[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Więc skąd możesz wiedzieć? - spytał cicho. - Może to sprawa strachu?
- Strachu?
- Może się boisz.
- Oczywiście, że się nie boję!
Nie mogła pozwolić, by tak myślał, szczególnie po tym, jak jej matka
odbyła już swoją przejażdżkę.
- Udowodnij to! - roześmiał się Angelo.
- Co to znaczy, udowodnij?
- To, co mówię. Jeśli się nie boisz, wybierz się ze mną na przejażdżkę.
- Teraz?
- 73 -
S
R
- Czemu nie? Paula nie ma, Fiony też.
- A co oni majÄ… tu do rzeczy?
- Jeśli się boisz, oni od razu by to poznali. A tak...
- Dobrze - powiedziała nagle. - Idę po kurtkę.
- I szalik. Miałaś rację, naprawdę jest zimno.
ROZDZIAA SIÓDMY
Na dworze rzeczywiście było bardzo zimno.
Nadine owinęła szyję szalikiem i wsunęła jego końce pod kurtkę. Potem
wzięła od Angela kask, włożyła go na głowę i zapięła pod brodą. I wtedy,
patrząc, jak Angelo wsiada na motocykl, omal nie stchórzyła.
Przecież wcale nie musi tego robić. A jeśli Angelo pomyśli, że się boi, to
jego sprawa. Ale czy na pewno?
Ruchem głowy zachęcił ją, by wsiadła.
Nadine zacisnęła zęby i podeszła bliżej. W kasku czuła się jak w innym
świecie - dzwięki były stłumione, pole widzenia ograniczone. Wcale nie była
pewna, czy jej się to podoba, a przecież jeszcze nawet nie wsiadła na motocykl.
Ostrożnie postawiła stopę na podnóżku, dla utrzymania równowagi
oparła ręce o ramiona Angela i przełożyła drugą nogę.
Siedząc już pewnie na siodełku, odsunęła się od niego jak tylko mogła i
złożyła ręce na kolanach.
- Będziesz się musiała trzymać! - zawołał przez ramię.
- No dobrze - odparła i ostrożnie objęła go w pasie.
- Nie masz rękawiczek? - zawołał znów, widząc jej gołe ręce.
- Nie. A muszÄ™?
- Nie przejmuj się. Wsuń dłonie pod moją kurtkę.
- Nie, dziękuję - odparła szybko. - Jakoś wytrzymam.
- Zrób, co mówię - rzekł ostro.
- 74 -
S
R
Nadine pierwszy raz słyszała u niego taki apodyktyczny ton i, ku
własnemu zdziwieniu, posłusznie wsunęła ręce pod skórzaną kurtkę.
Natychmiast poczuła ciepło jego ciała.
- Brawo! - skomentował. - Będzie jeszcze zimniej i ręce by ci zamarzły.
Dłonie Nadine błyskawicznie się rozgrzały, ale nawet nie miała czasu, by
się tym cieszyć, bo w tej samej chwili motocykl ruszył i skupiła się na
utrzymaniu równowagi.
Wyjechali z Acacia Avenue, a potem ruszyli główną drogą w dół
wzgórza. Kiedy dojechali do centrum handlowego Hawksford, Nadine poczuła,
patrząc na migające wystawy, że jej strach gdzieś się rozpłynął.
Motocykl wydawał się dużo bardziej stabilny i bezpieczny, niż
podejrzewała; ciepło ciała Angela działało uspokajająco.
Kiedy chwilę pózniej zostawili miasto za sobą i znalezli się na otwartej
przestrzeni, Nadine uświadomiła sobie, że w gruncie rzeczy znakomicie się
bawi.
- W porządku? - zawołał przez ramię Angelo.
- Tak - odkrzyknęła, lecz jej słowa uleciały z wiatrem. Kiedy więc Angelo
znów odwrócił lekko ku niej głowę, instynktownie odpowiedziała mu
mocniejszym uściskiem rąk.
Taka odpowiedz wyraznie mu się spodobała.
W milczeniu i w ciemnościach jechali przez kilka kilometrów. Nadine
miała wrażenie, że jadą gdzieś w górę, ale mimo wszystko była zbyt spięta, by
się rozglądać.
Dopiero kiedy Angelo zatrzymał motocykl i wyłączył silnik, okazało się,
że miała rację.
Stali w zatoce drogi na szczycie całkiem sporego wzniesienia.
Naśladując Angela, Nadine zdjęła kask i spojrzała w dół na światła Hawksford
i dalej - na rozciągające się aż po horyzont inne miasteczka i wioski.
- 75 -
S
R
Księżyc w ostatniej kwadrze migał zza chmur. Chłodny kwietniowy wiatr
rozwiewał włosy.
- Nie było tak zle, prawda? - spytał Angelo z uśmiechem.
- Nie, muszę przyznać, że nie.
- Bałaś się?
- Nie - odparła szybko, lecz widząc jego minę, dodała:
- Może z początku trochę, ale pózniej już nie. Właściwie było to
całkiem...
- PodniecajÄ…ce?
- Chciałam powiedzieć przyjemne - odparła chłodno.
Tak naprawdę było to rzeczywiście podniecające, ale jakiś wewnętrzny
głos ostrzegł ją, by się do tego nie przyznawała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]