[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpalona, a przednie drzwi są szeroko otwarte& o mój Boże!
Wziął Becky w swoje ramiona i zaniósł ją ku drzwiom wejściowym, zaskoczony, gdy
zobaczył, że Belinda stanęła za ladą i podniosła telefon. - Co ty robisz?
-Dzwonię do lekarza by przekazać mu, że jedziesz.
-Co?
Wykręcała już numer, gdy mówiła : Zadzwonię do Maxa i zapytam się, czy Emma może
przyjść tak szybko, jak to możliwe. Zostanę tutaj dopóki nie przyjdzie. - spojrzała na niego.
Wyraznie słyszał sygnał połączenia. -Idz!
Wziął głęboki oddech. -Dzięki.
Skinęła głową. -Jesteśmy Dumą. przystawiła słuchawkę do ucha, a Simon usłyszał po
drugiej stonie głos, który powiedział: Lekarz ogólny w Halle.
Przebiegł przez drzwi, trzymając mocno w ramionach swoją partnerkę.
Becky płynęła. Kolory były takie piękne, takie spokojne. Simon też tam był i wszystko było
teraz piękne. Zawsze wszystko było piękne, gdy Simon był z nią.
-Masz jakiś pomysł o tym, czym zostało to spowodowane?
Brzmiał na zaniepokojonego. Zmarszczyła brwi. Simon nie powinien się martwić. Nie ma
się o co martwić. Nie może tego poczuć?
Usłyszała szelest papieru. - Tak. Ma hipoglikemię11.
-Hipoglikemia nie wywołuje halucynacji, prawda? Przeraziła się jabłka, na miłość boską!
-Jeśli jest wystarczająco rozwinięta, to owszem, może. Przypuszczam, że nie powiedziała ci o
tym?
Zabawne, brzmi jak mój lekarz. Ciekawe co on tutaj robi?
-Nie, ale możesz się założyć, że mam zamiar to z niej wyciągnąć.
Och, teraz on zaczyna warczeć. Ciekawe, dlaczego warczy?
-Simon? -otworzyła oczy by ujrzeć jego zaniepokojona twarz nad swoją własną. Uśmiechnęła
się sennie. Cholera, czuła się tak dobrze. - Masz przepiękne oczy.
- Cześć, skarbie. Jak się czujesz?
Przeciągnęła się. -Mmm, czuję się wspaniale. Nieprawdaż?
Spojrzał w lewą stronę ze zmarszczonymi brawiami. -Doktorze?
-Może to być skutkiem ubocznym glukozy, którą wprowadzamy do jej krwiobiegu.
Podniosła jedną ze swoich dłoni, która była strasznie ciężka i pogłaskała Simona po
policzku. -Nic mi nie jest.
Zmarszczył gniewnie brwi. - Cholernie mnie wystraszyłaś! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że
cierpisz na niski poziom cukru we krwi?
-Testy jeszcze nie wróciły, więc nie wiedziałam, czy to hipoglikemia, czy może moja
tarczyca. Nie chciałam nikogo martwić, dopóki sama nie wiedziałabym na pewno.- wzruszyła
ramionami. -Poza tym, testy miałam w piątek i nie mogłam, um, zaczepić cię aż do sobotniej
nocy.
-Mogłaś mi powiedzieć w każdej chwili w czasie weekendu.
Gapiła się na jego gniewnie zmarszczone brwi i zarumieniła się.
- Byliśmy zajęci... pamiętasz?
Usłyszała, że ktoś kaszlnął, usiłując zamaskować swoje rozbawienie za plecami Simona i
przesunęła się, by zobaczyć kto. To był Doktor Harrison, przykrywający dłonią swój szeroki
uśmiech.
- Właściwie, Simon, musisz podziękować Maxowi, że namówił ją by stawiła się na badanie.
Wiedział, że zawroty głowy nie są normalne i poprosił ją, by spotkała się ze mną by pobrać krew.
-Więc to definitywnie hipoglikemia?
Doktor Harrison kiwnął głową.
- Tak. To oznacza, że musimy zmienić kilka rzeczy w twojej diecie. I upewnić się, że jesz
regularnie.
Wzdrygnęła się i nie chciała spojrzeć na żadnego z nich.
-Musimy również dowiedzieć się co jest jej podstawową przyczyną, i upewnić się, że nie
przekształci się to w coś poważniejszego. Fakt, że znalazłeś ją nieprzytomną jest niepokojący;
jednak jej szybka reakcja na glukozę jest obiecująca.
Czuła, że Simon odetchnął z ulgą. - Więc myślisz, że to nie jest nic poważnego?
- Nie na tyle by mieć podstawy, żeby zatrzymać ją w szpitalu. Będziemy ją obserwować
przez godzinę lub dwie i wtedy powiem, żebyś zabrał ją do domu. Upewnij się, że zje dzisiaj
wieczorem i w żadnym wypadku nie może pominąć posiłku. Chcemy dostarczyć jej mnóstwo
dobrych węglowodanów i zmiejszyć jej dopływ cukru we krwi. Ale, jeśli ona ponownie straci
przytomność, do wszystkich posiłków dawaj jej Colę lub szklankę soku.
11
Obniżony poziom cukru we krwi.
Simon kiwnął głową i wyciągnął rękę. -Dzięki, doktorze.
-Nie ma za co.
-Dzięki, doktorze Harrison.
Lekarz wyszedł, pozostawiając ich samych w pokoju. Zerknęła na Simon spod rzęs,
przestraszona, widząc lęk na jego zwykle wesołym wyrazie twarzy.
-Cholernie mnie przestraszyłaś.
-Siebie też cholernie przestraszyłam.
Wziął ją ostrożnie w ramiona.
-Dopiero cię zdobyłem. Nie jestem jeszcze gotowy by pozwolić ci odejść.
On drży. Przebiegła dłońmi po jego plecach, próbując go uspokoić. Fakt, że to ona
sprawiła,że tak się czuł, upokarzał ją.
- Nigdzie się nie wybieram. - uśmiechnęła się powoli. - Ostatecznie jeszcze nie dostałam
swoich pączków.
Jego rozbawione parsknięcie było muzyką dla jej uszu.
Musiała kupić glukometr. Simon nie chciał słyszeć o zabraniu jej do domu bez nabycia
jednego, a lekarz się zgodził. Odkąd jej poziom cukru we krwi się ustabilizował i nie okazywała
żadnych niepokojących symptomów, wypuścili ją póznym wieczorem do domu. Nalegała by
wrócić do jej mieszkania po przybory toaletowe i czyste ubrania, ale on gderał przez cały czas.
Odmówił czekania na nią w samochodzie, próbował z całych sił przywiązać ją do krzesła by się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]