[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczy. Z bliska Richard był jeszcze bardziej olśniewający. - Nosisz szkła kontaktowe?
- Oczywiście, \e noszę. Byłbym bez nich ślepy jak kret.
. - Jak to mo\liwe w takim razie, \e nie poznałeś Susan? - Meredith przypomniała sobie o swojej złości.
- Przecie\ spędziliście obok siebie dobrych parę lat.
- Ostatnio widziałem ją podczas Bo\ego Narodzenia w F oxglove, osiem lat temu - odpowiedział. -
Była wtedy chuda jak szczapa i miała wypłowiałe rudoblond włosy bez \adnego połysku.
- Wreszcie udało mi się wybić jej z głowy tlenienie włosów.
- To ona naprawdę ma tilie piękne włosy? - Richard a\ otworzył szerzej oczy ze zdumienia. - Po co je
w takim razie, na miłość boską, farbowała?
- To dłu\sza historia. - Meredith westchnęła i ujęła brata pod ramię. - Opowiem ci ją przy herbacie.
- Jeśli to będzie Earl Grey i do tego parę kropel co najmniej dwudziestoprocentowego alkoholu, proszę
bardzo, mogę wysłuchać nawet najdłu\szej historii.
Meredith była gotowa nie tylko pozwolić Richardowi na wzmocnienie swojej herbaty, ale nawet zrobić to
samo re swoją. Była gotowa na wsrelkie ofiary,
jakich wymagać mogÅ‚a realizacja jej planu. Richard· musi zrozumieć, \e Susan jest kobietÄ… stworz~nÄ…
dla niego.
Kiedy znalezli się w kuchni, przyjrzała się uwa\nie Richardowi, wieszającemu w skupieniu
marynarkę na oparciu krzesła. Zastanawiała się, co się właściwie stało z gapowatym, zamkniętym w
sobie chłopcem, którego pamiętała z dzieciństwa. Miała wielką ochotę podejść do niego, chwycić go
oburącz za koszulę i powiedzieć: "N o dobrze, przystojniaczku, mów, co właściwie zrobiłeś z moim
bratem?" Zamiast tego nastawiła czajnik i usia~a przy stole.
- Jaki miałeś lot?
- Nie najgorszy - odpowiedział. Sięgnął do kiesze-
ni po fajkę. - Mogę zapalić? - spytał.
- Proszę bardzo. - Podała mu popielniczj(ę. - Naprawdę chcę, \ebyś się tu poczuł jak Y'I domu.
Uniósł lekko brwi, o ton ciemniejsze ni\ włosy.
W jego zaskoczeniu było coś, co przypomqiało jej dawnego, zamkniętego w sobie, nieufnego
Richarda. Przez całe dzieciństwo zachowywał się tak, jakby w ka\dej chwili spodziewał się ciosu.
ZresztÄ…, biorÄ…c pod uwagÄ™ jego nieustanne, mniej lub bardziej dobrowolne przenosiny od ojca do
matki, od matki do babki i z powrotem do ojca, nie było w tym nic dziwnego. Kiedy się wiedziało coś
o piekle, w jakim spędził dzieciństwo, naprawdę łatwiej było go zrozumieć.
- Dziękuję ci, Meredith. - Richard zaczął spokojnie nabijać fajkę. - Zrobię, co będę mógł.
Zawsze się starał. To było coś, czego Meredith nienawidziła w nim, gdy byli dziećmi. Dopiero
pózniej Susan jej wytłumaczyła, \e zachowanie Richarda płynęło z panicznego lęku pr\ed tym, \e
kolejny raz popełni jakiś błąd i znów zostanie odesłany dalej~
Zresztą niezale\nie od tego, jak się starał, koniec i tak był zawsze taki sam.
On jest potwornie nieszczęśliwy. Czuje się niepotrzebny i niekochany, tłumaczyła jej Susano A
potem wybuchnęła rozpaczliwym szlochem. Meredith, która nigdy wcześniej nie przypuszczała, \ejej
kuzynkamoze się rozpłakać, przestraszyła się i pobiegła po matkę.
- Zdaje się, \e świetnie sobie radzicie. Wspaniały dom, cudowne konie. Widzę, \e marzenia się
speÅ‚niajÄ…· .
- Oczywiście - odparła, zdejmując czajnik z kuchenki. - Jeśli tylko się im w tym pomaga.
Wrzuciła do czajniczka dwie torebki herbaty, zalała wodą i nakryła uszytym przez Cąnsuellę
watowanym pokrowcem. Odwróciła się i patrzyła, jak Richard zapala fajkę. Jego delikatne, smukłe
palce z krótko obciętymi paznokciami były precyzyjne i pewne. Na lewej ręce miał sygnet, który
dostał od ojca na dwudzieste pierwsze urodziny.
- Cieszę się, \e ci go oddała - powiedziała, ustawiając czajniczek i cukiernicę na stole. - Wyglądała
mi na takÄ…, co to za bardzo przywiÄ…zuje siÄ™ do cudzych rreczy.
Richard omal nie wypuścił fajki z ust. Meredith po\ałowała, \e w porę nie ugryzła się w język.
- Skąd wiesz o moim pierścionku? - zapytał, powtórnie unosząc brwi. ,
- Luke, Susan i ja byliśmy w ubiegłym roku na wyścigach w Epsom. - Meredith zdjęła pokrowiec i
wlała herbatę do fili\anek. - Widziałam lady Alfredę z twoim sygnetem, zawieszonym na łańcuszku
na szyi. Miałam wtedy ochotę udusić ją tym łańcuszkiem.
. Skłamała. To Susan chciała udusić narzeczoną Richarda. Dopóki 'nie przyjrzała się jej uwa\nie
przeZ lornetkę. Potem spojrzała ze smutną miną na Meredith.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]