[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak wiele może zmienić jeden dzień, pomyślała Eve, pisząc ostatnie słowa
artykułu. O tej samej porze poprzedniego dnia była tak nieszczęśliwa, że nie
była w stanie sklecić jednego zdania, a tego ranka słowa spływały z jej palców
na klawiaturę.
Sprawdziła liczbę słów i przejrzała pisownię. Artykuł był gotowy do
wysłania do Marissy Fox.
Nucąc pod nosem, odłożyła komputer na bok i wstała z łóżka,
rozprostowując zdrętwiałe nogi. Kiedy Raphael wyszedł, było jej trochę zimno,
więc włożyła jego wczorajszą koszulę. Pracując, wdychała jego zapach i
- 97 -
S
R
pozwalała, żeby zmysłowe obrazy przebiegały jej swobodnie przed oczami. Był
tak bardzo zmysłowy, pomyślała z lekkim drżeniem.
Wzięła do ręki telefon i napisała szybką wiadomość do Lou.
W Wenecji z R. Skończyłam artykuł.
Zawahała się, uśmiechając się do siebie i zastanawiając się, czy nie dodać:
Skończyłam z dziewictwem. Lou od dawna namawiała ją, żeby straciła je z
kimkolwiek, jakby to był jakiś niechciany prezent, którego trzeba się było jak
najszybciej pozbyć. Cieszyła się teraz, że tego wcześniej nie zrobiła. Nikt nie
byłby w stanie wprowadzić ją w sekrety alkowy z taką namiętnością i czułością
jak Raphael. Poczuła, jak jej serce przyspiesza na samo wspomnienie.
Wszystko OK., napisała w końcu. Nie było to najlepsze podsumowanie
euforii, jaką odczuwała, ale Lou sama się o tym przekona, kiedy Eve wróci do
Londynu.
Przycisnęła ręce do piersi. Jeśli wróci do Londynu. Nie była w stanie
myśleć o dłuższym rozstaniu z Raphaelem.
Nagle usiadła na łóżku i westchnęła. Taka postawa nie była ani zdrowa,
ani atrakcyjna. Sama z niechęcią odnosiła się do kobiet uwieszonych na
partnerze.
Za oknami palazzo Wenecja lśniła w letnim słońcu - a ona czekała w
sypialni.
Wstała. Nie będzie siedziała bezczynnie. Wyjdzie i zwiedzi miasto.
Wystarczyło kilka minut od wyjścia z palazzo i Eve się zgubiła.
Wydawało jej się, że zna drogę na Piazza San Marco, ale kiedy minęła
dwie wąskie i obco wyglądające uliczki, musiała przyznać, że się myliła.
Nad dachami widziała wprawdzie dzwonnicę San Marco, ale zamiast
przybliżać się do niej, wydawała się od niej oddalać.
- 98 -
S
R
Chciała pójść na plac, zrobić zdjęcie telefonem i wysłać je Lou na dowód,
że naprawdę jest w Wenecji. Zamiast tego tylko oddalała się od głównych ulic.
Kiedy do jej nozdrzy dobiegł zapach smażonego czosnku z jakiejś małej
trattorii, uczęszczanej tylko przez mieszkańców, Eve poczuła, jak w brzuchu
burczy jej z głodu.
Jednak po raz pierwszy w życiu nie miała ochoty na czekoladę.
To naprawdę musiała być miłość.
Postanowiła zaryzykować i iść dalej. Przeszła przez mały mostek i
zagłębiła się w cień pomiędzy dwoma sypiącymi się budynkami. Przejście
wychodziło na mały, słoneczny plac z kawiarnią w jednym rogu. Westchnęła z
wdzięcznością i już miała ruszyć w jej stronę, kiedy krew zastygła jej w żyłach.
Przez moment myślała, że zemdleje. Przed oczami pojawiły się jej
czerwone plamy i musiała oprzeć się o budynek.
Raphael pochylał się nad stolikiem, trzymając drobną brunetkę za ręce.
