[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydawało mu się, że go opętało złe, aż pewnego dnia, wieóąc, że poszła do komory pod
dachem, udał się tam za nią, a raczej coś go zaciągnęło, a gdy nie chciała słuchać próśb,
rzucił się na nią, chcąc posiąść siłą. Nie wieóiał zgoła, co czyni i przysięgał na wszystko, że
miał najpoważniejsze zamiary. Nie pragnął niczego baróiej, jak ożenić się z nią i spęóić
całe życie przy jej boku. Mówił długo, potem zaczął się jąkać, jakby miał jeszcze coś
nadmienić, nie śmiejąc jeno zacząć. Na koniec wyznał nieśmiało, że przypuszczała go
do różnych poufałości i zezwalała na daleko posunięte pieszczoty. Mówił z przerwami,
niezręcznie i wplatał gorące zaręczenia, że nie zamierza jej obmawiać, że ją kocha i ceni,
jak zawsze, i że mówi to jeno dlatego, bym się przekonał, że miał podstawę do naóiei i nie
jest człowiekiem zuchwałym i bezrozumnym. Tutaj, drogi mój, zacząć muszę ponownie
dawną piosnkę moją, której nucić, zda się, nie przestanę nigdy. O, gdybym ci mógł dać
wyobrażenie o tym, stojącym przede mną biedaku, którego mam dotąd przed oczyma!
Szkoda, że nie mogę ci dać wyobrażenia, jak baróo zajmuje mnie los jego, jak interesować
mnie& musi! Ale dość tego! Znasz moją dolę i mnie znasz dobrze, przeto wiesz, co mnie
pociąga do nieszczęśliwych w ogóle, a do tego, w szczególności.
Odczytując ten list spostrzegam, że zapomniałem podać zakończenia historii, które-
Brat, Kobieta, Roóina
go zresztą łatwo się domyśleć. Obroniła się przed nim, a w dodatku nadszedł jej brat,
który go z dawna nienawióił i chciał wydalić z domu, gdyż bał się, by przez powtórne
małżeństwo siostry, óieci jego nie utraciły óieóictwa. Dopóki była bezóietna, majątek
jej mógł się dostać w spadku bratańcom. Brat wygnał go z domu i nadał sprawie taki roz-
głos, że wdowa, choćby nawet była chciała, nie mogła z powrotem przyjąć go do służby.
Wzięła sobie innego parobka, jak powiadają, poróżniła się o niego z bratem i podobno
ma zań wyjść za mąż, ale& , zaręczał& nie dożyje sam dnia wesela, co sobie już postanowił
stanowczo.
Nie ma śladu przesady w tym, co ci piszę, niczego nie upiększyłem, mogę nawet
powieóieć, że wypadło to nawet blado, nikle i dużo pospoliciej, jak było w rzeczywistości,
bowiem użyłem naszych, oklepanych, moralizatorskich słów.
Miłość ta, wierność i namiętność, nie są to utwory fantazji. %7łyje i utrzymuje się w nie-
zrównanej czystości pośród luói, których zwiemy nieukształconymi i óikimi. A czymże
jesteÅ›my my& oÅ›wieceni& my& przemÄ…drzy¹³w ? Odczytaj w skupieniu tÄ™ historiÄ™, proszÄ™
ciÄ™ baróo! òisiaj, piszÄ…c do ciebie, jestem spokojny i cichy. Możesz to poznać po po-
rządnym charakterze pisma i braku kleksów. Czytaj i wieó, że są to jednocześnie óieje
twego przyjaciela. Podobnie stało się ze mną, tak się ze mną stanie, a nie jestem ani
w połowie tak óielny i tak zdecydowany, jak ów nieborak, z którym porównywać się
nawet nie śmiem.
5 rze nia
Napisała karteczkę do męża swego, przebywającego w okolicy z powodu interesów. Za-
czynała się: Drogi, jedyny, wracaj jak możesz najpręóej! Czekam z utęsknieniem!
Pewien znajomy wstąpił właśnie i zawiadomił, że mąż z różnych powodów musi się jesz-
cze przez czas jakiś zatrzymać poza domem. Kartka została na stole i wpadła mi wieczorem
w rękę. Przeczytałem i uśmiechnąłem się. Spytała o powód. Jakimże niebiańskim da-
rem jest posiadanie wyobrazni! zawołałem. Przez moment mogłem się łuóić, że
się to odnosi do mnie! Przerwała rozmowę, zda się, niezadowolona, przeto zamilkłem.
¹³w m e e te m m o ie eni te myÅ›li przypominajÄ… poglÄ…dy J. J. Rousseau.
o ann olf an on oet e Cierpienia młodego Wertera 41
6 rze nia
Dużo mnie kosztowało, zanim się zdecydowałem rozstać z moim błękitnym, skromnym
Êîakiem, w którym po raz pierwszy taÅ„czyÅ‚em z LotÄ…. Ale zniszczyÅ‚ siÄ™ już baróo. KazaÅ‚em
sobie zrobić zupełnie podobny, z kołnierzem i wyłogami i takąż żółtą kamizelkę i spodnie.
Co prawda, nie jest to już to samo, co przedtem& , nie wiem sam dlaczego. Sąóę
jednak, że nawyknę doń z biegiem czasu.
12 rze nia
WyjechaÅ‚a na kilka dni po Alberta. òisiaj wszedÅ‚em do jej pokoju, podeszÅ‚a ku mnie,
a ja ucałowałem jej rękę z upojeniem.
Kobieta, Kochanek
Z lustra zerwał się kanarek i usiadł jej na ramieniu. To nowy przyjaciel! po-
romantyczny, Mężczyzna,
wieóiała, wabiąc go, by usiadł na dłoni. Moje óieciaki będą miały uciechę.
Miłość romantyczna,
Prawda, że Å›liczny? Popatrz pan! Kiedy mu dajÄ™ chleba, trzepota¹³x skrzydeÅ‚kami.
Pocałunek, Pokusa, Ptak
Całuje mnie też& o, patrz pan!
Gdy zbliżyła ptaka do ust, wetknął óióbek w jej wargi, jak gdyby odczuwał rozkosz,
której stał się uczestnikiem.
PocaÅ‚uje teraz pana! powieóiaÅ‚a, podajÄ…c mi go. òióbek zbliżyÅ‚ siÄ™ do moich
warg, a dotknięcie jego dało mi coś w roóaju słodkiej ułudy, cienia rozkoszy miłosnej.
Pocałunek jego powieóiałem nie jest całkiem bezinteresowny. Szuka po-
żywienia i czuje się niezadowolony samą pieszczotą.
Je mi także z ust! powieóiała. Podała mu w ustach okruszynę, uśmiechając się
z niewinną, współczującą lubością.
Serce
Obróciłem się. Nie powinna była czynić tego. Nie powinna była buóić mej wyobrazni,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]