[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak ty byś się poczuła?
- Nie wiedziałam, że to robiłeś! krzyknęłam. Myślałam, że robisz sobie ze mnie żarty!
- Dlatego właśnie powiedział James byłem zły. Nawet nie chciałaś dać mi szansy.
Wiem, że nie powinnam była czuć się winna to nie moja wina, że wcześniej był takim
palantem, że teraz mu nie ufałam lecz mimo wszystko w moim brzuchu rodziła się
niezaprzeczalna bańka niepokoju. Na czubku języka miałam przeprosiny, ale James mnie
powstrzymał.
- Nie powiedział, kręcąc głową. Teraz to już mało istotne. Miałaś wszelkie prawo,
żeby mi nie ufać, a ja& cóż, mam szybki zapalnik, a ty jesteś na niego szczególnie czułym
miejscem. To nie twoja wina, tylko moja. Wydaje mi się, że w końcu do ciebie dotarłem.
30
- Ta mruknęłam, nie całkiem myśląc o tym, co mówiłam w porę, żebym wrzuciła cię
pod autobus z Amosem. Po prostu uroczo, co?
Słowo Amos" było jak guzik, którego nie powinno się naciskać. Nagle zmieniła się
atmosfera w pokoju, w powietrze wstąpiło nowe napięcie. Spojrzałam szybko na Jamesa,
patrząc, jak jego twarz robi się beznamiętna, a oczy pociemniały. Niemal głośno jęknęłam.
Wiedziałam, że w to nie uwierzy, ale byłam pewna, że obawiałam się usłyszenia imienia
Amosa tak mocno, jak James. Bo jak się okazuje, w ostatnich dniach Amos to najwyrazniej
drażliwy temat dla większości z nas. Serio, kto by pomyślał?
Psh.
Jak mogłam& jak mogłam mu to wytłumaczyć? Amosa, mam na myśli? Nawet sama nie
rozumiałam, co czułam. Ale musiałam coś powiedzieć. Musiałam odgonić ten wyraz z twarzy
Jamesa. Poszukałam czegoś, czegokolwiek.
- Nie& nigdy nie chciałam cię zranić powiedziałam delikatnie, stwierdzając, że nawet
jeśli nie potrafiłam wyjaśnić moich uczuć, to mogłam się upewnić, że przynajmniej James o
tym wie. Podniosłam się powoli z łóżka, patrząc na niego ostrożnie. Wiesz, że wtedy o tym
nie wiedziałam, prawda? Nie wspominałabym& nie wspominałabym o nim, gdybym myślała,
że&
- Wiem wtrącił James, kręcąc głową. Westchnął głośno, znowu przeczesując ręką
włosy, kiedy nagle odwrócił się ode mnie. Wiem, że nie zrobiłabyś tego. Ale nie całkiem o
to tutaj chodzi, co? Przecież nie powstrzymałoby cię to od podkochiwania się w nim. Nie
powstrzymałoby cię to od zgody, kiedy zaprosił cię do Hogsmeade. To nie& nie zrobiłoby
żadnej różnicy.
- To nie dokładnie&
- Dokładnie tak jest! warknął James, odwracając się do mnie gwałtownie. Podszedł o
kilka kroków do przodu, przemierzając większość dystansu między nami. Spiorunował mnie
wzrokiem. Nie musisz tego dla mnie upiększać, dobra? Rozumiem. Byłem tam, pamiętasz?
Widziałem cię po tym, jak ten dupek cię zaprosił. Gdybyś błyszczała jeszcze jaśniej, to
rozjaśniłabyś cały cholerny zamek.
- To niesprawiedliwe zaprotestowałam, mrużąc oczy. To niesprawiedliwe, James. Nie
mów tego w taki sposób.
James spojrzał na mnie gniewnie. Cóż, tak właśnie było. Chcesz, żebym kłamał?
- No czemu nie? spytałam gniewnie, piorunując go wzrokiem. Wtedy tak zrobiłeś,
prawda? Okłamałeś mnie, tak jak kłamałeś za każdym razem przedtem i za każdym razem
potem! Cały czas mnie okłamywałeś czemu masz teraz przestawać?
