[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pilnie manewrując, aby Olo tego nie spostrzegł, odnalazł i pod byle jakim pretekstem pojechał
do miasta .
Tego wieczora odbyli znowu wielką dyskusję, jak przed tygodniami, gdy do świtu wykłócali
się nad rękopisami artykułów.
Jerzy wrócił przygnębiony.
- Na procesie zeznawał taki jeden z Antyku , antykomunistycznej komórki Delegatury. Był
tam komplet takiego ich biuletynu Serwis A ... Wypłynęło sporo ciężkich rzeczy, jeśli chodzi
o Kierownictwo Walki Podziemnej...
- Przecież do KWP wchodził i Kedyw . Więc może myśmy służyli likwidacji działaczy
lewicy ? - pytał urągliwie Olo.
Nie pogodzili się tym razem w dyskusji i Olo kpiąco śledził znad poduszki, jak Jerzy szykuje
się do pisania.
- Nawrócenie do pozytywnego Głosu Pokolenia ? - zapytał z pasją, gdy zaczęło skrzypieć
pióro Jerzego.
- Nie - odparł tamten poważnie, - Trzeba szukać innych form, ale dla tego samego działania.
Do czwartej nad ranem rodził się artykuł, który rozpoczął stały cykl audycji radiowych Fala
Pokolenia.
Po tragicznych perypetiach więdnącego już Głosu Pokolenia nową radiową redakcję
ustawiono już właściwie. Współredaktorem Fali został obok Jerzego - %7łaboklicki.
I znowu listy, listy. Straszna, nie do przekazania - radość z pierwszego anonimowego
wyroku przysłanego przez jakiś Ruch Niepodległego Narodu.
A więc moje argumenty stają się grozne - cieszy się Jerzy.
Wreszcie ten wielki dzień. W radiowej redakcji zdenerwowany, blady ze złości Jerzy kłóci się
do schrypnięcia gardła z %7łaboklickim, gdy do pokoju wsuwa głowę...
- Malutki! - krzyczy Jerzy i skacze w stronę korytarza.
Powstańczy towarzysz broni jest zmieszany.
136
- Schowałeś się, bracie, jakieś przepustki, straże... - gdera w serdecznym uścisku. Rozmawiają
tu wśród płynących głosów magnetofonowej taśmy, w szumie grającej partyturę orkiestry.
Rozmawiają na obiedzie. Potem łażą, objęci po pijacku, po ciemniejących jesiennych ulicach.
- Ja mam, jak wiesz, przytępiony słuch na wasze argumenty - krzyczy mściwie Malutki
zatrzymując się w wypalonej bramie. Jerzy zna opowieść o stracie ucha po przesłuchaniach w
kieleckim więzieniu. - Ja radia nie słucham! - woła dalej Malutki, wściekły. Tamten i tak wie,
że to oczywista nieprawda.
Przecież u początków poważnej rozmowy leżała jego deklaracja, że znajdzie forsę na
wydanie wierszy Dębowego. Słuchał ostatniej Fali, w której Jerzy mówił o potrzebie
utrwalenia bojowych antyfaszystowskich tradycji literackiego podziemia we wszystkich jego
kierunkach i odłamach.
- Nic nie zrobisz, trzeba po staremu, na zasadzie skoku - pouczał go przy okazji. - Widzisz,
ty się zamęczasz od pół roku, i co? Znowu nic. Co wyszło z waszego tyrania? Gówno - tak
mi powiedział Kosiorek. Ja tyrać przestałem i teraz mogę ci wydać książkę Dębowego,
prywatnie, na zasadzie skoku .
- Malutki! - woła szeptem Jerzy, jakby szukał go w ciemności. - Malutki, przecież nie dla
siebie tyraliśmy. Ojczyzna jest, jest Ojczyzna...
- Ojczyzna... - chichocze Malutki. - Jak już mówią o ojczyznie, to pan Tyrolski idzie do domu.
- Słuchaj, Malutki - potyka się obok Jerzy. - Gdzie ty mieszkasz, co - zapytuje czując, że .za
nim nie nadąża.
Tamten zatrzymuje się na moment dla odpowiedzi i nagle, jakby wystraszony teraz dopiero
uprzytomnioną grozną treścią pytania, rusza bez słowa szybciej do przodu.
Sylwetka jednego z tych, z którym złączyły Jerzego nierozerwalne, jak myślał, więzy
męskiego braterstwa, wtapia się w mrok. Tupoczą stamtąd coraz cichsze kroki. Cisza.
W parę dni pózniej niespodziewanie zadzwonił Zygmunt i umówił się z nim na rozmowę. Nie
odnalezli już cienia straceńczej radości pierwszego spotkania. Rozmowa szła ciężko. Dzielili
się wiadomościami o ludziach, jak czynią to spotykający się po dwudziestu latach szkolni
koledzy - z pozorami zainteresowania i pewnym obustronnie ukrywanym zdziwieniem: co to
mnie właściwie obchodzi?
Dopiero gdy Jerzy z przestrachem ujrzał siwe pasmo we włosach przyjaciela, coś w nim
pękło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]