[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zrozumiałam wtedy, że to nie kubek był powodem awantury Przyczyna musiała być inna, byłam
jednak jeszcze za mała, żeby zrozumieć więcej.
Pewnego dnia długo nie wracał z pracy Baliśmy się, że znowu przyjdzie pijany i będzie zadyma.
Uciekliśmy do ciotki. Na drugi dzień po spokojnie przespanej nocy wróciliśmy do domu. To, co
zobaczyliśmy, przeszło nasze najśmielsze
oczekiwania. Nasz dom wyglądał tak, jakby przed chwilą przeszła trąba powietrzna. Nie
wierzyliśmy własnym oczom. Kuchnia - jedno wielkie pobojowisko wysokości średniego wzrostu
człowieka. Zajmuje całą kuchnię. Nasza nowa lodówka, meble kuchenne, szafy - są całkowicie
opróżnione, a ich. zawartość dokładnie wymieszana leży na podłodze. Wytężam wyobraznię i
próbuję zobaczyć, jak on to mógł zrobić. Widzę, jak wchodzi na chwiejących się nogach i jak
zwykle wrzeszczy: Ty stara torbo! Jeść!! Pić!!! Dupczyć!!!".
Odpowiada mu cisza. Zagląda do wszystkich pokoi, żeby nas dopaść. Nikogo nie ma - nie
będzie się mógł na nas wyżyć! Wścieka się jeszcze bardziej. Zdejmuje buty i ze złością ciska nimi o
ścianę. Nie uspokaja go to jednak, wręcz przeciwnie. Myśli sobie: Ja im pokażę" i w pijackim
amoku podchodzi do szafy, otwiera ją i wyrzuca zawartość na podłogę. To jeszcze za mało, żeby się
zemścić. Zbiera z podłogi wszystkie ubrania i wynosi do kuchni. Teraz kolej na szafki. Wyrzuca z
nich wszystko. Garnki, talerze, szklanki rzuca na kupę ubrań. Na tym ląduje cała zawartość
lodówki, a następnie po kolei torebki z cukrem, mąką, ryżem, kaszą, makaronem. Polewa to
wszystko olejem słonecznikowym, żeby na sam koniec wysypać na to węgieł. Potem wyjmuje pałę
i opróżnia wypełniony wypitym piwem pęcherz. Od rozmyślań odrywa mnie płacz mamy.
Obiecujemy, że pomożemy jej to wszystko posprzątać, żeby tylko się nie martwiła i przestała
płakać. Nie idziemy do szkoły, tylko bierzemy się za porządki. Czeka nas bardzo dużo pracy
Cieszymy się, kiedy udaje nam się coś uratować. Musimy uporać się z tym wszystkim, zanim ojciec
przyjdzie z pracy, żeby nie było następnej awantury Kiedy przychodzi po południu, dom już prawie
błyszczy Zachowuje się tale, jak gdyby nic się nie stało.
Przez parę dni był spokój. Po awanturach ojciec zwykle się wyciszał, ale na następny wybuch
wściekłości nie trzeba było długo czekać.
Naszym zadaniem było stanie na ulicy i wytężanie wzroku, żeby w porę go dostrzec. Staliśmy
tak w trójkę przed domem i wypatrywaliśmy go w napięciu całymi godzinami. Zakładaliśmy się,
kto pierwszy go dostrzeże. Najważniejsze jednak było to, żeby nie tylko go wypatrzyć, lecz też
zorientować się, w jakim jest stanie. Jeśli szedł zygzakiem, zagarniając całą ulicę - wszystko było
jasne. Jeszcze gorzej, jeśli był niedopity i szedł w miarę równym krokiem. Trudno go było
rozszyfrować, a w takim stanie był jeszcze bardziej agresywny. Widać to było dopiero z bliska i nie
było szans na ucieczkę. Zdecydowanie woleliśmy, kiedy się zataczał -wtedy im szybciej go
wypatrzyliśmy, tym większe mieliśmy szanse ucieczki.
Kiedy tylko w oddali zarysowała się jego pijana sylwetka, dalsza akcja przebiegała
błyskawicznie. Cała nasza trójka szybko pakowała książki potrzebne do szkoły na następny dzień.
W pośpiechu łapaliśmy nie zawsze to co trzeba. W ostatniej chwili uciekaliśmy przez okno. Dobrze,
że mieszkaliśmy na parterze!
Byliśmy szczęśliwi, kiedy mama zabierała nas ze sobą, ale niestety nie zawsze tak było. Do
dzisiaj nie mam pojęcia, czym się kierowała, raz zabierając nas ze sobą, a raz zostawiając samych z
naszym katem - tatą.
