[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zgadywał, że pomyślała wtedy o własnych dzieciach. Wyraznie podkreślił,
że zrobił tylko to, co było jego obowiązkiem, i że wcale nie uważa się za
bohatera.
- To dla mnie zaszczyt, że należę do takiej rodziny - stwierdziła drżącym
głosem, gdy skończył opowiadać. - Przynieśliśmy ci życzenia od Abbie i
Beth. - Podała mu- dwie urocze kartki z życzeniami powrotu do zdrowia,
które od razu powędrowały na marmurowy blat kominka.
Gdy Chris wyszedł do kuchni dolać sobie kawy, Anna wyjęła z torby
jeszcze jedną kopertę.
- To list ode mnie. Przeczytaj go pózniej.
Chowając go do szuflady, zauważył małe wybrzuszenie, tak jakby oprócz
papieru w kopercie był jakiś przedmiot.
Niedługo potem goście wyszli i John, zaintrygowany, wziął się do
czytania listu. W środku znalazł kartkę papieru listowego i oprawione w
RS
99
skórę pudełeczko. Gdy je otworzył, zobaczył złoty pierścionek z kilkoma
diamentowymi okruszkami. Choć nie widział go od wielu lat, natychmiast
go rozpoznał - należał kiedyś do jego matki.
Przesyłam ci pierścionek zaręczynowy twojej matki. Wyjęłam go z jej
puzderka na biżuterię. Skoro nie miała córek, przypuszczam, że chciałaby,
aby jej biżuterią podzieliły się po równo żony jej dwóch synów. Zrobimy to,
kiedy się ożenisz. A na razie przyjmij ten drobiazg - być może ci się przyda.
Całuję, Anna
Popatrzył na pierścionek spoczywający w zagłębieniu prawej dłoni. Dla
niego i Chrisa matka była wszystkim; była pogodną, roześmianą kobietą,
która wspaniale ich obu wychowała i która zmarła przedwcześnie na skutek
wylewu krwi do mózgu. Ojca John prawie nie pamiętał. Po jego śmierci - w
wypadku przy pracy - pani Cord była dla swych chłopców zarówno matką,
jak i ojcem; i byli razem niezmiernie szczęśliwi. Teraz John po raz pierwszy
pomyślał, że może jednak coś go ominęło. Czy z jego winy również Nicka
coś omija?
Po południu zadzwoniła Ellie - jej głos brzmiał radośniej niż poprzednio.
- Witaj, John. Ktoś chce z tobą porozmawiać.
- Cześć, John - usłyszał w słuchawce głosik Nicka. - Przejedziemy się
kiedyś twoim czerwonym samochodem?
Z trudem powstrzymał wzruszenie i cicho odchrząknął. Zamienili parę
słów, a potem słuchawkę przejęła Ellie.
- Mama przyznała mi się, że powiedziała ci o przyjezdzie Malcolma. Już
wyjechał.
- To chyba porządny człowiek. Polubiłem go.
- Ja też go lubię, ale nie wyjdę za niego. On wie.
- To już coś...
- Tak, to już coś. Czy wiesz, że za tobą tęsknię?
- Ja też za tobą tęsknię, Ellie. Do zobaczenia...
Nabierał sił i czuł się coraz lepiej. Rano oparł się pokusie zadzwonienia
do szpitala i wybrał na spacer do parku. Po drodze zaszedł do Marion, lecz
jej nie zastał. Idąc, przez cały czas trzymał rękę w kieszeni marynarki,
dotykając palcami pudełeczka z pierścionkiem. Po południu przestudiował
kilka artykułów z pism medycznych. A wczesnym wieczorem rozległ się
dzwonek domofonu. Ellie!
Miała na sobie czarne spodnie i pulower. Nie była już tak blada jak
ostatnio. Na jej czole widniał tylko cienki plaster - siniak zniknął, rana
szybko się goiła.
RS
100
Przez te Mika dni prawie bez przerwy o niej myślał. A gdy wreszcie się
zjawiła, nie wiedział, jak się do niej odnosić. Wpuścił ją do środka i ruszyli
na górę.
- Kiedy wróciłaś?
- Dziś rano. Mama przyjechała po nas wczoraj i została na noc. Z
Nickiem jest o wiele lepiej, ale będzie potrzebował odpoczynku i ćwiczeń
fizycznych. Chciałby, żebyś go odwiedził. Jest trochę przygnębiony. A jak
ty się miewasz?
- Nudzę się. Nie mogę się już doczekać powrotu do pracy.
Siedzieli teraz obok siebie na bordowej kanapie w salonie. Obojgu im ta
zdawkowa wymiana zdań wydała się jakaś drętwa - jakby rozmawiało
dwoje obcych sobie ludzi.
- To niedorzeczne - prychnął John. - Chodz, przytulimy się. Przecież nie
tak dawno kochaliśmy się.
Roześmiała się i uścisnęła go. Pocałował ją w usta, przytulił policzek do
jej ciepłej twarzy. Czuł, jak jej ciało odpręża się w jego ramionach.
- Poczęstujesz mnie kawą? - zamruczała.
Gdy wrócił z kuchni, leżała wyciągnięta na kanapie. Usiadł na krześle
naprzeciwko niej, próbując zgadnąć, w jakim Ellie jest nastroju, czego chce.
Wyjęła z torby zdjęcie i podała mu je. Przedstawiało Nicka na tle
budynku college'u, a więc musiało zostać zrobione podczas zjazdu pisarzy.
- Może chciałbyś je zatrzymać? Wtedy wszystko było prostsze...
Popatrzył na uśmiechniętego od ucha do ucha chłopca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]