[ Pobierz całość w formacie PDF ]
emeryturę. Jest coś, o czym przekonałam się bardzo dawno temu, kiedy byłam
młodą dziewczyną, a co tak jest pewne jak amen w pacierzu. Dlatego
kaznodzieja Clough nie jest żadnym wyjątkiem i dotyczy go to w takim samym
stopniu jak pierwszego lepszego mężczyznę, którego spotkasz w drodze do mia-
sta. Kiedy mężczyznę zaswędzi i kiedy ma ochotę trochę się pogimnastykować,'
dopnie swego, żeby musiał przechodzić przez nie wiem ile strumieni i przełazić
przez nie wiem ile płotów. A nawet jak przemoczy buty i roze-
drze o drut kolczasty spodnie na siedzeniu, nie zatrzyma się, dopóki nie zajdzie
tam, gdzie 'miałby ochotę odprawić swoje ćwiczenia gimnastyczne. Kiedy
mężczyznę złapie taka gorączka, zachowuje się jak stary kocur w pogoni za
kotką i jedyny sposób, żeby go zatrzymać, to wpakować mu kilka kulek z
odległości siedmiu stóp. Ale wcale nie jest powiedziane, że jeszcze wtedy nie
będzie próbował zakraść się przez okno do twojego pokoju. Mówię ci, że nic na
świecie nie dorówna sile woli mężczyzny, kiedy go zaswędzi. Jak będziesz
starsza, kochaneczko, sama to zrozumiesz.
Jenny umilkła na chwilę i uśmiechnęła się do swoich myśli.
Ale kaznodzieja Clough! W głowie mi się to nie mieści! Ta mała chuda
pokraka! Nie dalej jak wczoraj był tu u mnie w domu, taki świątobliwy, że aż
strach i żądał, żebym ci wymówiła mieszkanie. A jak go dzisiaj zaswędzi- ło,
zwabił cię do motelu, żeby się trochę po- gimnastykować. Jedno jest pewne.
Jeżeli przyjdzie tu do mnie, tak mu nagadam, że długo będzie pamiętał. Powiem
mu kilka słów, od których poskręcają mu się włosy w uszach.
Betty ukryła twarz w dłoniach.
Ale to już nic nie pomoże powiedziała z rozpaczą. Nie wiem, co ze
mną będzie. Tak się strasznie ośmieszyłam! Nie mogę zrozumieć, jak mogłam
być taka głupia. Jestem taka nieszczęśliwa i tak się wstydzę, że nie
wiem... nie wiem, co ze mną będzie. Wolę umrzeć, niż żyć w ten sposób.
ZabijÄ™ siÄ™!
Kucyk Goodwillie stanął na progu i stukał kilka razy do drzwi, zanim go Jenny
usłyszała.
Czego chcesz, Veasey? spytała obracając się i patrząc na niego.
Telefon do Betty % powiedział. Nie wiem, kto dzwoni, bo facet nie
chce powiedzieć nazwiska.
Usłyszawszy to Betty zaniosła się znów głośnym płaczem.
Co jej się stało? spytał Veasey.
Mniejsza o. to. Powiedz temu, kto dzwoni, żeby odłożył słuchawkę i nigdy
nie telefonował pod ten numer. Podniosła gniewnie głos: I powiedz, że
Jenny Royster kazała ci i to powtórzyć i że wcale nie żartuje!
Ale dlaczego? spytał Veasey.
- Mniejsza o to, dlaczego! rzuciła ostro Jenny. Zrób, jak ci każę, a
potem wróć na górę, będziesz mi potrzebny. Chcę położyć Betty do łóżka. Jest
zupełnie roztrzęsiona.
Ale może Betty wolałaby...
| Nie mądrz się, Veasey! Słyszałeś, co mówiłam!
Veasey wycofał się z pokoju i zbiegł na dół
słychać było jego cienki, piskliwy głos.
Zanim wrócił na górę, Jenny zdjęła już z Betty palto, a teraz usiłowała ściągnąć
pulower.
Ja będę ciągnąć, Yeasey, a ty potrzymaj
I jej tymczasem ręce do góry powiedziała. Wejdz na łóżko, będzie ci
Å‚atwiej.
Dlaczego ją rozbierasz? spytał stojąc na łóżku.
Bo jest całkiem roztrzęsiona i muszę się nią zaopiekować. Dlatego.
Zciągnąwszy z Betty sweter Jenny porozpinała resztę jej garderoby.
Idz do mojego pokoju i przynieś takie małe pudełko z proszkiem, stoi na
toalecie zawróciła się do Kucyka. I przynieś szklankę wody.
Zanim Kucyk wrócił, Jenny zdjęła z Betty resztę odzienia. Teraz podniosła
głowę dziewczyny i włożyła jej do ust proszek na sen i wlała łyk wody.
Jaka ona śliczna powiedziała Jenny, przyglądając się- z zachwytem
Betty. Naprawdę jak obrazek. Powinno się umieścić jej fotografię w
kalendarzu, żeby każdy mógł trzymać ją na ścianie i patrzeć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]