[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jeszcze tam jest, to trzeba ją wypędzić. Pokręconymi przez artretyzm palcami zaczęła wyciągać
klucz z kieszeni tak niezdarnie, że upadł z brzękiem u jej stóp.
Wstrzymała oddech. Czy on to usłyszał? Nie miała odwagi się obejrzeć. Odgłos kroków
umilkł zupełnie. Nie było słychać, aby ktoś wracał. Odczekała dziesięć minut, dziesięć długich
minut, starając się uspokoić bicie serca. Potem wolno, z bólem schyliła się i przesuwając ręką,
szukała klucza. Niewiele widziała w ciemności. Wyczuła pod palcami znajomy kształt
i odetchnęła z ulgą Właśnie zaczynała się prostować, gdy coś otarło się o jej plecy, coś
przerazliwie zimnego. Westchnęła głęboko, gdy to coś dotknęło jej skóry i wbiło się w ciało tak
mocno, tak szybko, że ledwie poczuła oślepiający ból i strumień ciepłej krwi, gdy niezgrabnie
opadła na kolana z wygiętą w łuk lewą ręką. Tracąc przytomność, w prawej dłoni zaciskała klucz
do pokoju.
40
O dziewiątej trzydzieści agent z kwatery FBI zadzwonił do domu Steve a, aby porozmawiać
z Taylorem.
Zdaje się, że coś mamy, Hughie powiedział.
Co takiego? zainteresował się Taylor.
Ten Arty... Mechanik... Arty Taggert.
No... niecierpliwie ponaglał go Hugh.
Był taki facet, znany jako Gus Taggert, zgarnięty za to, że kręcił się koło kapitanatu portu
jakieś dwanaście lat temu. Podejrzany w sprawie zaginięcia szesnastolatki, która uciekła z domu.
Nie mogliśmy się do niego przyczepić, ale wielu chłopaków uważało, że on jej coś zrobił. Był
przesłuchiwany również w sprawie zniknięcia innych młodych dziewczyn. Jego rysopis zgadza
się z tym, co dostaliśmy od was.
Dobra robota. Co jeszcze na niego masz?
Próbujemy sprawdzić, gdzie on mieszkał. Pracował w kilku miejscach w Nowym Jorku.
PompowaÅ‚ benzynÄ™ na West Side, sprzÄ…taÅ‚ stoliki w knajpie przy Ósmej Alei, zmywaÅ‚ naczynia
w barze Ostryga.
Skoncentrujcie się na jego miejscu zamieszkania, sprawdzcie, czy miał jakąś rodzinę
polecił Hugh i odłożył słuchawkę. Panie Peterson powiedział z wahaniem jest szansa, że
mamy nowy trop. Mechanik, który kręci się w barze Mill Tavern, prawdopodobnie był
podejrzany w paru przypadkach zniknięcia młodych dziewcząt jakieś dwanaście lat temu.
Nazywa siÄ™ Arty Taggert.
Mechanik. Steve podniósł głos. Mechanik!
Właśnie. Wiem, o czym pan myśli. Słaba to nadzieja, ale jeśli ktoś tego dnia naprawiał
koło przy samochodzie pańskiej żony, czy jest możliwe, że zapłaciła czekiem? Czy ma pan
zrealizowane czeki albo odcinki czekowe ze stycznia sprzed dwóch lat?
Tak. Zaraz poszukam.
Proszę pamiętać, że sprawdzamy jedynie wszystkie poszlaki, jakie mamy. Brak nam
jakiegokolwiek dowodu, jeśli chodzi o tego Arty ego, poza tym, że dawno temu był
przesłuchiwany.
Rozumiem. Steve podszedł do biurka.
Zadzwonił telefon. Roger Perry wykrzyczał do słuchawki wiadomość, że Glenda jest pewna,
iż mechanik A. R. Taggert to Foxy.
Hugh odłożył z trzaskiem słuchawkę i miał zamiar podnieść ją znowu, aby wykręcić numer
do Nowego Jorku, gdy telefon ponownie zadzwonił.
Tak rzucił niecierpliwie, ale po chwili wyraz jego twarzy uległ zmianie, stał się
nieprzenikniony. Co? Poczekaj... Powtórz jeszcze raz.
Steve widział, jak oczy Taylora zwężają się w szparki. Agent wyszarpnął z kieszeni pióro
i w tej samej chwili Steve podsunął mu notatnik. Nie zważając na to, że Hugh próbuje zasłonić
przed nim to, co pisze, Peterson wpatrywał się w kartkę notatnika, chłonąc kolejno zapisywane
słowa.
Dziękuję za pieniądze. Suma się zgadza. Dotrzymałeś obietnicy. Teraz ja dotrzymam
swojej. Neil i Sharon żyją. O jedenastej trzydzieści zginą w czasie eksplozji gdzieś w stanie
Nowy Jork. W gruzach pozostałych po wybuchu, możesz szukać ich ciał. Foxy .
Proszę powtórzyć jeszcze raz, abym mógł się upewnić, czy dobrze zapisałem polecił
Taylor. Po chwili dodał: Dziękuję. Zaraz się z panem skontaktujemy. Odłożył słuchawkę.
Kto odebrał telefon? zapytał Steve. Otępienie litościwie paraliżowało jego zdolność
myślenia i odczuwania strachu. Hugh odczekał prawie minutę, zanim udzielił odpowiedzi.
Przedsiębiorca pogrzebowy z Carley, który zajmował się pogrzebem pańskiej żony
odrzekł zmęczonym głosem.
Była dziewiąta trzydzieści pięć rano.
41
Gdyby ta stara wiedzma nie narobiła hałasu! Arty ociekał potem. Jego nowy, zielony garnitur
wydzielał teraz okropny zapach, taki jak zawsze po... To ona musiała bywać w tym pokoju, ona
przytaszczyła łóżko. To znaczy, że musiała mieć klucz. Gdyby jej nie usłyszał, weszłaby tam
teraz i znalazła ich. Byłoby dość czasu, aby sprowadzić fachowców do rozbrojenia bomby.
Szybko przeszedł przez stację pasażem wiodącym do Biltmore i wyprowadził samochód
z hotelowego garażu. Walizki i radio były już zapakowane. Ruszył trasą East Side do mostu
Triborough. To była najkrótsza droga na lotnisko LaGuardia. Szaleńczo próbował wydostać się
z Nowego Jorku. Samolot do Phoenix odlatywał o dziesiątej trzydzieści.
Przyjechał na parking, który opuścił zaledwie przed paroma godzinami. Tym razem
zaparkował volkswagena daleko od bramy wjazdowej, w rejonie gdzie parkowali pasażerowie
wahadłowca Eastern. Ten sektor był zawsze zatłoczony. Może upłynąć miesiąc, zanim ktoś
zauważy, że volkswagen stoi tu już od dawna. Numery silnika samochodu były spiłowane,
a tablice rejestracyjne niemożliwe do sprawdzenia. Zdjął je z jakiegoś wraka pięć lat temu.
Wyjął z bagażnika obydwie walizki, lekką z ubraniami i kasetami, ciężką z pieniędzmi, oraz
CB-radio w pudełku. Teraz już absolutnie nic nie łączyło go z tym pojazdem.
Szybkim krokiem doszedł do przystanku i wsiadł do autobusu. Pasażerowie spoglądali na
niego obojętnie. Wyczuwał, że uważają go za kogoś gorszego. Tylko dlatego, że nie był tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]