[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pończochach i sandałach na bardzo wysokich obcasach były długie i
kształtne.
W jej uszach migotały długie, złote kolczyki, szyję otaczał długi
koronkowy szal.
Kurczę, pomyślał w duchu Tyler. Coś jest ze mną nie tak. Nie
widziałem nawet jej twarzy, a tak na mnie podziałała. Czemu
wczoraj wieczorem moje libido nie było tak rozbudzone?
- O Boże -jęknął, kiedy kobieta odwróciła się i zobaczył jej
twarz. To Kylie Rainwood.
- Tato, co z to... - O, jest Kylie! Czy nie wygląda pięknie?
Zdaniem Tylera wyglądała niesamowicie. Czy to eleganckie, pełne
seksu i kobiecości stworzenie jest tą samą osobą, która spędza całe
dnie w kurzu i smrodzie? Tak, jego hormony rozpoznały ją od razu. A
one nigdy się nie mylą.
Kiedy już poznał ludzi, z którymi pracowała jego córka i
wysłuchał z dumą ich nad nią zachwytów, a Amy na chwilę zostawiła
go samego, mógł skorzystać z okazji i poszukać kobiety, która
zrobiła na nim takie wrażenie.
Znalazł ją tam, gdzie właściwie mógł się spodziewać - na tarasie z
widokiem na rozległą dolinę. Była sama.
Kiedy stanął obok niej, spojrzała na niego przez ramię. Przez
nagie ramię.
- Nie byłaś zdziwiona - zauważył.
- %7łe tu jesteś? Nie. Amy mówiła mi, że ma zamiar cię... zaprosić.
- Chciałaś powiedzieć: tak długo wiercić mi dziurę w brzuchu,
aż się zgodzę tu przyjść?
- Chyba rzeczywiście wspomniała coś o namowach - przyznała z
uśmiechem Kylie.
Jeszcze nigdy w życiu nie spotkał tak niesamowitej, wyjątkowej
kobiety. Nawet ten uśmiech, uprzejmy, swobodny uśmiech
opanowanej, spokojnej kobiety nie był w stanie ukryć jej
temperamentu. I choć osoba w takiej seksownej sukni była bardziej
w jego typie, przyznać musiał, że tę akurat wolałby oglądać w jej
36
RS
naturalnym środowisku. Poskramiającą ogromnego, dzikiego Jeta na
przykład.
- Ty może nie byłaś zaskoczona, ale ja tak. Wyglądasz. .. - Z
braku właściwych słów rozłożył tylko ręce.
- Wiem. - Kylie wzruszyła ramionami. - Sama czuję się co
najmniej głupio.
- Nie, nie - zaprotestował natychmiast Tyler. - Wyglądasz
cudownie. Lepiej niż wspaniale. Tak zupełnie... inaczej.
- Moje stopy cały czas mi o tym przypominają. -Kylie zaśmiała
się, lecz widać było, że słowa Tylera sprawiły jej przyjemność.
- Więc czemu tu jesteś?
- Wierzę w to, co ci ludzie robią.
- W opiekę nad członkami młodzieżowych gangów? Kylie
skinęła głową.
- Nie można próbować takich grup rozbijać, nie dając tym
dzieciakom żadnej alternatywy.
- Jakiegoś wyjścia - dodał Tyler, cytując Amy.
- Właśnie. A pozostając w tym samym środowisku, wśród tych
samych ludzi, taki dzieciak nie ma żadnych szans. Ten program ma
im pomóc w znalezieniu nowej drogi życia.
- A więc to ty zaraziłaś tym Amy?
- Zaraziłam? Tak jak miłością do koni?
- Nie miałem na myśli niczego złego. Po prostu nigdy nie
widziałem jej tak pochłoniętej jakąś sprawą.
- Ma do tego powody.
- A konkretnie?
- Ją o to spytaj.
- Pytałem, ale mam wrażenie, że Amy nie mówi mi wszystkiego.
- Tyler zmrużył oczy. - Jedyną osobą, której ostatnio się zwierza,
jesteś ty.
Kylie odwróciła się ku niemu i oparła o poręcz.
- A ty masz z tego powodu do mnie... żal? Rozmawiali już o tym
tamtego dnia w stajni, ale tym razem było inaczej. Kylie przyglądała
mu się z czymś więcej niż tylko z uprzejmym zainteresowaniem.
37
RS
- Próbowałem - przyznał z nieśmiałym uśmiechem, - ale nie
można mieć żalu do kogoś takiego jak ty.
- Teraz odwrócił wzrok i z udawanym zainteresowaniem
przyglądał się poręczy. - Od dawna nikomu nie powiedziałem o sobie
tyle co tobie.
Kylie odpowiedziała mu dopiero po chwili. Cicho i delikatnie.
- O pewnych sprawach trudno jest mówić. Ale czasami trzeba.
To przynosi ulgę.
Tyler spojrzał na nią zaskoczony.
- Tak właśnie było.
- Kobiety od dawna o tym wiedzą. - Wzruszyła ramionami. -
Szkoda tylko, że z tego powodu mężczyzni uważają nas za plotkary.
Tyler nie miał na to odpowiedzi, wybrał więc milczenie.
Wsłuchując się w dobiegającą z wnętrza muzykę, po prostu patrzył
na Kylie. Wyglądała tak kusząco, że miał ochotę jej dotknąć. W
odróżnieniu jednak od dziewczyny ubranej w dżinsy, wydawała się
zupełnie nieosiągalna.
- Wyglądasz tak, jakbyś czuła się tu jak u siebie - rzekł prawie
szeptem. - Wśród tej całej towarzyskiej śmietanki... tych... tych...
- Właścicieli świata? - dokończyła, unosząc wysoko głowę.
Była w tym tak podobna do wielu z obecnych na imprezie gości, że
Tyler nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Znowu! Amy miała
rację. Już od bardzo, bardzo dawna tak szczerze się nie śmiał.
- Moja matka byłaby zachwycona, słysząc twoje słowa - odparła
Kylie z uśmiechem, wywołanym raczej jego reakcją niż własną
obserwacją. - Tylko Bóg wie, jak długo mnie męczyła
przypominaniem, kim jestem.
- Naprawdę?
- Rainwoodowie, moja droga... - Głowa Kylie znów
powędrowała wysoko w górę mają wysoką pozycję społeczną.
Powinnaś się do niej dostosować. Jeśli już musisz jezdzić konno, to
rób to w odpowiednim, angielskim stylu, w bryczesach i
wyglansowanych butach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]