[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przykre doświadczenie życiowe podpowiadało jej, że nic nie trwa wiecznie: związki,
rodziny, obietnice. Prędzej czy pózniej to wszystko się rozpada, pozostawiając po sobie
smutek i rozczarowanie.
Lepiej nie angażować się w nic takiego, lepiej nie liczyć na pomoc drugiej osoby. W ten
sposób można uniknąć odtrącenia, zranienia. Ale chociaż tak bardzo walczyła o swą
niezależność, ciągle nie była naprawdę szczęśliwa.
Zauważyła, że Sam sięgnął po puszkę z kawą. Ułamek sekundy pózniej spojrzał na nią i
wyjął z szafki pudełko z herbatą. Najwyrazniej przypomniał sobie, że teraz, nawet o tak
póznej porze, Kirstin nie znosi aromatu kawy.
W salonie już powinno być ciepło. A może wolisz zostać tutaj?
Mimo że silił się na obojętny ton, wyczuła, że wszystko się w nim gotuje. Jeśli będą
siedzieli tu, przy stole, odległość między nimi będzie niebezpiecznie mała. Tam, w salonie,
będzie można przynajmniej się od siebie odsunąć.
Tam będzie nam wygodniej uznała.
Oby tylko nie odgadł, że ona również wszystkie nerwy ma napięte do ostateczności. Jakie
to głupie! Dlaczego tak się denerwuje w jego obecności? Przecież to jest ten sam mężczyzna,
z którym spędziła najpiękniejsze dwa dni swego życia i który od tej pory troskliwie opiekuje
się nią każdego poranka. Mimo to ma wrażenie, że ciągle zna go zbyt powierzchownie.
W końcu usiedli, każde w innym końcu kanapy, i w milczeniu czekali, aż któreś odważy
się zacząć tę rozmowę. Pierwszy odezwał się Sam.
Wiem, że to bardzo pózna pora na zadawanie kłopotliwych pytań, ale chciałbym w
końcu poznać twoje zamiary.
Mówił cicho i spokojnie, czemu zdecydowanie przeczyły napięte do ostateczności
mięśnie twarzy.
Moje zamiary? Nie bardzo rozumiała, o co mu chodzi. Jego pytanie zabrzmiało
niemal tak, jakby był dziewiętnastowiecznym ojcem, który wypytuje kandydata do ręki
swojej ukochanej jedynaczki.
Owszem. Twoje intencje wyjaśnił szorstkim tonem.
Jak długo jeszcze masz zamiar tak się zachowywać? Nie chcesz się do mnie
wprowadzić, żebym mógł ci pomagać. Aktualnie wolno mi tylko trzymać ci głowę, kiedy
wymiotujesz. Nikomu nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży, nawet Cassie i Naomi, swoim
najserdeczniejszym przyjaciółkom. Więc i one nie mogą ci pomóc.
Zrobił gest w jej stronę, który wyrażał dezaprobatę dla tego, co ma przed oczami.
Nie zauważyłaś, że chudniesz? Teraz już był zły.
Najmniejszy podmuch wiatru mógłby cię przewrócić. Kiedy wreszcie przyznasz, że
nawet ktoś tak niezależny jak ty sam sobie nie poradzi? %7łe potrzebujesz czyjejś pomocy?
Nie potrzebuję niczyjej pomocy odparła urażona. A już na pewno nie wtedy, kiedy
skończą się te przeklęte poranne mdłości. Jeszcze tylko kilka tygodni, a zacznę pęcznieć jak
balon. Mam mnóstwo czasu, żeby przybrać na wadze.
Obrzucił ją gniewnym spojrzeniem. Był wyraznie niezadowolony, a jednocześnie nie
ukrywał bezradności wobec jej uporu.
Wytłumacz mi wobec tego, dlaczego nikomu jeszcze nie powiedziałaś o dziecku?
Zaatakował od innej strony. Wydawało mi się, że bardzo się przyjaznisz z Cassie i Naomi.
Dlaczego robisz przed nimi taką tajemnicę z tego, że jesteś w ciąży, jeśli one dzielą się z tobą
każdym najdrobniejszym szczegółem?
Bo... chciałam sama poupajać się tym wyjątkowym dla mnie wydarzeniem.
Słaby argument. To samo pytanie nie dawało jej spokoju poprzedniej nocy. Jej odpowiedz
w dużej mierze była bardzo szczera, ale jednocześnie wstrząsnęło nią odkrycie, że istotną rolę
w jej pragnieniu zachowania tajemnicy odgrywa zwyczajny wstyd.
Cassie i Naomi mogą się chwalić tym, że są w ciąży. Obydwie są zamężne i wszyscy bez
wyjątku z nieukrywaną radością zaakceptują ten fakt.
Ona jest w zupełnie innej sytuacji. Reakcje otoczenia na wieść o jej ciąży mogą być
różne. Wprawdzie przez ostatnie sto lat obyczaje uległy znacznemu złagodzeniu, ale ciąża
pozamałżeńska nadal budzi ostre kontrowersje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]