[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swojej siły, jak i tego, że mimowolnie może sprawić jej ból. Ale
ona nie miała żadnych zahamowań. Jej pieszczoty stawały się
coraz bardziej śmiałe.
- Musimy przestać - powiedział cichym, ochrypłym głosem. -
Nie mam żadnego zabezpieczenia, a na pewno go potrzebujemy.
- Chyba tak... bo ja niczego nie stosuję. I co teraz zrobimy?
Zastanowił się.
- A mogłabyś poczekać, aż wrócimy do hotelu i zrobimy to
prawidłowo?
- Prawidłowo? A teraz robiliśmy to źle? Może być jeszcze
lepiej? Tak jest dobrze - szepnęła, tuląc się w niego.
Dotyk jej ciała zelektryzował go. Jego ręce ponownie
rozpoczęły pieszczoty. Paige czuła narastające w niej pragnienie
spełnienia, zwiększone gorącymi pocałunkami, aż wreszcie
eksplodowała, krzycząc ze szczęścia. Rye dołączył do niej. Miał
wrażenie, że ta chwila trwa całą wieczność.
- To było lepsze niż czekoladka - szepnęła, dotykając ustami
jego szyi, kiedy podniecenie opadło.
- Kabina prysznicowa w klubie jest za mała dla dwojga. Mam
pomysł. Ubierzmy się i chodźmy do hotelu. Tam wykąpiemy się
razem.
- Jest tylko jeden mały kłopot. Nie mogę się ruszyć.
Roześmiał się.
- Mówię poważnie. Nie mogę poruszać nogami. Już chyba
nigdy nie będę chodzić.
Uniósł ją i postawił. Jęknęła, gdy dotknęła stopami podłogi.
Zachwiała się, ale po chwili zmusiła się do zrobienia paru
kroków. Szedł za nią, gotów podtrzymać ją w każdej chwili.
Gdy uniosła wzrok, zobaczyła ich sylwetki odbite w lustrze.
75
Chciałabym mieć takie zdjęcie, pomyślała nagle.
Rye objął ją i przytulił do siebie.
- Jesteś taka piękna - powiedział cicho.
Noc
była
bardzo
ciemna,
tylko
światło
księżyca
wychylającego się zza chmur wskazywało im drogę. Słowa były
niepotrzebne, chociaż Paige zastanawiała się przez cały czas,
kiedy mu powiedzieć, czego pragnie. Na razie cieszyła się, że
szli razem przez uśpione miasto. Gdy zbliżali się do hotelu,
ogarnęło ich uczucie oczekiwania. Rye odezwał się pierwszy.
- O czym myślisz? - zapytał.
- O tobie. W łóżku. W moich ramionach. Roześmiał się.
- A mówią, że tylko mężczyźni o tym myślą. Przebywanie z
tobą staje się niebezpieczne.
Przymknęła na chwilę oczy, by zebrać całą odwagę.
- Ciesz się tą chwilą. Czasami na człowieka spada
niespodziewana klęska.
- Zniosę wszystko, jeśli ty będziesz ze mną.
- Ale... wiesz... ja... nigdy dotąd. - Nie wiedziała, co powinna
powiedzieć.
Uśmiech powoli zniknął z jego twarzy. Zastąpiły go
zaskoczenie i niedowierzanie. Zatrzymał się.
- Chcesz powiedzieć...? Nie!
Paige czekała w napięciu. Rye zastanawiał się przez chwilę.
- Jak to jest możliwe, Paige? Masz dwadzieścia osiem lat.
Spotykałaś się z chłopakami i...
- Przecież to zupełnie nie ma znaczenia. Pomyślałam, że może
powinieneś o tym wiedzieć. Żeby ta chwila była dla mnie
niezapomniana.
- Chyba byłbym mniej zaskoczony, gdybyś uderzyła mnie w
głowę - rzekł w końcu.
W milczeniu doszli do hotelu i weszli do domku. Rye zapalił
światło i zajął się rozpalaniem ognia w kominku, wkładając w to
wiele niepotrzebnej energii. Paige czekała. W końcu postanowił
się odezwać.
76
[ Pobierz całość w formacie PDF ]