- Bo już nie mogę cię okłamywać! krzyknął James, podnosząc ręce we frustracji.
Patrzyłam na niego zaskoczona, że jego głos przybrał nowy rodzaj desperacji. Ponownie
westchnął głośno, a jego twarz złagodniała, kiedy złość zdawała się go opuścić. Spojrzał na
31
mnie błagalnie. Nie rozumiesz tego? zapytał cicho. O to właśnie chodzi, Lil. Nie mogę&
już nie zamierzam siedzieć bezczynnie i liczyć na to, że pewnego dnia zobaczysz to, co masz
tuż pod nosem! Jeżeli ktoś ma zadziałać, to niech to szlag, zrobię to ja i nie obchodzi mnie już
czy nie chcesz tego słyszeć, bo ostatecznie będzie za pózno, a wtedy gdzie będziemy? Nie
będę& nie mogę już tego wszystkiego znieść. Tego jest zbyt wiele.
- Przepraszam szepnęłam.
- Nie rozkazał James przepraszaj. Czy już ci tego nie powiedziałem?
- Tak, ale&
- Bądz zła powiedział, mrużąc nieznacznie oczy. Bądz zła, zdezorientowana albo
cholernie obojętna, jeśli musisz, ale na miłość boską nie żałuj. Nie mogę tego przyjąć, nie od
ciebie. Przepraszam oznacza, że wszystko jest postanowione. Przepraszam oznacza, że on
wygrywa i to koniec, a bez względu na to czy chcesz to usłyszeć, czy nie, to nie jestem jeszcze
gotów się poddać!
Serce obijało się, jak szalone o moją pierś w nierównym tempie, kiedy wpatrywałam się
w milczeniu w Jamesa. Przełknęłam ciężko ślinę, próbując wymyślić, co mogłabym na to
odpowiedzieć, ale James nie dał mi na to wielkiej szansy. Zbliżył się, teraz pozostawiając
między nami mało miejsca. Ani razu nie odwrócił ode mnie wzroku.
- Powiedz mi, Lily szepnął twardym głosem, ale również trochę zdesperowanym.
Chwycił mnie za ramiona, przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Powiedz mi, że nie
oszalałem. Powiedz mi, że coś tutaj jest, że nie chwytam się powietrza. Po prostu mi
powiedz& powiedz, czy jest jakakolwiek szansa, dobrze? Powiedz mi, że to jeszcze nie
koniec.
Powiedz mi, że to jeszcze nie koniec.
Chciałam mu powiedzieć.
Och, kochany Merlinie, tak bardzo chciałam mu powiedzieć.
Patrzył na mnie tak przeszywająco, desperacja jego prośby mieszała się z gniewem oraz
szaleństwem tej chwili i przysięgam, że nigdy nie byłam bardziej pewna, że podoba mi się ten
głupi idiota. Nigdy bardziej nie chciałam się na niego rzucić. Bo on& on&
Bo istniała szansa a nawet ogromna szansa i niech to szlag, czy naprawdę mógł mi
mieć za złe, że wtedy to akceptowałam?
To nie był koniec. Na pewno nie.
Mogłam mu to wszystko powiedzieć. Mogłam powiedzieć to wszystko, a nawet więcej
niż pozwoliłyby mi moje głupie usta. Słowa miałam na czubku języka. Nareszcie miałam
wszystko powiedzieć. Ale gdy tylko pierwsze słowo jego imię opuściło moje usta, James
przerwał mi, zatrzymując moje deklaracje, zanim jeszcze się zaczęły.
32
- James&
- Nie powiedział, potrząsając mocno głową. Nic nie mów. Chcę tylko& na Merlina,
dlaczego w ogóle lubisz tego dupka? zapytał nagle, powracając do wściekłego
rozdrażnienia. Oderwał ode mnie ręce i zaczął chodzić w tę i z powrotem. Szczerze, co wy
w ogóle macie wspólnego, Lily? Co? To po prostu głupie on jest głupi. Nie jest dla ciebie
wystarczająco dobry. I nie mówię, że ja jestem, ale& ale jestem lepszy od niego! A ty możesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]