[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R
L
Babcia siedziała na łóżku; miała na głowie szlafmycę, a na ramio-
nach pelerynę zrobioną na szydełku, którą narzuciła na koszulę nocną.
- Jesteś, Emily Victorio. Tak się cieszę! Z całego serca życzę ci
szczęścia! Miałam rację, prawda? Gerhard pragnie zostać z tobą. Wie-
działam, że tak będzie.
Emily przeszła przez pokój.
- Jesteś chora? - spytała, nagle zdjęta strachem, że mogłaby stracić
babciÄ™.
- Nie, nie jestem chora. Jestem stara. Niech ci siÄ™ przyjrzÄ™!
Emily stanęła posłusznie przed łóżkiem.
- Nosisz jedną z jej sukni - zauważyła cicho. - Jedną z pięknych
sukni Agnes. Twoja matka potrafiła się ubrać, ale też nie oszczędzała
na niczym. Twój ojciec świata poza nią nie widział.
Emily nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nagle zaszkliły jej się oczy.
- UsiÄ…dz tu, moje dziecko.
Usiadła na brzegu łóżka, czekając w napięciu, co matka ojca chce
jej powiedzieć. Babcia wzięła etui, które leżało na nocnym stoliku.
- Proszę. To mój prezent dla ciebie z okazji twoich zaręczyn. Do-
stałam to od twojego dziadka, kiedy się zaręczyliśmy.
Emily otworzyła etui i omal nie upuściła go na kolana. Wewnątrz
leżał naszyjnik, składający się z sześciu rzędów pereł, który należało
nosić ciasno wokół szyi. Z przodu na środku widniał duży niebieski
kamień otoczony wianuszkiem mniejszych, lśniących i przezroczys-
tych.
- Jest wart majątek - rzekła babcia. - To prawdziwe perły, diamenty
i szafir niezwykle pięknie oszlifowane. Bardzo kochałam ten klejnot,
ale niestety nie możemy nic zabrać ze sobą do grobu. Tylko tobie mogę
to ofiarować. Noś go, dopóki się nie zestarzejesz, a potem przekaż dalej
córce lub synowej.
- Jest cudny jak marzenie - westchnęła Emily. Zauważyła, że ręka,
w której trzyma naszyjnik, drży.
- Naturalnie Rebekka spodziewała się, że to ona go dostanie, ale na
szczęście poczekałam. Mój syn miał dwie żony, ale ja poczekałam. -
R
L
Staruszka uśmiechnęła się zadowolona. - Poczekałam - powtórzyła. - I
dobrze zrobiłam. Bardzo mi się podobasz, Emily Victorio.
Emily nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- Erling mnie ostrzega przed Gerhardem - wyznała wreszcie. -
Uważa, że popełniam błąd.
- No pewnie.
Emily drgnęła. Co babcia miała na myśli?
- Erling jest słaby. Kocham go, ale jest słaby. Emily chciała zapro-
testować, ale pomyślała o nagłych
wyjazdach brata i jego pociągu do alkoholu. Wiedziała, skąd u nie-
go te słabości, ale babcia uważała po prostu, że Erling nie chce się
ustatkować.
- Gerhard natomiast jest silny. Przypomina mi mojego męża, two-
jego dziadka.
- A więc uważasz, że powinnam za niego wyjść?
- Nie inaczej, moje dziecko. Bo i po co ludzie się zaręczają? Oczy-
wiście powinnaś za niego wyjść za mąż. Choć wcale nie powiedziałam,
że będzie ci łatwo w małżeństwie z Gerhardem Lindemannem. Z two-
im dziadkiem też nie zawsze było lekko. Ale...
Wyglądało na to, że staruszka zatopiła się we wspomnieniach.
Emily włożyła naszyjnik z powrotem do etui i czekała.
Po chwili babcia ponownie utkwiła w niej jasne, niebieskie spojrze-
nie.
- Kogo innego miałabyś zresztą poślubić? Kto inny miałby cię
chronić?
Emily zaniepokoiła się. Czyżby babcia uważała, że potrzebna jej
ochrona? A jeśli tak, to przed czym lub przed kim?
- Wybaczyłam mu. Trwało to kilka lat, ale wybaczyłam mojemu
mężowi.
- Co mu wybaczyłaś, babciu?
- Wybaczałam mu niejeden raz, zresztą teraz wszyscy, którzy wie-
dzieli o jego wybrykach, już nie żyją. Wszyscy oprócz Nanny, ale jej
R
L
się pomieszało w głowie. Tylko ja pamiętam, lecz nie chowam urazy,
nie winiłam go również wtedy, kiedy urodził mu się syn.
- Syn? - Emily nagle przeraziła się. Czyżby i babci zaczynało się
mącić w głowie tak jak Nannie? Ma dziewięćdziesiąt jeden lat i miesz-
ka w odosobnieniu tu na Egerhøi, sama ze swymi wspomnieniami.
- Twój dziadek miał syna z inną kobietą. No to już wiesz. Twój oj-
ciec miał więc przyrodniego brata.
- Miał? Czy to znaczy, że on już nie żyje? Babcia pokręciła głową,
jak gdyby uważała, że Emily
jest nierozgarnięta.
- Ten drugi żyje i ma się jak najlepiej, ale twój ojciec zmarł. %7łycie
jest niesprawiedliwe.
- A zatem przyrodni brat ojca żyje?
- Tak, jest młodszy. Twój dziadek kilka razy dopuścił się zdrady,
ale z upływem lat stawał się w coraz większym stopniu domatorem.
Emily zadrżała. Babcia porównała Gerharda do dziadka, by potem
opowiedzieć, że dziadek ją zdradzał. Jakiej przyszłości dla niej pra-
gnie?
- Czy ojciec utrzymywał kontakt z przyrodnim bratem? - wykrztu-
siła wreszcie.
- Nie. Nie mieliśmy z nim nic wspólnego. Twój dziadek płacił na
chłopca do czasu, aż tamten mógł sam na siebie zarabiać. Otrzymał
wykształcenie i trochę pieniędzy na początek. Jest adwokatem i miesz-
ka w Kristianii, to wszystko, co wiem. Nie jest moim synem. Nigdy nie
chciałam go zobaczyć.
Emily poczuła, że kręci jej się w głowie. Nagłe i niespodziewane
odkrycia na temat rodziny wyprowadziły ją z równowagi. Pomyślała,
że wszyscy potępili niewierność jej matki, a tymczasem dziadek postą-
pił jeszcze gorzej, on, który, jak się okazało, miał pozamałżeńskie
dziecko! Prawdopodobnie należał do tych, którzy uważają, że inne za-
sady obowiązują mężczyzn, a inne kobiety.
- Krążą plotki, że twój brat się ożenił?
Emily podskoczyła. Kto babci o tym powiedział?
R
L
- Poproś młodych, żeby tu przyszli. Chciałabym zobaczyć wy-
brankę Erlinga i przekonać się, czy ma zadatki, by sprowadzić go na
właściwe tory. Tego mu właśnie trzeba, jak wiesz, Emily Victorio. Sil-
nej kobiety.
Emily skinęła, niepewna, co sobie babcia pomyśli o Henny, o jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]