[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jestem udziałowcem w sieci domów towarowych, co oznacza, że ciągle potrzebuję
nowych kolekcji, które byłyby ekskluzywne i oryginalne. Miałabyś ochotę z nami
współpracować?
Serce zabiło mi mocniej. Chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam Patrykowi, że
bardzo chętnie znowu będę dla niego pracować. Wyjaśniłam, jaki rodzaj mody zamierzam
tworzyć. Mój przyjaciel od razu zaczął planować.
Jeśli wprowadzimy twoją morską kolekcję na rynek latem, mogłaby stać się hitem. Ale
czy zdążysz?
Naturalnie stwierdziłam optymistycznie. Wiesz przecież, że na Lecky Street
musieliśmy stworzyć nową serię zaledwie w ciągu tygodnia, więc mam wprawę.
Wtedy obydwoje byliśmy młodzi! Dzisiaj ja mam taki brzuch, że z trudem zawiązuję
sznurowadła w butach, a ty masz dziecko przy piersi.
Zaufaj mi. Dostarczę ci projekty, kroje i prototypy każdego modelu. A ty zajmiesz się
masową produkcją.
Patryk się zgodził. Byłam tak szczęśliwa, że mogłabym przenosić góry. Omówiliśmy
jeszcze szczegóły. Chciał jak najszybciej załatwić formalności.
Na kogo mam wypisać umowę? zapytał.
Co masz na myśli?
Nie mogę podpisać umowy z osobą prywatną, tylko z firmą. Jak nazywa się twoja
firma?
O tym jeszcze nie myślałam... odpowiedziałam i zaczęłam wodzić wzrokiem po
pokoju. Zatrzymałam się na łóżeczku, w którym Julia bawiła się pluszowym słoneczkiem. Po
chwili zastanowienia oznajmiłam: Julia. Firma nazywa się Moda Julia.
To chyba mi wystarczy. Diano, muszę jeszcze przekonać swoich wspólników, a do tego
będą mi potrzebne projekty. Powinnaś je zrobić jak najszybciej, najlepiej na wczoraj.
Jak za starych dobrych czasów powiedziałam i się roześmiałam. Patryk poganiacz
niewolników.
Patryk, który najlepiej płaci swoim niewolnikom. Nie rób ze mnie potwora.
Jest jeszcze jeden problem. Włoska poczta nie należy do najlepszych, a z sycylijską jest
jeszcze gorzej. Jeśli wysłałabym oryginalne projekty pocztą, to zapewne dotarłyby do ciebie po
kilku tygodniach.
Coś wymyślę. Jakaś przesyłka kurierska czy coś podobnego. Cieszę się, że znowu
razem będziemy robić interesy, Diano Sterling.
Diano di Lorenzo poprawiłam go i w tym samym momencie zobaczyłam w pokoju
Tancrediego.
Skończyliśmy rozmowę, a ja powoli odłożyłam słuchawkę.
Niestety nie zdawałam sobie sprawy, że moja decyzja wiązała się z ogromnymi
problemami. Nie wiedziałam, jak wytłumaczyć Tancrediemu, że nie będę pracować wyłącznie
dla swojej przyjemności, bo właśnie dostałam duże i profesjonalne zlecenie. Czy padrone
przyjmie do wiadomości, że jego żona, matka jego dziecka, będzie projektantką mody?
Potrzebowałam jego pozwolenia, aby założyć firmę, mimo że miała się składać tylko z dwóch
kobiet i niemowlęcia. Aby wdrożyć moje plany musiałam zatrudnić więcej pracowników, ale to
na razie zamierzałam zachować w tajemnicy. Jednak nie mieszkałam już w Londynie, tylko na
Sycylii, gdzie o wszystkim decydowali mężczyzni. Nie spodziewałam się spokojnej i pozytywnej
reakcji ze strony Tancrediego.
I nie pomyliłam się. Poprzednie wydarzenia były jedynie małymi sporami i doprowadzały
do pojedynczych wybuchów, ale teraz czekała mnie zacięta wojna. Nie dość, że Tancredi nie
zaaprobował moich planów, to jeszcze zbuntował przeciwko mnie swoich rodziców, a potem całą
rodzinę. %7ładne z nich nie rozumiało, o co mi chodzi, i dawali mi to odczuć. Nawet wtedy, gdy
poprosiłam o pomoc Felicję, ona także stanęła po stronie swojego brata.
