[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wykrzykiwał Junius! Junius! do autobusu pełnego swych płonących uczniów?
Pewnie, że wiem, kim jesteś, człowieku odrzekł Tony Express. Po co tu
wróciłeś? Powiedziałem ci wszystko. Nic więcej nie wiem.
Myślałem, że może byśmy mogli zatrzymać się tu rzez jakiś czas.
Używasz płynu po goleniu od Hugo Bossa i chciałbyś zatrzymać się tutaj?
Poszukuję spokoju, to wszystko. Kilka dni odpoczynku od trudów życia yuppie.
Nie uciekasz przed prawem?
Oczywiście, że nie.
Tony Express nagle podniósł głowę.
Co to za jeden, ten wielki facet, człowieku? Nie miałeś go przedtem ze sobą.
Lloyd, zaskoczony, odwrócił się do Franklina i wzruszył ramionami. Może Tony
Express tylko żartował mówiąc, że jest niewidomy.
Lecz Tony Express niezwłocznie wyjaśnił:
To tylko taki trick, człowieku. Mogę to tylko zrobić po południu, kiedy słońce
zagląda do wnętrza sklepu. Czuję, jak mi zasłania ciepło.
Przepraszam powiedział Franklin ustępując do cienia.
Nie przejmuj się tym, człowieku powiedział Tony Express. Zręcznie zawiązał na
supeł nawleczony przed chwilą naszyjnik i założył pokrywkę na wypełnione paciorkami
pudełko od cygar.
Obok naszej przyczepy stoi druga, pusta. Należy do Indianina nazywanego Ton
Zuni. Nie jest żadnym cholernym Zuni, a już z pewnością nikt nie słyszał, by wydawał jakieś
tony, ale tak to już jest. Możecie ją wynająć za dwadzieścia tygodniowo.
Zaprowadził ich na tyły sklepu, gdzie natychmiast z prowizorycznej budy, wykonanej
ze skrzynki, wypadły dwa nakrapiane kundle z wybałuszonymi oczyma. Zatrzymały je w
pędzie przymocowane do obroży łańcuchy, omal ich przy tym nie dławiąc.
Nie zwracajcie na nie uwagi powiedział Tony Express. Jadają tylko
przedstawicieli prawa i kuratorów dla nieletnich. Mają certyfikat Biura Ochrony Konsumenta.
Gdy przemykali się obok warczących i toczących pianę psów, Kathleen chwyciła
Lloyda za rękę.
To jedyna gwarancja, której nie chciałabym sprawdzać powiedziała Tony emu
Expressowi.
Chłopiec otworzył wysoką drucianą furtkę w ogrodzeniu, cierpliwie poczekał, aż
wejdą do środka, i poprowadził ich pomiędzy przyczepami z nonszalancją kogoś, kto świetnie
się orientuje, dokąd chce dotrzeć. Omijał wykopane doły, sznury na bieliznę i przewrócone
skrzynki po coca coli. Pozdrawiał starców siedzących pod sfatygowanymi markizami na
wyleniałych fotelach. Odzywał się do kobiet i dzieci, a nawet powiedział: Cześć,
Geronimo! do kota śpiącego wewnątrz zdartej opony.
Aż trudno mi uwierzyć, że on jest niewidomy zauważył Franklin.
Na swój sposób on widzi więcej od nas odparł Lloyd. Jest także o wiele
inteligentniejszy.
Tony Express nie odezwał się ani słowem, lecz podniósł do góry palec, by pokazać
Lloydowi, że słyszał.
Wreszcie dotarli do przyczepy, wielkiej, krzywo stojącej i pomalowanej na zielono, z
przerośniętymi skrzynkami okiennymi i rurą piecyka wystającą z okopconego dymem dachu.
Tony Express otworzył im drzwi wejściowe i pozwolił zajrzeć do środka.
Wewnątrz było ponuro i panował wściekły upał, lecz nieomal pierwszą rzeczą, na
którą się natknęli, był ogromny klimatyzator Westinghouse a, wyglądający tak, jak gdyby
poprzednio używano go do chłodzenia planetarium. Pozostała część przyczepy była
zaskakująco czysta i schludna. Na stole stał wazon z zasuszonymi kwiatami, domek na
kółkach zaś składał się jeszcze z nienagannie czystej kuchenki i maleńkiej łazienki ze
stojakiem pod umywalkę z politurowanego mahoniu w stylu wojny secesyjnej i emaliowaną
wanną w kształcie nerki.
Lloyd podszedł do jednej ze znajdujących się w przyczepie półek i wybrał na chybił
trafił tani egzemplarz książki.
Wiersze Sterlinga Browna? zapytał.
Tony Express zaśmiał się i zacytował:
O Mamo Rainey
Drobna, cichutka,
Zpiewaj nam o nieszczęściach
I o naszych smutkach;
Opowiadaj o drogach,
Którymi pójść nam czas.
Z uśmiechem dodał:
Ton Zuni twardo stoi na gruncie emancypacji uciśnionych ludów, człowieku.
Hm, a któż z nas nie stoi? odparł Lloyd.
Tony Express obracał się stojąc na środku przyczepy, jak gdyby wszystkiemu się
przyglądał. Może odbierał wibracje, może zapachy lub hałasy, wszystkie owe niuanse,
których obdarzeni wzrokiem ludzie nie są w stanie dostrzec, nie mając dostatecznie
wyostrzonych zmysłów.
Podoba ci się tu, człowieku? Co o tym myślisz?
Jest lepiej, niż mogłem przypuszczać. A już na pewno czyściej.
Tony Express przestał się obracać.
Uważasz, że Indianie są brudni czy co? Lloydowi zrobiło się niewyraznie.
Nie, nie. Oczywiście, że nie. Chciałem przez to powiedzieć, że&
Tony Express machnął ręką, jak gdyby pokazując mu, że to nie ma znaczenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]