[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, dwoje. Ośmioletniego Williama i trzyletnią
Felicity.
To wspaniale.
Wiesz, Laro, naprawdę bardzo ucieszyliśmy się,
kiedy Andres powiedział, że chce cię do nas przyprowa-
dzić oznajmiła Annabel, wyraznie nie zamierzając
rozmawiać o sobie ani swoichdzieciach. Za długo żył
w samotności. Zmrużyła lekko oczy i spytała: Wiesz
o Consueli, prawda?
Oczywiście.
Po prostu baliśmy się o niego.
Dlaczego?
Bo nie był w stanie przeboleć śmierci Consueli.
Nie mógł dojść do siebie po jej stracie.
Niektórym ludziom zabiera to sporo czasu.
No tak, oczywiście. Ale sama przyznasz, że pięć
lat to długo. Naprawdę martwiliśmy się o niego. Bóg
tylko raczy wiedzieć, jak bardzo staraliśmy się poznać
go z odpowiednią kobietą...
Co masz na myśli, mówiąc o ,,odpowiedniej ko-
biecie ? przerwała jej Lara z miną niewiniątka.
122 LAURA MACDONALD
Hm, kogoś takiego jak ty. Kobietę doskonale wy-
chowaną, pochodzącą z dobrej rodziny, wykształconą...
Ale żadna nie przypadła mu do gustu, tak?
Annabel zmarszczyła czoło.
Nie, ale byliśmy gotowi nie ustawać w poszukiwa-
niach. Jednak teraz nie jest to już konieczne, bo ma
ciebie. Zawahała się, a potem dodała: Podobno
z nimi pracujesz.
Owszem. Jestem pielęgniarką w Roseberry oraz
na oddziale oparzeń szpitala w Surrey, gdzie Andres
zastępuje naszego chirurga.
Naprawdę? zapytała Annabel z niedowierza-
niem.
Lara z trudem stłumiła śmiech, nie mając już wątp-
liwości, że Annabel była pewna, iż ona jest co najmniej
lekarzem.
A twój dom, Laro... Czy mieszkasz również
w Surrey, czy może w Londynie? spytała z nadzieją
w głosie.
Mieszkam z moją siostrą i jej dziećmi.
Naprawdę? wymamrotała, tym razem nie kryjąc
zdziwienia. Z siostrą...?
Tak. Ona jakiś czas temu mocno się poparzyła
i w związku z tym ma też osłabiony wzrok. Wkrótce po
tym wypadku porzucił ją mąż i została sama z trójką
dzieci. Wtedy przeprowadziłam się do nich, żeby im
pomagać w codziennych sprawach.
To wprost niewiarygodne. Annabel spoglądała
na nią ze zdumieniem.
Lara miała nieodparte wrażenie, że pani domu za-
brakło słów, bo spodziewała się usłyszeć od niej zupeł-
nie coś innego. Zapewne nie tak wyobrażała sobie też
CHIRURG Z ARGENTYNY 123
odpowiednią partnerkę dla Andresa. Na szczęście
w tym momencie Andres uwolnił się od swojego towa-
rzystwa, podszedł do nich i usiadł obok Lary.
Andres, mój drogi zaczęła Annabel Lara właś-
nie opowiadała mi o sobie.
Naprawdę? odwrócił się do Lary, wsunął dłoń
pod jej włosy i zaczął delikatnie głaskać ją po szyi.
Jego niespodziewany gest sprawił, że przeszły jej po
plecach ciarki i na chwilę odebrało jej też głos.
Tak odparła za nią Annabel. Powiedziała mi
o wypadku swojej siostry. No i że w związku z tym
zamieszkała z nią i jej dziećmi. Uważam, że to wprost
niewiarygodne.
Myślę, że niebawem przekonacie się, że Lara jest
niezwykłą osobą oznajmił, nadal głaszcząc ją po szyi.
Zaczynam zdawać sobie z tego sprawę rzekła
Annabel ze śmiechem, a potem wstała i dodała: Nie-
długo wyruszamy do klubu. Mam nadzieję, że wy też.
Oczywiście odrzekł Andres.
Podejrzewam, że nie spełniłam ich oczekiwań
zauważyła Lara półgłosem, gdy Annabel zostawiła ich
samych.
No i co z tego? Moje oczekiwania spełniasz w stu
procentach.
Niebawem taksówka zawiozła ich do klubu, które-
go dyskretnie oświetlone wnętrze ozdabiały balony
w kształcie serc, kolorowe serpentyny oraz stojący
w centralnym punkcie gipsowy posążek bożka miłości,
Kupidyna. Orkiestra grała nastrojową muzykę, w jej
rytm kołysały się na parkiecie splecione w uścisku
pary. Usiedli na obitej aksamitem kanapie w towarzy-
stwie Thea, Annabel oraz kilku innych osób i zamówili
124 LAURA MACDONALD
szampana. Lara wiedziała, że prędzej czy pózniej And-
res poprosi ją do tańca. Istotnie, po chwili wstał, podał
jej rękę i zaprowadził na parkiet.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]