Zdecydowałaś się zostać jego żoną, co już wtedy oznaczało, że podjęłaś bardzo ważną
decyzję powiedziała podczas naszej ostatniej rozmowy. Chciałaś zostać żoną Tancrediego di
Lorenzo, więc nie możesz z dnia na dzień stać się kimś innym: sklepikarką, projektantką,
kobietą, która będzie podróżować do Londynu i z powrotem.
A dlaczego nie? spytałam zaczepnie. Kto ustala reguły, jak ma wyglądać życie
żony?
To jest nasza tradycja odpowiedziała Felicja, która sama była niezależna. W tym
kraju to mężczyzni ustalają zasady.
Czy to nie jest okrutne? Czy nie jesteś przypadkiem jedną z tych, która powinna z tym
walczyć?
Nigdy z tym nie walczyłam. Po prostu chcę żyć w spokoju.
A ja potrzebuję pracy! Czy może być w tym coś złego?
Gdy wypowiadałam te słowa, w wyobrazni zobaczyłam Tancrediego stojącego w pełnym
słońcu, z flintą w ręku. Razem z innymi mężczyznami wybierał się na polowanie. Kobiety z
pewnej odległości obserwowały padrone. Wieczorem, już po polowaniu, przyrządzały potrawy z
przyniesionej przez mężczyzn zwierzyny. I tak toczyło się tutaj życie. Projektantka mody z
atelier w mieście, która przez telefon prowadziła interesy z Londynem, nie pasowała do tego
obrazka. Nie miałam wątpliwości, że ten cieszący się życiem Tancredi, którego poznałam w
Rzymie, tym razem zniknął na zawsze.
Wiedziałam, że jestem silna psychicznie, ale czy byłam na tyle wytrzymała, by znosić
niechęć Tancrediego przez dłuższy czas? Czy było warto? Czy mogłam to robić Julii? Czy praca
była dla mnie rzeczywiście tak ważna, że zaryzykowałabym swoje małżeństwo? W oczach
innych zapewne byłam osobą, która zniszczyła miłość, ale starałam się być rozsądna i
wyrozumiała. Jak miałam się sprzeciwić opinii, że wszystko, co robiłam, było złe? Brakowało mi
już siły do walki o swoje prawa. Podczas wspólnych posiłków siedziałam wśród ludzi, którzy
byli mną rozczarowani. Na szczęście miałam obok siebie Julię, która potrzebowała mojej miłości
i uwagi i była moim jedynym cichym sprzymierzeńcem. Miała dopiero rok. Może dobrze, że była
jeszcze taka mała, bo nie rozumiała kłótni swoich rodziców, które zdawały się nie mieć końca.
Tancredi chyba liczył na to, że wreszcie się poddam. Któregoś dnia ostrzegł, że wyrzuci
mnie z atelier. Na parę dni odłączył prąd, pokazując mi w ten sposób, kto tu rządzi. W końcu
zagroził, że odbierze mi Julię, jeśli nie ustąpię. Jego taktyka powoli zaczynała działać, bo
wahałam się, czy nie zrobić tego, co sobie życzył. Czułam, że nie mogę kontynuować tego
pojedynku. Mimo to trudno mi było zrezygnować z kolekcji, która miała trafić do sieci domów
towarowych. Może innym wydawało się to nieistotne i śmieszne, ale dla mnie to było porzucenie
marzeń, które pozwoliłyby mi poczuć się choć trochę niezależną.
Dzisiaj wiem, że gdybym wybrała spokojne życie u boku męża, a nie coś, co on nazywał
karierą, nigdy nie dowiedziałabym się o sprawie, którą Tancredi i jego rodzina skrzętnie przede
mną ukrywali.
Rozdział trzydziesty
Mimo zatargu z Tancredim i jego rodziną zaczęłam pracować nad kolekcją. Po śniadaniu
razem z Julią jechałyśmy do miasta. Kładłam ją do łóżeczka i jej śpiewałam, żeby zasnęła.
Mogłam wtedy zająć się pracą. Rysowałam, poprawiałam projekty, niektóre odrzucałam,
wypróbowywałam różne kolory i materiały. Wokół mnie było pełno kartek, jakbym chciała się
nimi osłonić przed złymi emocjami ze strony rodziny. Podczas pracy czułam się bardzo
szczęśliwa.
Dziwne, że do tej pory Tancredi nie próbował przerwać mojej współpracy z Ninettą.
Codziennie razem omawiałyśmy projekty i je wdrażałyśmy. Modele, które były gotowe do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]