[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spodziewał się takiej reakcji. Co prawda dotąd nie interesował się dziewicami,
ale ta kobieta była zupełnie inna niż wszystkie, które znał. Na zewnątrz chłodna i
opanowana, w środku pełna sprzeczności i niekonsekwencji. Znakomita i wrażliwa
artystka, a przy tym chłodna i opanowana dama. Zmysłowa, dzika, pełna pożądania,
prawdziwy wolny i nieujarzmiony duch, a zarazem pod wieloma względami bardzo
konwencjonalna. Wciąż niewinna, bo choć spotkała w swoim życiu wielu mężczyzn,
tylko jednemu pozwoliła się do siebie zbliżyć. Można by sądzić, że straciła zaintere-
sowanie płcią przeciwną, lecz zjawił się on i zmusił, by go zauważyła.
- Wszystko w porządku - szepnął. - Nie ma pośpiechu. Będę ostrożny, ale
najpierw musimy zająć się czymś innym. Pokażę ci... spokojnie, moja mała. Zrobimy
to powoli, dobrze?
- Szepcząc podniecające erotyczne komplementy, powoli sunął dłonią ku jej
piersiom. Kiedy musnął wyprężone sutki, Caterina jęknęła, przystąpił więc do bardziej
- 115 -
S
R
zaawansowanych pieszczot. Doprowadzona do szaleństwa, wbiła mu paznokcie w ple-
cy. Wtedy wsunął kolano między jej nogi.
- Nie wiem, co robić - szepnęła, przytulając twarz do jego policzka. - Musisz mi
powiedzieć. Szybko... Co mam zrobić? - nalegała niecierpliwie gnana pożądaniem.
Pomyślał, że o takiej kobiecie marzy każdy mężczyzna i nie zwlekając,
przyciągnął ją do siebie. Opuszczając drobniejsze pieszczoty, które sobie zaplanował,
wszedł w nią ostrożnie i delikatnie jednym płynnym ruchem.
Prawie nie poczuła bólu, tylko zachwycona cudownymi doznaniami, nie mogła
wydobyć z siebie głosu.
- Oddychaj - szepnął.
- Nic mi nie jest. To już? Tak to właśnie wygląda?
- Nie całkiem, moja piękna dzikusko. - Zaczął się w niej poruszać.
- Co będziesz robił? Och... tak... nie przerywaj...
Zakładał, że za pierwszym razem Caterina raczej nie osiągnie orgazmu, jednak
ona po prostu oszalała z rozkoszy, jakby przewidując, że za chwilę nastąpi coś jeszcze
wspanialszego.
- Chase! - krzyknęła ochrypłym głosem.
Rozpoznał ten ton i przyśpieszył, by dojść do szczytu razem z nią. I to się
udało, jakby byli kochankami od lat. Przeżyła trzęsienie ziemi, potem zaś euforia
zaczęła powoli opadać, ustępując miejsca cudownemu zmęczeniu, dziwnemu stanowi
między snem i jawą.
Spojrzał na nią, a potem zanurzył twarz w jej włosach.
- Jesteś niezwykła. Jak rtęć. Jak tęcza. Jak piorun kulisty. Czy kiedykolwiek
poznam cię na tyle, żebym mógł cię nazwać? Jesteś niewyobrażalna.
Uśmiechnęła się, ale nie powiedziała ani słowa. Chase wysunął się z niej, a
potem okrył swoim szlafrokiem i mocno przytulił. Poczuła się pusta i osamotniona, a
jednocześnie cudownie zaspokojona. Pomyślała, że być może odkryła sposób, jak
przywiązać go do siebie, kiedy jego zainteresowanie zacznie opadać. Nie chciała, by
szukał odprężenia w ramionach innej kobiety, kiedy ona będzie w ciąży, a wiedziała,
że często tak się zdarza. Uznała, że przy takim mężczyznie jak Chase musi być
nieprzewidywalna. Dziś zrobiła dobry początek.
- 116 -
S
R
- Zaplanowałem, że będę cię uwodził długo i powoli - wyznał z sennym
uśmiechem.
- Aadne mi powoli.
- Można by to nazwać błyskawicznym uwiedzeniem.
- Czy to znaczy, że jesteś rozczarowany?
Oparł się na łokciu i popatrzył w topazowe oczy, w których przebłyskiwała
dziecinna niewinność.
- Rozczarowany? - Roześmiał się w głos. - Nie, moja piękna. Jestem
uszczęśliwiony, zaskoczony i zafascynowany, ale na pewno nie rozczarowany. Wiem,
że masz temperament. Zobaczyłem to już przy pierwszym spotkaniu, kiedy byłaś
wściekła i nie obawiałaś się tego okazać. Podziwiam u ludzi taką emocjonalną
szczerość. Już wtedy cię pragnąłem, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Chcę poznać wszystkie twoje pasje i marzenia. A kiedy już wszystko odkryję, zacznę
od początku, bo to czysta przyjemność.