Wiedziała o jego zboczonych skłonnościach i potrafiła uciec sama. Często ze łzami w oczach
błagaliśmy ją, żeby nas zabrała.
Dla siostry i dla mnie było jasne, że jak zostaniemy z nim w domu same, to na pewno któraś z
nas wyląduje w jego łóżku. Brat wprawdzie mógł bez powodu dostać tęgie lanie, ale w łóżku mógł
się czuć bezpieczniejszy, ponieważ ojciec wolał dziewczynki. Tak było tego dnia. Mama uciekła
spać w bezpieczniejsze miejsce, a nam kazała zostać w domu. Miałam wtedy dziewięć lat i była to
najgorsza noc w moim życiu. Nieubłaganie zbliżała się ciemność. Zwlekamy z pójściem do łóżka -
boimy się tego, co zwykle ojciec nam
robi. Powieki nam się kleją, jesteśmy jednak tylko małymi dziećmi i nie potrafimy walczyć z
uczuciem senności. Mimo strachu zasypiamy. Brat śpi w drugim pokoju, a ja z siostrą zajmujemy
wersalkę w pokoju taty. Zanim zapadniemy w sen, staczamy z siostrą nierówną walkę o to, która z
nas ma spać od ściany. Wiadomo było, że ta, która będzie spała od zewnątrz, ma większą szansę
stać się jego nałożnicą. Ponieważ siostra była starsza i silniejsza, nie miałam z nią najmniejszych
szans. Dostaję parę silnych razów i zapłakana zasypiam tam, gdzie mi każe. Tatuś tylko na to
czekał. Budzi mnie konspiracyjnym głosem i wyrwaną z pierwszego snu wyciąga z naszego łóżka i
prowadzi do swojego. Idę jak zwykle bardzo posłusznie, oczy kleją mi się ze zmęczenia. Kładzie
mnie. Momentalnie zamykam oczy i wydaje mi się, że zapadam w kojący sen. Czuję, jak ojciec
chwyta moją głowę i zniża ją do poziomu swojego owłosionego brzucha. Jest mi niewygodnie, ale
nie sprzeciwiam się, nie mam po prostu siły Próbuję znowu zasnąć. Oczy same mi się zamykają.
Nagle czuję, jak coś wielkiego i twardego zostaje mi wciśnięte do ust. To powoduje, że
momentalnie trzezwieję. Już nie myślę o spaniu, lecz pragnę wyjąć to z buzi. Dławię się - nie
rozumiem, co tak naprawdę się dzieje. Wydaje mi się, że to zły sen, że za chwilę się obudzę i będzie
po wszystkim. Jednak nie. Jego wielki, gruby penis w moich ustach rośnie jeszcze bardziej. Nie
mogę go już zmieścić w mojej dziecięcej buzi. Boję się, że się uduszę i umrę. Próbuję krzyczeć, ale
dochodzę do wniosku, że nie mogę, ponieważ obudzę rodzeństwo. Jak im się wytłumaczę? Co im
powiem? Nie mogą mnie zobaczyć w takiej sytuacji. Z pewnością poskarżą mamie i będzie na mnie
zła. Za wszelką cenę nie mogę do tego dopuścić. Nie rozumiem, dlaczego tato robi mi coś tak
okropnego. Zastanawiam się, za co mnie karze, czy byłam ostatnio niegrzeczna? Coś musiałam mu
złego zrobić, ale co? Nic mi nie przychodzi do głowy Wiem, że jestem grzeczna i zawsze go
słucham.
Tymczasem nie mogę już tego wytrzymać. Jego penis jest tak wielki, że wchodzi mi do gardła.
Nie zważa na to i jeszcze głębiej mi go wsuwa. Chciałabym go ugryzć, odgryzć mu tę ohydną pałę,
ale on wtedy zacznie krzyczeć i wszyscy się obudzą. Dostaję torsji, jednak jego owłosione łapy
ściskają moją głowę coraz mocniej. Słyszę, jak jęczy i dyszy. Walczę z torsjami. Wtedy zwalnia
tempo, porusza moją głową precyzyjnie, głaszcze mnie pieszczotliwie po włosach. Jednak już po
chwili znowu brutalnie nasadza moją głowę na członka. Trwa to wieczność. Nie próbuję się już
nawet wyrywać. Jego ruchy są coraz bardziej gwałtowne. Mam wrażenie, że przebije moje gardło
na wylot. Moje myśli pracują gorączkowo. Nie powinien zrobić mi niczego złego, bo jest moim
tatą. W głowie dzwięczą mi tak często słyszane słowa: Rodziców trzeba słuchać". Będę dzielną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]