[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czasu by ponad armią i flotą spełniając funkcje służby specjalnej działającej na szczególnych
prawach.
Każdy Strumień Czasu, zrzeszony w Konfederacji, posiadał niezależne prawo i armię. Każdy z
nich był jakby oddzielną planetą ze swoją historię, zwyczajami i tradycjami. Tego typu sytuacje
wymagały dość znaczne elastyczności wszystkich przepisów, W Straży czasu także istniała
policja . Była ona odpowiedzialna za międzyliniowy transport i ruch, pilnując, aby
niedopatrzenia i niedbalstwo mieszkańców jednego Strumienia nie przyniosło szkody innym.
Strażnicy Czasu znajdowali się oczywiście we wszystkich placówkach dyplomatycznych
Taladoru ,oraz zajmowali się wywiadem. Strażnicy mogli znajdować się w każdej znanej części
Wszechświata robiąc dosłownie wszystko. Byli naprawdę elitą i nie każdy miał predyspozycje,
aby móc zostać przyjętym. W pewnym memencie nawet zacząłem wątpić, czy dostąpię owego
zaszczytu
Nie wszyscy moi nauczyciele byli maszynami. Przez te niekończące się godziny, dni i noce
miałem okazję spotkać taką masę najprzeróżniejszych ludzi. Wkrótce zacząłem podejrzewać te
niektórzy nich są bardzo ważnymi osobistościami.
Do mojej głowy wpakowano już ogromną wiedzę i wszystko wskazywało na to, że szkolenie
zmierza ku końcowi.
Minęło sześć tygodni od chwili, gdy oddzielono mnie od Jany, i zostawiono na pastwę
nauczycieli i maszyn uczących . Wówczas w moim mózgu panował paskudny chaos. Czułem
się tak jakby moja pamięć była rozszczepiona na szereg pojedynczych wydarzeń i faktów..
Pewnego dnia doczekałem się wreszcie odmiany bezpośrednio po śniadaniu miałem udać
się do siedziby rządu.
Zespół budynków rządowych okazał się być miastem w mieście, był to bowiem kompleks
zabudowań przewyższający swą wielkością nawet Port Jaftę .
Przy wejściu czekał mnie oficer tutejszej floty admirał, sądząc po mundurze. Przeprowadził
mnie przez ten labirynt zaprojektowany zapewne przez na mój gust - obłąkanego architekta
zazdrosnego o ziemski Pentagon, doprowadzając mnie do kogoś wyższego rangę, ten zaś z
kolei przedstawił mnie Szefowi Połączonych Sztabów, a on nabrał mnie do jeszcze
ważniejszego dostojnika.
Sztafeta ta zakończyła się w gigantycznej poczekalni rozmiarami przypominającą boisko do
piłki nożnej. Ciekawiło mnie jak długo będzie trwała jeszcze ta eskalacja ważności . To był
jednak koniec, jeszcze chwila i znajdowałem się w samym sercu sancrum sanctorum .
Ujrzałem biurko, a za nim siwowłosego faceta obrzucającego zimnym spojrzeniem siedzącą po
drugiej stronie dziewczynę. Jane !!! W jej wyglądzie było coś dziwnego co powstrzymało mnie
od wydania okrzyku radości i wzięcia jej natychmiast w objęcia.
Pełniąca, honory gospodarza domu Jena powiedziała :
Duncan, pozwól że ci przedstawię Taslossa Visa ze strumienia Oulry, Przewodniczącego
Parlamentu .
Moje uszanowanie panu odparłem kłaniając się mam nadzieję z godnością .
Owszem miałem prawo grać przybyłego z prowincji ciemniaka, ale nie byłem na tyle
niewykształcony, by nie słyszeć o Parlamencie .
- To chyba ja powinienem oddać panu honory. Proszę siadać! - Tasloss mówił po angielsku ze
specyficznym akcentem . Można było wyczuć , że nauczył się tego języka niedawno , kto wie
czy nie dzisiejszego ranka.
Dziękuję.
- Strażnik Dougwaiz zreferowała mi okoliczności w jakich opuścił pan Europo-Amerykę.
Od tego czasu sprawą tą zajmują się dziesiątki ludzi i komputerów. Będę mówił otwarcie
zdziwiłbym się, gdyby powodem pańskiego przybycia było to co słyszałem
- Proszę?
- Niech pan spojrzy na ten problem z naszej strony, panie Mc Elroy ! Urodził się pan i wychował
w Strumieniu Czasu nie posiadającym żadnych możliwości podróżowania do innych
Wszechświatów. Jeszcze dwa miesiące temu nic nie wiedział pan o Taladorze, ani o Dalgirach.
Mimo tego pewnej nocy, gdy przypadkowo przebywał pan w towarzystwie jednego z agentów
Taladoru pracującego w pańskim świecie został pan zaatakowany. przez przybywającą z
przyszłości grupę Dalgirów. Jakie jest prawdopodobieństwo przypadkowego zbiegu tych
wydarzeń ?
Niezbyt wielkie, proszę pana odparłem prawie szeptem.
Tasloss spojrzał na mnie uważnie z wyrazem twarzy, który zapewne miał wyrażać zdumienie.
Niezbyt wielkie? Ten pomysł jest absurdalny! Taki zbieg okoliczności jest teoretycznie
niemożliwy! Uwierzyć w pańską historię, to wierzyć, te wasz słoń może fruwać. Dużo bardziej
wiarygodne wydaje się inne wyjaśnienie tych wypadków, wszystko to jest mianowicie wynikiem
spisku zaaranżowanego przez Dalgirów. Być może celem tych działań było umieszczenie
szpiega na naszym obszarze,
Serce podeszło mi do gardła. Szpiega? Ja?
Czemu nie? W ciągu tych kilku tygodni, dowiedzieliśmy się o panu sporo interesujących
rzeczy. Wiemy na przykład, że pana rodzice przywiezli pana ze szpitala do domu o tydzień
pózniej niż dzieje się to zazwyczaj. Mam nadzieję, że to na skutek komplikacji po porodzie.
Wiemy także o tym niemiłym dniu w trzeciej klasie, gdy nasikał pan w majtki. Mogę też podać
panu nazwisko nauczycielki, która uczyła pana angielskiego, kiedy miał pan czternaście lat.
Przełknąłem ślinę.
Jakkolwiek kłóci się to z moim poczuciem rozsądku i logiki, jestem zmuszony stwierdzić te
jednak jest pan tym, za kogo się podaje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]