- Sir, będzie pan musiał wykazać się hartem ducha i ciała, obawiam się bowiem,
że zbyt szybko reaguję na pewne.. rzeczy.
Zachichotał.
- Zaczynam panią poznawać, moja impulsywna damo, ale jeśli zechcę, mogę
panią zostawić daleko w tyle. Udowodniłem to chyba, prawda?
Musiała przyznać, że udowodnił. Szczególnie tamtego ranka w morzu. Jego
ręka błądziła leniwie po jej nagim ciele. Jak w takiej sytuacji mogła ukryć rosnące
pożądanie? Biodra same zaczynały się prowokująco poruszać, a oczy pociemniały.
- Pokaż mi coś więcej. Coś, co będzie trwało bardzo, bardzo długo.
Przesunął dłonią po jej płaskim brzuchu, potem niżej i zatrzymał się dopiero u
zbiegu ud. Caterina westchnęła, co zabrzmiało jak zaproszenie.
- Muszę cię trochę przyhamować. Zapowiada się bardzo ciekawie... - Pocałował
ją w usta.
Jadąc do Brighton, Caterina z oślim uporem starała się zademonstrować własną
niezależność i jak najdalej odsunąć od siebie nieuchronną przyszłość, ale los
zdecydował inaczej. Nie podróżowała już różowym powozem, ale dwukółka sir
Chase'a zaprzężona w cztery konie zwracała nie mniejszą uwagę niż cukierkowo-
- 117 -
S
R
wyzywający ekwipaż lady Dorny. Sir Chase zaproponował nocleg w Reigate, na co
Caterina chętnie przystała. Twierdził, że konie muszą odpocząć, ale czuła, że
naprawdę to tęskni do łóżka i do niej.
Ich pierwsza noc była niezapomniana i nie była przeznaczona na sen.
Następnego ranka Millie przeżyła szok, widząc swoją panią w łóżku z mężczyzną,
którego, jak twierdziła, nie znosi. Wciąż jeszcze do siebie nie doszła po tym odkryciu,
zaś jeżeli chodzi o jej zdrowie, Caterina nie musiała się martwić, bo Millie z bagażami
i z pokojowym sir Chase'a jechali za nimi wynajętym powozem.
Kiedy następnego ranka opuszczali Reigate, niebo było ciężkie od chmur. W
południe powinni być w Richmond i nie wiedzieli, jakiego powitania powinni się
spodziewać. Caterina siedziała pogrążona we wspomnieniach ostatniej nocy, w czasie
której sen ponownie nie był dla nich priorytetem. Sir Chase spoglądał na nią od czasu
do czasu z pełnym zadowolenia z uśmiechem, lecz prawie się nie odzywał, pozwalając
jej spokojnie wspominać, sam zapewne zajęty dokładnie tym samym.
Nie mogła go porównać z nikim innym, ale wierzyła, że musiał być wspaniałym
kochankiem, skoro raz po razie doprowadzał ją na sam szczyt. Tylko prawdziwy
mistrz sztuki miłosnej mógł zasypywać pochwałami taką nowicjuszkę jak ona. Gdyby
nie perfidne machinacje jej ojca, byłaby naprawdę szczęśliwa z takiego męża, ale w
obecnej sytuacji mogła być tylko wdzięczna, że już wkrótce opuści dom przy Paradise
Road.
Sir Chase posiadał kilka domów, jeszcze jednak nie zdecydowali, w którym
zamieszkają. Postanowili zatrzymać się na jakiś czas w Londynie przy Halfmoon
Street, by Caterina mogła zrobić niezbędne zakupy, a zarazem będzie miała blisko do
domu księcia Devonshire'a, gdzie czekały ją występy. Potem zamierzali wyjechać z
miasta. Chętnie zgodziła się na taki plan, nie zaprzątając sobie zbytnio głowy ciemną
stroną wydarzeń.
Sir Chase zaproponował, aby signor Cantoni wyjechał razem z nimi. Dzięki
temu mogłaby pobierać lekcje bez względu na to, gdzie zamieszkają, bo w każdym z
domów był fortepian. Poza tym nie chciał, by w przyszłości musiała polegać na
wynajmowanych muzykach i szarpać sobie nerwy. Zasugerował też, że signor Cantoni
mógłby uczyć gry na fortepianie i kto wie, czy nie ucieszy się ze stałej posady.
- 118 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]