Siedział tyłem, ale nie miała wątpliwości, że to on. I nie miała też wątpliwości,
co do bliskości między nim a tamtą kobietą. Trzymał jej dłonie między swoimi,
pochylał się w jej stronę i coś mówił. To na pewno nie było spotkanie z dawną
znajomą.
Ani spotkanie w interesach.
A potem, na oczach przerażonej Eve, podniósł się, ujął twarz tamtej
kobiety i pocałował ją w drżące usta.
Eve zakryła usta dłońmi, próbując stłumić łkanie, po czym odwróciła się
na pięcie i uciekła.
- Nie proś mnie o to, Raphaelu, błagam! Raphael mocniej chwycił ręce
Cataliny.
- Nie robiłbym tego, gdyby był inny sposób na przymknięcie Luki. Jesteś
ostatnią szansą, Cat. Sama mówiłaś, że większość dziewczyn, które dostały się
w jego łapy, jest teraz zagubiona w narkotykowym półświatku albo nie żyje.
- 99 -
S
R
Tak jak twoja przyjaciółka Ellie - tak miała na imię? Będziesz pod pełną
ochroną i będą traktować cię z należytym szacunkiem. Obiecuję.
Poczuł, że dziewczyna się poddaje.
- Ufam ci, Raphaelu. Va bene - szepnęła.
- Zrobisz to?
- Si. Spróbuję.
Przepełniła go ulga. Miał ochotę wstać i zatańczyć na środku placu.
Zamiast tego podniósł się i pocałował ją w usta w geście wdzięczności. Kiedy
usiadł, zauważył, że wszystkie kolory odpłynęły jej z twarzy i pojawił się na niej
wyraz czystego przerażenia.
Skoczyła na równe nogi z szeroko otwartymi oczami i poszarzałą twarzą,
wpatrując się w punkt ponad jego ramieniem.
Raphael natychmiast znalazł się obok niej, obejmując ją.
- Cat? Cat! Co się stało?
Trzęsącym się palcem pokazała przeciwległy róg placu.
- Była tam! Była! Spojrzała na mnie! Raphael obejrzał się przez ramię.
- Kto?
- Ellie!
- Ellie? Twoja przyjaciółka, ta, która umarła?
Catalina skinęła głową, chowając twarz na ramieniu Raphaela i łkając.
Raphael poklepał ją po plecach, próbując pocieszyć i jednocześnie
zastanawiając się nad jej zachowaniem.
Wiedział, że halucynacje są skutkiem uzależnienia. Cholera. Pewnie
rozmowa o przeszłości coś w niej wywołała. Najwyrazniej nie była w tak
dobrym stanie, jak mu się na początku wydawało.
- Tam nikogo nie ma, Cat. Cii... Nikogo nie ma. Chodz, cara, zabiorę cię
do domu.
Wyciągnął pieniądze z portfela, położył je na stole, po czym ujął łkającą
Catalinę za ramię.
- 100 -
S
R
Prześladował go kuszący obraz Eve czekającej na niego w łóżku.
Wyglądało na to, że zejdzie mu jednak chwilę dłużej.
ROZDZIAA DWUNASTY
Oślepiona łzami Eve biegła, nawet nie myśląc, w którą stronę. W końcu
poczuła dojmujący ból w boku, usiadła na krawężniku i wybuchnęła płaczem.
Nic dziwnego, że rano Raphael wyglądał na spiętego. Nic dziwnego, że
nie był w stanie powiedzieć, kiedy wróci. Ta kobieta musiała być dawną
miłością, którą chciał odzyskać, i nie był pewien, jak go przyjmie.
No cóż, wyglądało na to, że mu się poszczęściło. Ze sposobu, w jaki ją
pocałował, wynikało, że nie wróci do palazzo zbyt szybko.
Była tak strasznie głupia. Głupia i naiwna.
- Eve? Eve, cara. Tesoro, co się stało?
- Luca! Och, Luca... Skąd...?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]