuszcza³, ¿e z powodu jakiejS kobiety ogarnie go taki
nastrój. JeSli nawet t¹ kobiet¹ by³a Deirdre.
Daj sobie z tym spokój. Wyjecha³a. Zapomnij o niej. Rwiat jest
pe³en kobiet usi³owa³ siê uspokoiæ.
Nie dzia³a³o. Najchêtniej rzuci³by siê z pomostu do wody i po-
p³yn¹³ za statkiem.
Indy?
Odwróci³ siê.
57
Deirdre? popatrzy³ na ni¹, spojrza³ w kierunku statku, po
czym znowu utkwi³ wzrok w dziewczynie.
Nie mog³am tego zrobiæ powiedzia³a.
Indy zobaczy³ w jej oczach ³zy.
Cieszê siê. Naprawdê siê cieszê.
Objêli siê i poca³owali, jak gdyby byli kochankami pozostaj¹-
cymi w roz³¹ce przez ca³e miesi¹ce.
Chodxmy st¹d szepnê³a.
Nie pozwolê ci odejSæ.
Nie ruszê siê nigdzie bez ciebie.
Indy odsun¹³ siê od niej i przechyli³ g³owê na bok.
W takim razie co byS powiedzia³a na wspólny wyjazd do Bra-
zylii? Jutro.
Deirdre siê rozeSmia³a.
Do Brazylii? Mówisz powa¿nie?
OczywiScie, ¿e tak. Wszystko ci opowiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]